Artykuły

Czardaszki czar

"Księżniczka czardasza" w reż. Artura Hofmana w Teatrze Muzycznym w Lublinie. Pisze Andrzej Molik w Kurierze Lubelskim.

Wszyscy, którzy sądzili, że dyrektorski kryzys w Teatrze Muzycznym związany z odwołaniem Jacka Bonieckiego może negatywnie wpłynąć na premierę "Księżniczki czardasza" Emmericha Kalmana otwierali w sobotę [5 marca] oczy ze zdumienia.

Zobaczyli operetkę odświeżoną, skrojoną na miarę naszych czasów -dynamiczną, dowcipną, ocierającą się wręcz o burleskę, z istną rewią mody prześwietnych kostiumów Ireneusza Salwy, także autora secesyjnej scenografii.

Publiczność premierowa nigdy nie należy do łatwych i długo podejrzliwie przyglądała się temu, co się dzieje na scenie. Z czasem jednak dała się porwać czarowi "Czardaszki", a wspólne, kilkakrotne odśpiewanie przez artystów i widzów finałowej pieśni "Bez miłości świat nic nie wart - kochaj mnie!" najlepiej świadczy o sukcesie spektaklu w reżyserii Artura Hofmana. Jest on mistrzem komedii, czy lepiej powiedzieć rozśpiewanej farsy.

Nasza "Księżniczka czardasza" aż mieni się dowcipnymi sytuacjami coraz bardziej rozbawiającymi odbiorców. Pijany notariusz Kisz (pyszny epizodzik Pawła Stanisława Wrony) na "łożu Nerona" spisujący małżeńskie zobowiązanie księcia Edwina wobec szansonistki Sylvi. Księżna Anhilda (triumfalny powrót Krystyny Szydłowskiej, zawsze świetnie sprawdzającej się w komediowych rolach) podsłuchująca syna Edwina i jego oficjalną narzeczoną Stasi (wdzięczna Małgorzata Rapa) przez specjalną aparaturę z mikrofonem w wychylającym się z wazonu kwiatku. Jej zaczerpnięta od Ewy Cichockiej z kabaretu Czerwony Tulipan scena z nakłuwaniem szpilami lalki obrazującej męża, księcia Leopolda (wciąż w fantastycznej formie, roztańczony w każdym kroku Marian Josicz).

Takich napędzających tempo akcji scenek jest więcej. Do ich rytmu dostosowują się wykonawcy, z których aktorsko najlepszy jest Jakub Gwit jako Feri. Można zgłaszać pretensje do sposobu mówienia Renaty Drozd w roli Sylvi i Jarosława Cisowskiego

jako Boniego. Ale nie sposób nie docenić głosu pięknej jak modelka artystki kreującej Czardaszkę. I ukłon w stronę dyrygenta Tomasza Chmielą, który poradził sobie z prowadzeniem orkiestry zaledwie po kilku dniach prób.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji