Obsada: 2 osoby: kobieta, mężczyzna, mały kotek
Najnowszej sztuce Jacka Janczarskiego z góry wróżyć można duże powodzenie, bowiem dysponuje ona ważkimi atutami - modnym, nośnym tematem, wartkim, nieprzegadanym dialogiem, świetnym puentowaniem sytuacji scenicznych, i jak w dobrej potrawie wszystkie te składniki dobrane są ze smakiem i we właściwych proporcjach.
Do luksusowego domku letniskowego przyjeżdża on i ona, świeżo rozwiedzione małżeństwo z lO-letnim stażem wspólnego życia ze sobą. Chcą porozmawiać, przemyśleć jeszcze to i owo, zdecydować o dalszym, osobnym już życiu, może powspominać. Oboje, a zwłaszcza ona są zniechęceni, rozgoryczeni, przechowują dawne, uzbierane przez lata pretensje. Każde z nich ma już nowego partnera. On - młodą, pełną wiary i optymizmu, taką ciepłą, "prawdziwą" kobietę, ona - ostrego, brutalnego, z erotycznym temperamentem samca. Tu na odludziu, w samotności chcą sobie jeszcze tyle powiedzieć. I mówią bez osłonek, bez ukrywania niemile brzmiącej prawdy. A jednak ta małżeńska rozgrywka ujawnia, ile ich nadal łączy, także fizycznie. Rozmowa, kłótnia, alkohol, łóżko, wszystko to razem takie "samo życie" i jak w życiu, żadnej sytuacji nie da się do końca wyartykułować, podsumować, zamknąć konkluzją.
Janczarski w krótkich, miniaturowych 14 scenach zamyka pewien okres z życia trzydziestokilkolatków i, podobnie jak Ingmar Bergmar w "Scenach z życia małżeńskiego" czyni to nie nachalnie, mimochodem jakby, prześlizgując się przez stwarzane sytuacje, zręcznie manipulując zawieszeniem akcji, nie dokończonym słowem, niedopowiedzeniem, dającym literacko tak duże pole do rozważań czytelnikowi czy widzowi.
W "Szkoda słońca" niewątpliwie daje się poznać rękę twórcy kameralnych "perełek" teatralnych i, jak kilka lat temu "Umrzeć ze śmiechu", tak i ta sztuka da z pewnością aktorom duże możliwości udanych kreacji.
Źródło: "Nowe sztuki"-biuletyn informacyjny Agencji Autorskiej nr 8/84
Ukryj streszczenie