Osoby

Trwa wczytywanie

Jan Królikowski

KRÓLIKOWSKI Jan Walery (4 IV 1820 Warszawa - 11 IX 1886 Warszawa), aktor, reżyser. Niektóre opraco­wania podają dzień 11 IV 1820 jako datę jego urodzin; jest to być może data chrztu. Był synem Józefa K., autora "Prozodii polskiej", i Karoliny z Jantów, bratem -> Karo­la K., mężem -> Cecylii K. Początkowo uczył się w Poz­naniu, gdzie jego ojciec został nauczycielem gimnazjal­nym. Od 1829 mieszkał z rodzicami w Warszawie. Tu chodził do szkoły woj. na Lesznie, ale w 1832 musiał przerwać naukę ukończywszy zaledwie cztery klasy. Pozostawiony samemu sobie (jego rodzice rozeszli się, ojciec wyjechał na wieś), zarabiał jako kopista w kan­celariach adwokackich. W 1835 wstąpił do Szkoły Dram., gdzie był uczniem B. Kudlicza. Jesienią na­stępnego roku zaangażował się do zespołu prowincjo­nalnego M. Majewskiej, która z kolei przyłączyła się ze swoimi aktorami do zespołu K. Nowińskiego. Jako aktor tego zespołu debiutował 4 XI 1836 w Lubli­nie w roli Karola ("Wszystkowiedz"). Wiosną 1837 za­angażował się do zespołu T.A. Chełchowskiego i wy­stępował z nim w wielu miastach Królestwa, m.in. w Lublinie, Płocku i Kaliszu, w grudniu 1840 osiedlił się z nim w Krakowie. Odtąd występował w t. krak., najpierw pod dyr. Chełchowskiego, następnie H. Meciszewskiego (1843-45), na koniec J. Mączyńskiego. 20 V 1843 ożenił się w Krakowie z aktorką Cecylią Zocher. Latem wyjeżdżał z zespołem krak. na występy gościnne do Kalisza (1841-43) i Poznania (1842, 1844-45).
17 II 1846 przybył do Warszawy i 6 V 1846 debiutował na scenie T. Rozmaitości jako Grandet ("Córka skąpca"). Przychylnie przyjęty, został zaangażowany i odtąd już do końca życia występował na scenach t. warsz. (później WTR). W 1847-48 należał do Rady Repertu­arowej. W 1848-52 wykładał w Szkole Dramatycznej. Ponadto udzielał prywatnych lekcji wymowy i gry aktorskiej (także w późniejszych latach). Do jego uczniów należeli m.in. Antonina Hoffmann i J. Kotar­biński. Ze Szkoły ustąpił obejmując funkcję reżysera, którą sprawował trzykrotnie: 1851-58, 1860-62 i 1872. (We wszystkich wypadkach ustępował z tego stanowiska na własną prośbę.) W 1848-58 przełożył kilka sztuk wystawionych w T. Rozmaitości. Na występy gościnne wyjeżdżał do Lwowa (1864, 1866, 1870, 1871), Krako­wa (1864, 1870, 1879), Poznania (1872) i Lublina (1875). Często występował również w tym czasie jako recytator. Na scenie T. Wielkiego uroczyście obcho­dzono jego jubileusze: trzydziestolecia (27 VI 1866) i trzydziestopięciolecia pracy scen. (22 IV 1873). Wkrót­ce po drugim jubileuszu zachorował na płuca. W czerwcu wyjechał do Karlsbadu, występy wznowił dopiero w grudniu 1873. Otrzymał wówczas emery­turę, występował jednak nadal na podstawie umowy, która gwarantowała mu odpowiednią liczbę przed­stawień. Stan zdrowia K. pogarszał się jednak nieu­stannie, oprócz płuc choroba atakowała także nerki i serce. Przedstawienia coraz częściej odwoływano i w maju 1879 dyrekcja odstąpiła od umowy. Musiała ją jednak odnowić pod naciskiem prasy. 14 XI 1879, po półrocznej przerwie, K. wrócił na scenę. W 1882 był na występach gościnnych we Lwowie. Jubileusz czterdziestopięciolecia pracy obchodził 29 XII 1883 na scenie T. Wielkiego. Ostatnią jego rolą był Walery ("Barkarola").
Był powszechnie zaliczany do najpracowitszych aktorów polskich. W gruncie rzeczy samouk, impo­nował kolegom oczytaniem, wiedzą zawodową, zna­jomością języków obcych. W Szkole Dram. sceptycz­nie oceniano jego możliwości: był niski, miał małe oczy, krótki wzrok, głos słaby i wedle własnego określe­nia "trochę piskliwy". Nawet rysy wydawały się zbyt ostre. Mimo to w dość krótkim czasie został wybitnym aktorem. Wzmocnił głos, wyrobił sobie znakomitą dykcję, mimikę i gest. W Krakowie grywał już wiele pierwszoplanowych ról w bardzo różnorodnym re­pertuarze wybijając się w rolach amantów i "trzpiotów", ale jednocześnie i "czarnych charakterów". Wy­stępował w komediach A. Fredry (sześć ról), drama­tach F. Schillera (trzy role), A. Dumas (sześć ról) i V. Hugo (sześć ról). Do szybkiego rozwoju jego rze­miosła aktorskiego przyczyniły się wskazówki dyr. T.A. Chełchowskiego, a później także T. Palczewskiej. Rozległe horyzonty i umiejętność analizy zawdzięczał w dużej mierze H. Meciszewskiemu. W późniejszych 1., jak sam twierdził, nauczył się jeszcze wiele od L. Halpertowej, choć nie ulega wątpliwości, że przy­jechał do Warszawy jako aktor zupełnie uformowa­ny. Od pierwszych występów uderzała nader przej­rzysta kompozycja jego ról przy wyjątkowej precyzji scen, które uwydatniały główny zamysł. Ekspresywność takich fragmentów była przedmiotem szczególnej troski K., toteż z wielkim nakładem pomysłowości i pracy potrafił kształtować w nich jeden jedyny gest, jego zdaniem decydujący dla całości; "lgnął religijnie do szczegółów" wedle określenia H. Lewestama. M. Motty widział, jak w takich wypadkach nieznużenie praco­wał "ucząc się swych ról przed zwierciadłem". W prze­ciwieństwie do aktorów warsz., pozostających jeszcze pod wpływem klasycyzmu, zadziwiał rozmaitością póz, gestów, intonacji, przejmowanych raczej z życia niż z podręczników. Jednocześnie wystrzegał się jaskrawości, czym także odróżniał się od miejsco­wej tradycji, szczególnie w melodramatach. Stąd obok podziwu wywołał w Warszawie zaskoczenie. "Gra artysty była świetna, oryginalna i nowa dla nas od początku do końca" - stwierdziła "Gazeta War­szawska" po jego pierwszym występie. "Stara szkoła - wyjaśnił później W. Rapacki - nie mogła pojąć, jak może aktor tak mało zużywać rąk i nóg, a tak wiele dokazać wymową i oczami". Grał jeszcze wtedy dość długo komediowych amantów, największe wrażenie sprawiał jednak w melodramatach, w takich rolach, jak Jan Mauprat ("Mauprat"), Narcyz Rameau ("Narcyz Rameau"), później Hans ("Hans Mathis"). Zdaniem Wł. Bogusławskiego najdoskonalsza była w tym re­pertuarze jego rola Rodina ("Żyd wieczny tułacz"), postaci ujawniającej "myśl zatrutą u źródła, zwiniętą w sploty jadowitej gadziny". Grał także nadal w sztu­kach A. Dumas i V. Hugo odnosząc wielki sukces w roli Króla ("Burgrafowie", 22 IX 1860). Gdy cenzura skreśliła z tej roli słowa cieszące się największym uznaniem, K. zastąpił je niemą grą, potrząsając kajdanami, co wywołało entuzjazm publiczności. W 1866 wystąpił jako Shylock ("Kupiec wenecki"), a w 1871 w tyt. roli "Hamleta". Zniechęcił się jednak chłodnym przyjęciem tych ról, zwłaszcza Hamleta, i więcej w utworach Szekspira nie występował. W dra­matach F. Schillera grał w Warszawie trzy role, z których Franciszek Moor ("Zbójcy") był uważany za jego najwyższe osiągnięcie aktorskie. K. grał go już w 1845 w Krakowie, a w Warszawie wrócił do niego po obejrzeniu kreacji B. Dawisona (1865). W 1866 wy­stąpił w V akcie z okazji swego jubileuszu, a od 15 X 1868 grał całość, w Warszawie i na gościnnych wystę­pach w innych miastach. Szczególne zachwyty wywo­ływał w tej roli V akt. "Opowiadanie sądu ostatecznego jest przerażające, jest w nim coś z Michała Anioła" - napisał S. Tarnowski, który sądził, że w tych scenach niebywała intensywność gry "nabawić może widzów gorączki" ("Przegląd Polski" 1870). Wielokrotnie podkreślano, że w roli Franciszka świetna dekla­macja "nadaje w ustach artysty polskiej mowie nadzwy­czajny urok" (S. Tarnowski); "piękniej od niego nikt z pewnością nie mówi - stwierdził po obejrzeniu tej roli A. Zaleski - i w niczyich ustach język nasz piękniejszym się nie wydaje" ("Czas" 1879 nr 99). W wielu recenzjach komentowano poszczególne frag­menty, jak np. wzniesienie palca zakrzywionego na kształt szponu, towarzyszące słowom "Ja nie chcę, żeby tam coś było". Wł. Bogusławski nazwał ten gest arcydziełem "zdumiewającej głębokości". Gorzej przy­jęto Filipa II ("Don Carlos", 1874), natomiast entuzjasty­cznych ocen doczekał się również Miller ("Intryga i mi­łość", 1875). Ostatnią rolą K. z wielkiego repertuaru był Mefisto ("Faust", 1880). Jednocześnie K. występował w rolach zaliczanych do typu konwersacyjnego, we francuskich komediach z czasów II cesarstwa, w pol­skich sztukach J. Korzeniowskiego, J.I. Kraszewskiego, E. Lubowskiego, J. Narzymskiego, A. Świętochowskie­go, w tych również ceniony z racji swej pomysłowej gry przechodzącej "od tonów głębokiej refleksji do ironicznych kontrastów, szeptów, napomknień i do-myślników ilustrowanych sarkastycznym uśmiechem" (J. Kotarbiński).
Młodsi koledzy zaliczali jego grę do "romantyki wczorajszej" (J. Kotarbiński); uważali ją za "ostatni wyraz tej wspaniałej doby, która nazywa się w li­teraturze dobą romantyczną" (W. Rapacki). Także historycy t. dopatrują się rysów romantycznych w jego osobowości i jego grze. Niewątpliwie taki charakter miał jego stosunek do sztuki. K. twierdził, że aktor powinien dać postaci dram. "cząstkę samego siebie", a wedle zgodnej opinii kolegów wręcz spalał się w swej grze. (Niektórzy sądzili, że niebywałe za­angażowanie emocjonalne, szczególnie w rolach dram., przyczyniło się do jego przedwczesnej śmierci.) Ro­mantyczne było jego upodobanie do postaci demo­nicznych, budzących grozę, a także kult oryginalności (którą stawiał ponad prawdopodobieństwem) znajdu­jący wyraz w zasadzie "grać czarne przez podkreśle­nie białego". Wynikiem tej zasady były interpretacje zaskakujące krytykę, np. w "Mazepie", w roli Wojewody, "nieomal budzącego współczucie". Wreszcie romanty­czny rodowód miała wyjątkowa ekspresyjność jego gry. Do legendy teatr. przeszły jego "hipnotyczne" spojrzenia, pauzy trwające po kilka minut, ostre kontrasty, np. zdławionego szeptu, po którym następo­wał nagły krzyk, słynne sceny nieme imponujące "bajeczną ruchliwością mimiki". ("Śledziliśmy przez lornetkę jej ciekawe przemiany i drgnienia" - wspo­mina Kotarbiński.) Należy jednak podkreślić, że przy całym zaangażowaniu osobistym grę K. cechowa­ła wielka dyscyplina. Nikt nie zauważył improwizacji w jego sztuce. "Opracowanie roli było tak dokładne, nawet drobiazgowe, że nigdy K. nie zmieniał ani jednego gestu, pauzy, nie zboczył od raz wykreślonej linii gestu" (J. Kotarbiński).
Dzięki swej pracowitości i wysokim wyobrażeniom o godności aktora "wpłynął niesłychanie na młodzież, podniósł i uszlachetnił smak artystyczny naszego pokolenia" - stwierdził J. Kotarbiński; w życiu prywatnym powściągliwy, "nie zginał się przed możny­mi w epoce, gdy grasował serwilizm w stosunkach za­kulisowych". Jego pogrzeb stał się manifestacją, uczestniczyło w nim ok. 25 000 osób. W 1889 wznie­siono na jego grobie pomnik ufundowany ze składek społeczeństwa. Pod koniec życia napisał obszerne pamiętniki, które się jednak nie zachowały. Niektóre przeżycia zawarł w autobiograficznej noweli drukowa­nej w jednodniówce "Ziarno" Warszawa 1880. Znane są również jego artykuły o aktorstwie i aktorach, m.in. o B. Dawisonie ("Kłosy", 1865 nr 25).
Bibl.: Bogusławski: Aktorzy; Bogusławski: Siły i środki; Dąb­rowski: Teatr w Lublinie (il.); K. Estreicher: Jan Królikowski, Kraków 1886; Estreicher: Teatra; W. Filler: Jan Królikowski, Warszawa 1958 (il. i bibl.); Got: Repertuar 1781-1843; Got: Teatr Meciszewskiego; Grzymała: Świat aktorski; Kotarbiń­ski: Aktorzy i aktorki s. 41-59; Krzesiński: Koleje życia s. 290-315 (il.); Peplowski: Teatr we Lwowie I; PSB XV (Z. Jabłoń­ski); Prace o literaturze i teatrze ofiarowane Z. Szweykowskiemu, Wrocław 1966 (J. Got); Rapacki: Sto lat (il.); Rulikowski: Teatr warsz.; Afisz teatr. 1966 nr 20; EMTA 1883 nr 11 (il.), 12, 1886 nr 155, 158; Kłosy 1866 nr 40 (il.), 1873 nr 409, 1875 nr 525, 1886 nr 1110; Kur. warsz. 1873 nr 86, 1883 nr 342a, 1886nr 251b, 252 (W. Bogusławski), 253; Pam. teatr. 1962 nr 1 (J. Got); Tyg. powsz. 1883 nr 52 (K. Kaszewski).
Ikon.: L. Biedroński: K. jako Garrick (Doktor Robin), olej, ok. 1884 - MNWarszawa; B. Syrewicz: K., marmur, 1890 - grobowiec na Cmentarzu Powązkowskim, Warszawa; S.R. Le­wandowski: K. jako Garrick (Doktor Robin), rzeźba, repr. Tyg. ilustr. 1891 nr 70; C. Słupski: K. jako Diogenes (Kobiety z kamienia), rys., 1885 - MTWarszawa; W. Gerson: K. jako Nowowiejski (Przed ślubem), rys., repr. Tyg. ilustr. 1893 nr 174; J. Simmler (zakład lit. J. Melchera, Monachium): Portret, lit., 1853 - MNWarszawa; F. Tegazzo, A. Regulski: Portret i ta­bleau (12 ról), drzew., repr. Kłosy 1866 nr 65; K. Miller, M. Fajans: Portret, lit., Mucha 1875 nr 6; Kossowicz (zakład lit. A. Dzwonkowskiego): Portret, lit. - MNKraków; J. Leś­niewski, F. Kasprzykiewicz: Portret, lit., 1886 - MTWarsza­wa; I. Łopieński: Portret, akwaforta - MNKraków; Fot. pryw. i w rolach - Aren. m. Krakowa i woj. krak., IS PAN, MHKraków, Muzeum im. Mickiewicza Warszawa, MTWar­szawa.
Źródło: Słownik Biograficzny Teatru Polskiego 1765-1965, PWN Warszawa 1973

2 zdjęcia w zbiorach :+

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji