Artykuły

Pan i jego sługa

Gdy w roku 1953 zespół teatralny Bertolta Brechta odwiedził Warszawę, wywołał szereg entuzjastycznych wypowiedzi prasowych, skarconych zresztą doraźnie przez ówczesne rozstrzygające w sprawach polityki kulturalnej i teatralnej - czynniki. Po XX jednak Zjeździe, po naszym VIII Plenum zmieniła się atmosfera kulturalna w kraju. Kult czy entuzjazm dla Brechta stał się niemal kanoniczny i przetrwał do dzisiejszego dnia. Imię Brechta stało się symbolem nowatorstwa zarówno społecznego, jak i formalnego w teatrze. Gdy więc obecnie Teatr Dramatyczny wystawił nieznaną u nas dotąd sztukę Bertolta Brechta "Pan Puntila i jego sługa .Matti" spróbujmy trochę zbliżyć się do tej kwestii.

ROZREKLAMOWANE nowatorstwo formalne Brechta nie jest znowu tak bezprzykładne, jak to się początkowo wydawało. Ma on i swoich poprzedników, protoplastów, i towarzyszy pracy. Nie ma więc znowu powodu do tak ślepych zachwytów i uniesień, jakimi darzono go przy pierwszym z nim zetknięciu. Rolę narratora, który spełnia funkcję zarówno autora, jak i chóru greckiego, nie on pierwszy wprowadził, chociaż nadał tej roli pewien szczególny, właściwy sobie styl. Podobnie ma się z innymi nowatorskimi cechami jego faktury scenicznej (wieloplanowość, przerzutnie w czasie).

Brecht jednak upowszechnia i stabilizuje niejako te cechy dramatu i teatru, co wespół z upodobaniem do dialektycznego pokumania sprzeczności i zamiłowania do paradoksu nadaje sztukom jego swoisty styl i formę. Tradycje ekspresjonistycznego teatru Piscatora, z którego Brecht wyszedł, nadają mu również wyraźne, mocno zarysowane linie dramatu społecznego o wyraźnej fastrydze tendencji rewolucyjnej. Teatr ten ma niemało powiązania i z teatrem Rewolucji Październikowej Wsiewołoda Meyerholda i Teatrem "Granatowej Bluzy", którego występy cieszyły się w Niemczech przedhitlerowskich niemałym powodzeniem.

Dopiero na tle tych wszystkich powiązań można by określić wkład osobisty Brechta do przypisywanej mu nowej formy dramatu, który łączył zarazem cechy moralitetu, ludowych widowisk i wszechobecnej pieśni, zarówno indywidualnej jak i chóralnej.

Zespół jednak tych wszystkich środków wyrazu i oddziaływania sprawia wrażenie zupełnie swoistej i odrębnej całości, którą nie bez racji chrzcimy mianem stylu, syntetyzującego te wszystkie środki - pisarza.

"PAN Puntila i jego sługa Matti" nie jest bynajmniej jakimś arcydziełem scenicznym Brechta, "Matka Courage" jest niewątpliwie lepsza. Sztuka ta zawiera jednak typowe dla Brechta nowatorskie cechy formalne na tle tak znanego nam z tradycji polskiej obrazu wyzysku chłopa przez dziedzica. Nie bez słuszności więc program teatralny obok tekstu Brechta" (w pięknym przekładzie Zbigniewa Krawczykowskiego) cytuje znane nam obrazy wyzysku chłopa z literatury staropolskiej (Reja, Szymonowicza i "Lamentu chłopskiego na pany").

(Nawiasem mówiąc, wydaje się nam, że pomysł dobroczynnego pijaka, który trzeźwiejąc staje się łajdakiem, przypomina trochę znaną przemianę analogicznej postaci z "Dzisiejszych czasów" Charlie Chaplina).

Samo zagadnienie społeczne, narzucone przez Brechta, nie jest już dla, nas w tej chwili aktualne, na tle jednak trwałości tego motywu w literaturze politycznej i satyrycznej Polski feudalnej i kapitalistycznej - ma swoją wymowę historyczną - i może nawet nie tylko historyczną.

Bolączki społeczne mają to do siebie, że są trwalsze od zmieniających się w czasie form ich przejawu-każda więc z form przejściowych ma w sobie również cechy trwalsze od swej przejściowości. Czy przed dokonaniem przewrotu społecznego w Polsce Ludowej można było sobie np. przedstawić, że całą serię nadużyć władzy i kradzieży grosza publicznego - mimo całego systemu kontroli społecznej - nowa Polska odziedziczy po dawnej?

Pijackie kaprysy i kateralne humory dawnych dziedziców odżyły wszak w wielu naszych dyrekcjach i centralach - i wymagają jeszcze niemałego wysiłku zarówno państwa socjalistycznego, jak i - przede wszystkim społeczeństwa, żeby je. sparaliżować. Problematyka społeczna sztuki Brechta nie jest więc znowu dla nas tak obca i daleka, mimo różnicy w formach przejawu.

"PANA Puntilę" Teatr Dramatyczny, posiadający już niemałą szkołę i tradycję w wystawianiu sztuk Brechta, wystawił z należnym pietyzmem, w reżyserii Konrada Swinarskiego, który miał możność osobistego zetknięcia się z pracą zespołu teatralnego B. Brechta "Berliner Ensemble", choć zdawać by się mogło, że lojalność reżysera wobec wskazań autora skrępowała poniekąd jego własną inwencję.

Czołową rolę "Pana Puntili" grał Janusz Paluszkiewicz, ujawniając fenomenalną wyrazistość stylu tej kreacji i przerzucając się z akrobatyczną zręcznością do dwóch uzupełniających się w tej postaci kontrastowych ról. Całość robiła wstrząsające wrażenie jakiejś koszmarnej groteski.

Rolę statecznego i przemądrzałego sługi (coś w rodzaju Kubusia - fatalisty), kierowcy archaicznego samochodu Puntili - gra Józef Nowak, może ze zbyt zimnym czasem, filozoficznym niemal opanowaniem, lecz doskonale kontrastując ze swoim, ponoszonym ślepymi namiętnościami panem.

Stylowym i przemyślnym wampem tej epoki była Janina Traczykówna w roli Ewy, córki Puntili. Dobrym jej partnerem w roli Attache - narzeczonego był Bolesław Płotnicki.

Świetną była czwórka pseudo-narzeczonych pijackich pana Puntili z Wandą Łuczycką w roli Emmy Szmugierki i Barbarą Kraftówną w roli Lizy Dojarki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji