Artykuły

Smak teatru gdańskiego

PRZEZ kilka dni publiczność warszawska walczyła o bilety na "SMAK MIODU" przywieziony z Wybrzeża . Grano przy szczelnie wypełnionej widowni. Ogromne powodzenie tego przedstawienia jest chyba dowodem głodu "tematyki współczesnej, która, niestety, rzadko pojawia się na stołecznych scenach. Reportaż młodej autorki angielskiej Delaney ma coś z klimatu sztuk Osbornea; należy do utworów powstających w kręgach zbuntowanej młodzieży artystycznej, określanej mianem "wściekłych". Występują tu konflikty młodzieży pozbawionej opieki wychowawczej, nie znajdującej w wieku dojrzewania żadnego oparcia wobec obojętności, egoizmu, czy też wykolejenia moralnego rodziców.

Autorka "Smaku miodu" operuje jaskrawymi efektami: matka bohaterki utworu jest prostytutką pozbawioną wszelkich hamulców moralnych. Przykład więc szczególnie drastyczny. Ale konflikty dorastającej dziewczyny współczesnej - bezradnej, osamotnionej, pozbawionej ciepła rodzinnego - nasuwają refleksje ogólniejsze.

Delaney nie usiłuje moralizować. Prezentuje wycinek życia z naturalistyczną dokładnością, starając się wniknąć w psychikę współczesnej dziewczyny. Znajduje w niej, pod pokrywką cynizmu i goryczy, dużo szlachetności i tęsknoty do uczuć czystych. Te cechy bohaterki potrafiła niezwykle sugestywnie ukazać ELŻBIETA KĘPIŃSKA-KOWALSKA, grająca w gdańskim przedstawieniu rolę Jo. Sądzę, że ta rola, prowadzona z wielką prostotą, subtelnością i naturalnością - jest wyjątkową siłą atrakcyjną spektaklu. Zwłaszcza dla młodych. Dziewczęta i chłopcy odnajdują w niej swoje własne rysy psychiczne, jest im bliska w sposobie bycia, w zewnętrznej szorstkości połączonej z niemałą wrażliwością i skłonnością do liryzmu. Specyficzny styl dzisiejszej młodzieży oddaje też doskonale WŁADYSŁAW KOWALSKI jako Geoff.

Z dużym zainteresowaniem śledziłam grę WANDY STANISŁAWSKIEJ-LOTHE, w roli Heleny. Kształtowała postać prostytutki z umiarem, wyważając celnie efekty komiczne, nie wpadając w przesadę. Budziła na przemian politowanie i odrazę, czasem śmieszyła, utrzymując tę figurę w granicach prawdopodobieństwa. ZBIGNIEW BOGDAŃSKI wyrysował wyrazistą sylwetkę Murzyna, brutalnego Piotra grał LECH GRZMOCIŃSKI.

KONRAD SWINARSKI starał się przytłumić sensacyjność utworu, uwypuklić raczej zawarte w nim treści humanistyczne. Uderza to dodatnio zwłaszcza w zestawieniu z przedstawieniem "Smaku miodu" na scenie lubelskiej, gdzie sztuka wydawała się wulgarna, budziła niesmak. Muzyka jazzowa wkomponowana w tok akcji jest ważnym składnikiem inscenizacji: nadaje całości specyficzny rytm. Reżyser stwarza nastrój, który wciąga widza, angażuje go emocjonalnie, szczególnie w pierwszym akcie, który jest zdecydowanie lepszą częścią sztuki; mocniejszą dramaturgicznie, ważniejszą treściowo. Akt drugi rozlewa się w melodramatyczne opowiadanie, które interesuje już tylko dzięki przykuwającej grze aktorskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji