autor: Margueritte Monnot
prapremiera polska: 14 czerwca 1978
Rozkoszna Irma (Irma-la-Douce)
Komedia muzyczna w 2 częściach; libretto: Alezander Breffort.
Prapremiera: Paryż 12 XI 1956.
Premiera polska; Szczecin 17 VI 1978.
Osoby: Irma, zwana Rozkoszną Irmą; Nestor, zwany Flimonem; Bob-Łachudra; Duduś-Bezokolicznik; Hipek-Kleszcz; Kaprawy Żożo; Diamentowy Robert; Bebert Metoda: Ryży; Ferniak; Stopka; Pajac; Funio; Adwokat; Prokurator; Przewodniczący sądu; Policjant; Komisarz policji; Poborca podatkowy; Achilles Bougne; Strażnik więzienny; dwaj tajniacy; przechodnie. Akcja rozgrywa się współcześnie, na Montmartrze w Paryżu i w Gujanie Francuskiej.
Część I. Największy mores wśród bywalców ,,Baru Rozrabiaczy" na Montmartrze ma bandzior i alfons Hipek-Kleszcz, imponujący dryblas o ptasim móżdżku. Jego dziewczyną jest Rozkoszna Irma - najlepsza dziewczyna na całym Montmartrze. Irma jednak ma już dość zależności od gburowatego Hipka, tym bardziej że - zakochała się. W delikatnym i wykształconym. Przychodzi tu takich dwóch. Jeden to Duduś-Bezokolicznik, który - specjalnie dla bandziorów - założył w barze szkółkę pisania powieści kryminalnych "pod" Nagrodę Goncourtów. Drugi - to Nestor. I właśnie z Nestorem połączyła Irmę szalona miłość. Z nim - nie patrząc na Hipka - strzela wódkę przy barku, a potem tańczy wtulona tak, że jej prawie nie widać ("Tul mnie mocno, mocno, mocno..."). Irma przeprowadziła się ostatecznie do facjatki Nestora. U stóp mają teraz cały Paryż, czują się tutaj niczym w siódmym niebie ("Ach, jest mi obok ciebie - jak w siódmym niebie"). Irma kocha Nestora do obłędu. Chce zarabiać dla niego jak najwięcej, toteż robota - jeśli można tak powiedzieć - pali jej się w rękach, a powodzenie ma niesamowite; do jej pokoju w hoteliku "Rapide" ustawiają się długie kolejki klientów. Gdzie indziej przecież różnie bywa, "tymczasem tu najsłodsza z Irm obsłuży cię, jak żadna z firm"... To świetnie prosperujące szczęście Irmy i Nestora zostaje niestety zamącone: Nestor staje się po prostu chorobliwie zazdrosny, choć to głupie i rzadko spotykane w tym fachu. W zasadzie nie ma podstaw do zazdrości, Irma jest mu wierna, na innych nie zwraca uwagi, ale jej praca doprowadza go niemal do nerwowej choroby. Może kosztowałoby go to mniej zdrowia, gdyby Irma nie miała tak wielu klientów, lecz - powiedzmy - jednego? Ba! Ona też marzy o tym samym, skąd jednak wziąć takiego, który płaciłby tyle, aby utrzymać ich dwoje?
Wkrótce zresztą Nestor dochodzi do wniosku, że i tego jednego też by nie zniósł, chyba, że... byłby nim on sam! Przykleja sobie sztuczną brodę, idzie wieczorem na most Caulaincourt - stały rewir Irmy, i tam ją lub raczej ona jego - zaczepia. Idą do hotelu, on przedstawia się jako... Oscar. Nie rozpoznany spędza z nią cudny wieczór, płaci 100 franków - niezłą sumę, i obiecuje, że będzie przychodził codziennie, jeśli tylko spełni jego warunek: nie będzie przyjmowała już nikogo więcej I Irma przyrzeka, pełna szczęścia. O tym przecież marzyli z Nestorem!
Nestor zaś w notesiku wpisuje: rozchód - 100 franków, a później, gdy Irma wraca do domu i oddaje mu utarg, księguje je na powrót - po stronie dochodów. I tak jest teraz codziennie. Niestety - Nestor i Oscar obracają niezmiennie jedną i tą samą stufrankówką, coraz bardziej tylko podniszczoną, no, a żyć z czegoś trzeba. Nestor więc - jako Oscar - najmuje się co rano do... froterowania posadzek. Osiąga w tym fachu niebywałą sprawność, jest najlepszym froterem bodaj w całym Paryżu!
Koledzy z "Baru Rozrabiaczy" nie wiedzą o podwójnym życiu swego kumpla. Wiedzą jednak, że Irma przynosi mu co wieczór stówę - a więc Nestor ma fart i glik w interesach, a w dodatku nabrał specyficznego szyku w nogach. Ma jakiś taki dryg, szast-prast, niby nic, ale ile w tym biglu!... Zazdroszczą mu, choć to przecież tylko pozory szczęścia! Bożyszcze bandziorów gorzko przeżywa swe upokorzenie; froterując ogromne posadzki rozmyśla o dziewczynach, które kiedyś bez trudu podrywał i - "z nich człowiek ciągnąć mógł forsy huk, a dziś - żyć muszę z własnych nóg"...
W dodatku dochodzi do tego, że Nestor zaczyna już być zazdrosny sam o siebie. Gdy jest Nestorem, wścieka się, że Irma co dzień śpi z Oscarem, choć nie wie przecież, że to też jest on. Gdy jest Oscarem, drażni go myśl, że prosto z jego ramion Irma powróci do domu, do Nestora. A Irmie coraz bardziej Oscar się podoba, i gdy namawia ją, by zerwała z tym zazdrośnikiem Nestorem - zrywa z nim.
To jednak powoduje pewien kłopot: stufrankowy banknot przerwał swą cyrkulację, a ponieważ Oscar nie przyznaje się do swej upokarzającej pracy, więc - nie mają z czego żyć. Pewnego dnia Irma spotyka na ulicy Nestora; słysząc, że gorzej im się powodzi, Nestor wysuwa propozycję: jeśli Irma chce wrócić do swej pracy, to on będzie jej jedynym klientem, on będzie płacił po 100 franków, tak jak niegdyś Oscar... No i wszystko znów jest jak dawniej, tyle, że odwrotnie; stufrankówka zmieniła kierunek obiegu. Niestety - zazdrości Nestora to nie zmniejszyło, postanowił więc wreszcie zlikwidować Oscara całkowicie; Oscar zniknął któregoś dnia bez śladu. Kto go wykończył? Policja nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Pod zarzutem zabójstwa aresztuje... Nestora.
Część II. Proces ustalił wprawdzie, iż Nestor żył z pieniędzy, jakie Oscar płacił Irmie, byłoby więc nonsensem, aby zabił człowieka, który go utrzymywał, ale ustalił też chorobliwą zazdrość Nestora, która mogła go popchnąć do tak nielogicznego czynu. Rezultat: skazanie na ciężkie roboty. I to właśnie teraz, gdy Irma spodziewa się dziecka! "Będę na ciebie czekała!" - krzyczy Irma, zapominając jak gdyby, że wyrok skazuje Nestora na roboty dożywotnie.
W Gujanie Nestor nie zadaje się z kolegami - skazańcami. Studiuje codziennie kalendarz, oblicza daty, interesuje się bardziej dziećmi niż dorosłymi, sprawia wrażenie człowieka, któremu ciężkie roboty raczej nie służą. Co noc biegnie myślą z Gujany na Montmartre, do swego mieszkania, do hotelu "Rapide", wspomina "Bar Rozrabiaczy" i "most, most Caulaincourt, gdzie wśród Koryntu cór, czy deszcz, czy wiatr, czy mgła, krąży Irma la Douce". A w pokoiku na Montmartrze co wieczór myśli o nim Irma...
Ostatecznie Nestor uciekł z Gujany nie tylko myślą. Zmylił pogonie i przyjechał do Paryża, nie może jednak nadal wrócić do siebie - poszukiwany jest listami gończymi. Powraca więc na razie do swego drugiego wcielenia: do przebrania Oscara. Jako Oscar przychodzi do Irmy, wyjaśnia, że był za granicą, nie wiedział, jakoby uznano go za zabitego, i zaraz zajmie się wyświetleniem tej sprawy, aby uwolnić niewinnie więzionego. Niestety - nie jest to takie proste. Oscar od wszystkich drzwi odchodzi nie wysłuchany; jeśli raz kogoś uznają za zwłoki - trudno później wytłumaczyć, że się nimi nie jest. A czas nagli - Irma niedługo będzie rodzić, dziecko musi przecież mieć ojca!
Aż pewnego dnia doszukał się go... poborca podatkowy. W sprawie zaległego podatku od dochodu z froterowania podłóg plus odsetki za zwłokę, razem blisko 400 franków. Oscar wymawia się: nie zapłaci, bo już dawno nie żyje, przynajmniej oficjalnie. Z poborcą jednak nie przechodzą takie sztuczki: przyprowadza świadka, pana Bougne, u którego Oscar froterował i zarabiał. Czy pan Bougne go poznaje? Ba! Nie ma drugiego takiego frotera w Paryżu, z takim drygiem w nogach! Natychmiast przyjmie go do pracy, a na razie - pożycza mu pieniądze na spłacenie podatku. Oscar płaci i dostaje na to kwitek. A jeśli ma kwitek - to znaczy, że żyje! "Najlepszy test, a niech go kaci! Płaci - więc jest, jest - a więc płaci!"
I tak, dzięki podatkom, powraca Oscar do życia. A to automatycznie rehabilituje Nestora - może wracać do domu, już nic mu nie grozi. Oscar natomiast żegna się z Irmą: jutro wyjeżdża do Ameryki, na zawsze... Nazajutrz przychodzi Nestor. Okazuje się, iż przychodzi trochę późno, bo właśnie w nocy... Irma... urodziła!
- Syna?
- Nie!
- Córkę?
- Nie!
- No, więc co?
- Dwóch synów.
Nazwali ich Nestorem i Oscarem.
"Rozkoszna Irma" to najpopularniejsza francuska komedia muzyczna okresu powojennego. Oparta na temacie tak bardzo paryskim, opowiada o nim w sposób frywolny - lecz dowcipnie i z takim wdziękiem, z jakim tylko Francuzi o tych sprawach opowiadać potrafią. Wsławiona na paryskiej premierze świetną rolą Colette Renard, została także sfilmowana przez Amerykanów (1962; z Shirley McLaine w roli tytułowej, ze sporymi zmianami akcji i... bez muzyki). Piosenki "Irmy" zyskały w świecie dużą popularność; najlepsze z nich to dwa duety Irmy i Nestora z I aktu: "Tul mnie mocno" ("Ah, dis donc, dis donc") i "Jak w siódmym niebie" ("Avec les anges"), oraz tytułowa piosenka z II aktu ("Irma-la-Douce").
Libretto tłumaczył Tadeusz Polanowski, a także Anna Frąckiewicz z Januszem Minkiewiczem (ich wersja nosi tytuł "Słodka Irma").
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994