Pierwsza redakcja tragedii, "PraFaust" lub "UrFaust", pochodzi z 1773 roku; następnych parę scen, "Fragment", ukazało się w 1780; "Posłanie", "Prolog w niebie" i "Prolog w teatrze" powstały w 1797; całość części pierwszej "Fausta" ukazała się w 1808, a część druga w 1832.
Przekłady: Maciej Z. Bordowicz, Jacek St. Buras, Ludwik Jenike, Franciszek Jezierski, Feliks Konopka, WŁADYSŁAW KOŚCIELSKI, Józef Paszkowski, Adam Pomorski, Emil Zegadłowicz i in.
Premiera: Braunschweig 1829. Premiera polska: Lwów 1865.
Po otwierającym tragedię wierszu "Posłanie" następuje PROLOG W TEATRZE. Dyrektor teatru chciałby wystawić utwór "we wszystkim nowy, a zarazem niepozbawiony sensu", pragnie bowiem służyć tłumowi, "co żyje i innym żyć daje". Poeta nie chce słyszeć o zgrai widzów, uważa, iż "prawdziwa wartość w potomność przechodzi", tylko twórca zdolny jest dać w swoim dziele odpowiednik harmonii świata, dlatego też jest najwyższym wcieleniem człowieczej mocy. Wesołek dowodzi, że "każdy to widzi, co sam nosi w duszy", broni widzów - należy im się zabawa, ich obecność na świecie także w końcu jest coś warta. Dyrektor zamyka dysputę, wydając rozporządzenie o rozpoczęciu przedstawienia i zapowiadając widowisko rozgrywające się w niebie, na ziemi i w piekle.
PROLOG W NIEBIE. Mefistofeles bawi rozmową Pana Zastępów, opowiadając mu o ludziach, którzy niezgorzej mogliby żyć na ziemi, gdyby nie byli obdarzeni "światłością bożą", to znaczy rozumem; źle go używając, stają się gorsi od zwierząt i budzą politowanie nawet diabła. Pan wskazuje na Fausta, który choć błądzi jak każdy człowiek poszukujący, będzie jednak zbawiony. Mefistofeles proponuje zakład. Podejmuje się zawładnąć ostatecznie Faustem, pod warunkiem że dostanie w ręce jego życie, "gdyż z umarłymi, jak dotąd, chętnie się nie zadawał". Pan godzi się, jest spokojny, że człowiek kierowany mrocznymi popędami potrafi w końcu rozeznać prawą drogę. Władca Zastępów uprzejmie rozmawia z szatanem, lubi bowiem kpiarzy, zresztą zło piekielne służy w efekcie dobru, pobudzając do działania ospałą ludzkość.
Tragedii część pierwszą rozpoczyna NOC. Doktor Faust rozpamiętuje w swojej pracowni dotychczasową drogę życia. Poznał prawa medycyny, teologii i filozofii - dowiedział się wreszcie tego, że poznanie ludzkie jest ograniczone. Nie zdołał zyskać fortuny ani zaszczytów. Ciągle jeszcze pragnie ogarnąć nieskończoność natury, "ziemi szczęście i jej męczarnie". Chwycił się więc magii, za pomocą tajemnych znaków wywołuje Ducha Ziemi i zamierza dorównać mu potęgą, ale nie potrafi wyjść zwycięsko ze spotkania. Uważał się za nadczłowieka, teraz wobec spraw nieogarnionych widzi się karłem. Podnosi już do ust czarę z trucizną, ale radosny śpiew zwiastujący święto Zmartwychwstania powstrzymuje go od samobójczej decyzji.
PRZED BRAMĄ MIEJSKĄ przechadza się świąteczny tłum czeladników, szkolarzy, dam i mieszczek. Krzyżują się żarty i zaczepki, rozbrzmiewa piosenka żołnierzy. Wśród tego gwaru Faust dobrze się czuje: tu każdy pragnie rozrywki, tu może czuć się człowiekiem jak wszyscy. Towarzyszący mu uczeń Wagner, "suchy mędrek", z wyższością patrzy na wesołość i gminne śpiewy. Doktor zwraca uwagę na czarnego pudla, który "coraz bliżej nas okrąża". Zabiera psa do domu.
PRACOWNIA. FAUST STUDIUJE NOWY TESTAMENT. Rozpamiętując werset "Na początku było Słowo", wnika w istotę treści i odczytuje ją wreszcie jako: "Był na początku czyn". Kiedy pudel niesfornym zachowaniem przeszkadza mu w rozmyślaniach, Faust ima się egzorcyzmów, przeczuwając zaklętą w zwierzęciu diabelską siłę, "która wciąż złego pragnie, a dobro wciąż działa". Czarny pies okazuje się Mefistofelesem, który pod wpływem magicznych zaklęć przekształca się w wędrownego studenta. Przedstawia się jako duch sprzeczności, jest częścią mroku, z którego powstało światło, pragnąłby zagłady świata i drażni go, że nie potrafi tego dokonać. Z powietrza, ziemi i wody rodzi się bowiem coraz to nowe życie, jedyną własnością szatana pozostał płomień. Po zawarciu znajomości Mefistofeles wymyka się ukradkiem; zdążył zasiać w umyśle Fausta pomysł paktu z piekłem.
PRACOWNIA. MEFISTOFELES ZJAWIA SIĘ POWTÓRNIE, tym razem w szatach światowego kawalera. Wie on, że Faust rad by "wszystkie ziemskie zagarnąć rozkosze", proponuje mu więc, aby zechciał "doświadczyć, co życiem zowią". Oferuje swoje usługi i towarzystwo: spełni każde życzenie, w zamian żąda równego oddania się i posłuszeństwa na drugim brzegu istnienia. Faust idzie o zakład, że nie pozwoli się pogrążyć w gnuśnym używaniu i samozadowoleniu, nie przestanie dążyć do osiągnięcia kolejnych celów. Warunkiem zwycięstwa diabła jest wypowiedzenie do przemijającej chwili słów: "Trwaj, jesteś taka piękna". Umowa zostaje zawarta oraz poświadczona na byle jakim świstku kropelką krwi Fausta. Diabeł cieszy się po cichu, że jego ofiara weszła na drogę pogardy dla rozsądku i nauki, owych najwyższych sił człowieka.
Mefistofeles w przebraniu Doktora przyjmuje wędrownego ucznia. Roztrząsając istotę logiki, metafizyki, prawa, teologii i medycyny - drwi z wszystkich tych nauk, kończąc wykład stwierdzeniem: "Każda teoria jest szara. Ale zielone - życia drzewo". Na prośbę Ucznia wpisuje mu do kajetu biblijną dedykację: "Będziecie jak Bóg świadomi dobra i zła".
PIWNICA AUERBACHA W LIPSKU. Tu zjawia się Faust, płynąc swobodnie przez powietrze na rozłożonym płaszczu diabła. Mefistofeles wprowadza Fausta w wesołe grono studentów i hulaków, by zobaczył, "jak lekko życie może być ujętym". Ballada o pchle odśpiewana przez przybysza budzi powszechny zachwyt, ale jego szatańskie sztuczki z winem tryskającym ze stołu wprowadzają zamieszanie wśród gości. "No proszę, jakże tu nie wierzyć w cuda?" - wzdycha jeden ze studentów.
KUCHNIA CZAROWNICY. Tu przy pomocy Koczkodana i Koczkodanicy z młodymi Koczkodaniętami stary Faust zostaje zamieniony w młodzieńca. Doktor buntuje się przeciwko "bredniom dzikich guseł", ale nie potrafi oderwać oczu od obrazu pięknej twarzy kobiecej migocącego na dnie zwierciadła Czarownicy. Mefistofeles wie już, że odmłodzony Faust gotów jest teraz w każdej kobiecie zobaczyć ideał pięknej Heleny.
ULICA, na której cudownie odmłodzony Faust spotyka niewinną dziewczynę. "Tę dziewkę posiąść muszę" - mówi do Mefistofelesa, a diabeł wymyśla intrygę umożliwiającą uczonemu zdobycie Małgorzaty.
WIECZÓR. Do schludnego domku Małgorzaty uwodziciele podrzucają puzdro klejnotów. Dziewczyna znajduje tajemniczy podarek i zachwyca się świecidełkami.
PRZECHADZKA. Mefistofeles dławi się wściekłością, gotów byłby oddać się diabłu, gdyby sam nim nie był. Oto matka Małgorzaty ofiarowała skarby księdzu, wietrząc w nich nieczystą siłę. Faust żąda ponowienia daru. Mefistofeles drwi z niego: człowiek ogłupiały miłością gotów gwiazdy i słońce puścić z dymem, "ot, lubej swojej ku zabawie".
DOM SĄSIADKI, MARTY SZWERDTLEIN. Kusicielowi łatwo jest przekonać podstarzałą kobietę opuszczoną przez męża. Zgadza się patronować romansowi.
ULICA. Diabeł żąda, by Faust pomógł mu w pozyskaniu zaufania Marty przez poświadczenie o śmierci jej męża. Uczony z oburzeniem odrzuca propozycję kłamstwa. "Świętoszku! - woła Mefistofeles - czyś nie rozprawiał po wielekroć o tajemnicach świata, Boga i duszy ludzkiej, wiedząc o nich akurat tyle, co o Szwerdtleina zgonie!"
OGRÓD. DOCHODZI DO SPOTKANIA FAUSTA I DZIEWCZYNY. Doktor widzi w Małgorzacie anioła, którego jedno spojrzenie więcej daje niż "świata tego mądrość cała". Czułe słowa przechadzającej się pary przeplatają się z dialogami toczonymi przez Martę i Mefistofelesa. Gdy młodzi wreszcie się porozumiewają, diabeł konkluduje: "To zwykły świata bieg".
DOMEK W OGRODZIE. Tu następuje czułe pożegnanie zakochanych.
LAS I JASKINIA. Doktor wśród pustkowia wspomina Ducha Ziemi, który rozłożył
przed nim bogactwa natury i przydał mu towarzysza - diabła, tak niezbędnego, choć pełnego pogardy. Uwiedzenie Małgorzaty będzie ofiarą złożoną piekłu. Faust to rozumie, ale nie potrafi wyrzec się rozkoszy. Mefistofeles odrywa go od rozmyślań i obiecuje pociechę: "Niesmaczniejszego nic na świecie nie ma nad diabła, kiedy zrozpaczony".
POKÓJ MAŁGORZATY. Dziewczyna śpiewa przy wrzecionie piosenkę o bezpowrotności mijających chwil.
OGRÓD MARTY. Małgorzata pragnie się dowiedzieć, czy jej wybrany wierzy
w Boga. Uczony w dialektycznym wywodzie podważa sens tak postawionego pytania, twierdząc, że "uczucie wszystkim jest, a nazwa - brzęk i dym, co niebios żary ćmi". Małgorzata z niechęcią wyraża się o nieodłącznym towarzyszu Fausta; nigdy jeszcze nie spotkała kogoś tak odpychającego. Mężczyzna uspokaja ją i umawiają się na nocną randkę.
PRZY STUDNI. Jedna z dziewcząt oddała się uwodzicielskiemu kochankowi, jej los obudził powszechne drwiny ludzi gotowych ją prześladować. Wszystko to słyszy Małgorzata. Wie, że popełniła podobny grzech, lecz "wszystko, co mi gotowało zgubę, Boże, tak było dobre! Ach tak lube!".
MIĘDZYMURZE. Przed figurą Matki Boskiej Bolesnej zrozpaczona Małgorzata błaga o zmiłowanie.
NOC. U DRZWI MAŁGORZATY ZJAWIA SIĘ JEJ BRAT, żołnierz Walenty. Wie już o upadku siostry, postanawia zemścić się na uwodzicielu. Faust instruowany przez Mefistofelesa zabija mściciela, który przed śmiercią przeklina grzesznicę, przepowiadając jej dolę ladacznicy.
Katedra. Matka Małgorzaty zmarła od usypiającego leku podanego jej przez córkę, a dostarczonego przez Fausta po to, aby mogła wymykać się do niego nocą. Nad nieszczęsną matkobójczynią grzmi muzyka organów i łacińskie pienia: "Dies irae, dies illa".
NOC WALPURGI W GÓRACH HARZU. Odbywa się nieokiełznany sabat czarownic, szatanów, filozofów i wszelkich maszkar. Faust daje się porwać w szalony taniec pięknej kobiecie, której pośród pląsów niespodzianie wyskakuje z ust czerwona mysz. Nawet Mefistofeles przyznaje: "Zbyt dziko tutaj dla mnie". Udają się więc do miejscowego teatru potępieńców. Dyrektor zapowiada sztukę: "Sen nocy Walpurgi albo Oberona i Tytanii złote gody". Jest to zbiór aluzji do współczesnych prądów umysłowych, dysputę toczą: Dogmatyk, Idealista, Realista, Supernaturalista i Sceptyk. Na koniec chmury i mgły rozpędza wiatr - wszystko się rozwiewa.
POCHMURNY DZIEŃ. POLE. Faust dowiaduje się o uwięzieniu Małgorzaty. Dziewczyna utopiła swoje nowo narodzone dziecko i została skazana na śmierć. Doktor wybucha wściekłym gniewem na Mefistofelesa, ale diabeł stwierdza obojętnie: "Nie pierwsza ona" - i wyrzuca Faustowi nieumiejętność zrozumienia żartu, jakim jest los ludzki: "Chcesz latać, a miewasz zawroty". Kochanek poczuwa się do obowiązku uwolnienia skazanej, diabeł niechętnie służy mu pomocą.
NOC. OTWARTE POLE. Faust i Mefistofeles, pędząc na karych koniach, widzą po drodze przygotowania na miejscu kaźni.
WIĘZIENIE. Obłąkana Małgorzata śpiewa pieśń o swoim dziecku, które utopiła, i o martwej matce. Faust przygotowuje jej ucieczkę, ale dziewczynie sumienie nie pozwala z tego skorzystać; czyniła wszystko z naiwności serca, oddaje się sądowi Boga. Głos z góry orzeka: "Ocalona!". Mefistofeles uprowadza Fausta, niknący Głos z wewnątrz wzywa uchodzącego jego imieniem: "Henryku! Henryku!".
Żródło: Stanisław Marczak-Oborski, "Przewodnik teatralny", wyd. internetowe, uzup.: Hanna Adamkowska i Anna Nastulanka, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Warszawa 2016.
Ukryj streszczenie