Artykuły

Lato bez ogórków?

W okresie letnim - urlopowym i wakacyjnym, kiedy ustaje praca wielu placówek kulturalno-oświatowych, przerywają działalność teatry i inne instytucje artystyczne, kiedy pustoszeją miasta, a zaludniają się miejscowości wypoczynkowe, w których wybór rozrywek kulturalnych jest przeważnie dość ograniczony (kawiarnia, kino i sporadyczne wizyty zespołów estradowych lub teatralnych), ciężar odpowiedzialności za uprzyjemnianie ludziom wieczorów spada na telewizję.

TV wydaje się zdawać sobie z tego sprawę, o czym. Świadczy choćby program ubiegłego tygodnia, obfitując ciekawe pozycje, przygotowane przez różne redakcje programowe i Teatr TV.

Mieliśmy więc m. in. II część zawsze z dużym zainteresowaniem oglądanego programu "Bez apelacji" w którym podniesiona została m. in. sprawa fikcyjności amatorstwa w sporcie wyczynowym, a zwłaszcza w piłkarstwie; mieliśmy kolejny program z cyklu "Czy państwo lubią matematykę?", z którego hazardziści Toto-Lotka dowiedzieli się, że szansa sześciu trafień i zdobycia głównej wygranej jest jedna na blisko 14 milionów. Przy okazji mogliśmy stwierdzić, jak dużą "telegenicznością" odznaczają się naukowcy, należący do nielicznych ludzi z zewnątrz, zachowujących swobodę przed kamerami TV i obywających się bez kartek. Występujący w ciekawie pomyślanym programie o związkach matematyki z praktycznym życiem prof. Henryk Greniewski należy do najmilszych telewizyjnych gości w naszych domach.

Ubiegły tydzień w TV był wybitnie teatralny. Zaczął się premierą "Żeglarza'' Szaniawskiego w poniedziałkowym Teatrze Telewizji z udziałem mistrza sceny polskiej Jacka Woszczerowicza, a skończył transmitowanym z krakowskiego Teatru Starego przedstawieniem "Tragedii Pana Ardena", inaugurującym III Telewizyjny Festiwal Teatrów Dramatycznych, którego program obejmie w tym roku również spektakle scen stołecznych. W sumie zobaczymy w ciągu lipca i sierpnia 10 przedstawień, które prezentowane będą w poniedziałki i piątki. Tym razem postanowiono nie przeprowadzać konkursu na najlepszy spektakl festiwalu - wobec uczestnictwa w nim teatrów warszawskich pracujących w lepszych warunkach i dysponujących silniejszymi zespołami. I chyba słusznie. Wiadomo, że na wszystkich festiwalach teatralnych one właśnie zagarniają główne nagrody.

Rodzajem żartu scenicznego był program rozrywkowy pt. "Co się może zdarzyć w nocy", którego wykonawcami były dwie tegoroczne "Srebrne Maski" - Iga Cembrzyńska i Andrzej Łapicki. Rzecz, napisana przez A. Marianowicza, okazała się błahostką, nie spełniającą oczekiwań, jakie budziła zapowiedź spikera (tylko dla dorosłych) i udział w spektaklu ulubionych aktorów telewizyjnej publiczności.

Czwartek przyniósł swojego rodzaju sensację: pierwszy odcinek serii szpiegowskiej Andrzeja Wydrzyńskiego pt. "Pocztówka z Buenos Aires" w reżyserii, specjalizującego się w tym gatunku widowisk telewizyjnych, Andrzeja Konica ("Stawka większa niż życie"). Już teraz można powiedzieć, czym ustępuje ta nowa seria "Stawce". Podczas gdy każdy odcinek tej ostatniej stanowił zamkniętą całość, przynosił rozwiązanie intrygi, zawęźlonej na początku, "Pocztówka" ma charakter ciągłej opowieści, nie będzie cyklem, przygód głównego bohatera - polskiego agenta wywiadu Rady Sojuszniczej, tropiącego zbrodniarzy hitlerowskich, którego gra sympatyczny Józef Nalberczak. Mam ponadto duże zastrzeżenia do przyjętej konwencji gry wg. stereotypowych wyobrażeń, jak zachowują się i mówią ludzie, pracujący w służbie wywiadowczej. Robi to wrażenie niezamierzonej parodii. Przydałoby się w grze aktorów więcej naturalności, bo w przeciwnym wypadku rzecz może otrzeć się o szmirę.

Jedno jest pewne: telewizyjne lato będzie w tym roku bez przysłowiowych ogórków.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji