Artykuły

Nowa "Zemsta"

Od stu lat przeszło teatr polski ujmował "Zemstę", najświetniejszą komedię polską, jako barwny obraz sarmackich obyczajów, rzekomych cnót sarmackich, promieniujących z szabli Cześnika, głowy Rejenta, wdzięku Klary, prawości Wacława, od stu lat wysuwano w teatrze na plan pierwszy pochwałę staroszlacheckiej tężyzny, jakoby dominującej w dziele Fredry.

Tymczasem wymowa sztuki jest inna. W "Zemście" widzimy z genialnym talentem komediopisarskim nakreślony, realistyczny obraz ludzi, którzy w określonym historycznie czasie, po upadku Rzeczypospolitej szlacheckiej, zamieszkiwali, pewien feudalny "zamek stary". Obraz realistyczny, więc przekonywający i typowy. Obraz ludzi, którzy toczyli puste a zaciekłe spory o mury graniczne, w czasie, gdy wszystkie mury graniczne dawnej Rzeczypospolitej już się zawaliły. Obraz ludzi żywych, prawdziwych, pokazanych z dużym zacięciem krytyki, obraz przedstawicieli klasy, która od wieków gubiła Rzeczpospolitą, aż i ją zmarnowała, zaprzepaściła, zatraciła do cna, niby ów Rejent, gotów "czapkę sprzedać, pas zastawić", byle dać folgę prywacie, nasycić chęć zemsty na wrogim sąsiedzie. Ostra, tęga satyra - oto warstwa utworu, raz po raz przebijająca się na wierzch poprzez złoża fredrowskich sentymentów dla zamierającego świata staroszlachetczyzny.

Korzeniewski ukazał "Zemstę" daleką od dotychczasowych tradycji teatralnych. Nie zatracił nic z uroków, jakie "Zemsta" wywiera na widza, nie zagubił cudownej poezji fredrowskiego wiersza, uszanował życzliwość, jaką Fredro darzy młode pokolenie Milczków i Raptusiewiczów i sarmacki animusz Rejenta - ale równocześnie, co najważniejsze i decydujące, uwypuklił, wysunął na czoło, podkreślił mocno. wnikliwie i miejscami odkrywczo satyryczną warstwę komedii, jej satyryczne jądro. Przez właściwe, twórcze opracowanie utworu, realizm "Zemsty" odsłonił się w blasku dotychczas w teatrze nie widzianym. Nad takim ujęciem postaci Rejenta, wątku Podstolina - Wacław czy bójki u muru granicznego, jakie stało się zdobyczą Korzeniewskiego, żaden teatr polski nie będzie mógł w przyszłości przejść obojętnie. A słynne zakończenie "Zemsty"! Korzeniewski umiał mu odjąć całą krzepę sarmacką, nawianą przez teatr burżuazyjny, sprowadził je do właściwych wymiarów: żadna "święta zgoda" pod patronatem wstecznictwa lecz po prostu pogodzenie się dwóch szlachetków przy roztruchanie, szlacheckie "kochajmy się", dymiące z podgolonych czubów. Reżyseria Korzeniewskiego jest więc punktem zwrotnym w naszym spojrzeniu na teatralną "Zemstę" i w tym jej trwała wartość.

Do tego sukcesu dołączyły się bardzo poważne sukcesy aktorów, mimo że nie wszystkie elementy gry zasługują na bezapelacyjną pochwałę.

Co najmniej dwie kreacje aktorskie przyniosła obecna "Zemsta". Kazimierz Opaliński dał w roli Rejenta najczystszą robotę aktorską, bez jednego zbędnego gestu czy tonu. Porzucając stanowczo jakiekolwiek mitologizowanie Rejenta, robienie z tego zaściankowego palestranta demona czy machiawela - dał Opaliński żywą, zindywidualizowaną, satyrycznie potraktowaną postać innego gracza, przed którym nie tylko awans majątkowy ale i kariera społeczna się otwiera. W Rejencie zawarł Fredro najwięcej materiału satyrycznego. Zasługą Opalińskiego jest, że satyryczne ujęcie roli przeprowadził z żelazną konsekwencją.

Trudniejsza sprawa z Cześnikiem. Cześnik to przecie burda, warchoł i naiwny krętacz, ale zarazem postać wzbudzająca, zgodnie z intencją Fredry, niewątpliwą sympatię widza. Jan Kurnakowicz jako Cześnik w brawurowym i zwycięskim szturmie pokonał te cechy swego talentu, które sceptykom podsuwały uwagi o nadmiernej "śmiałości" artysty. Był świetnym typem krwistego, szlacheckiego zawadiaki, którego chytrość graniczy z głupotą, a horyzonty hreczkosieja stają się uogólnieniem społecznego typu. Co odrobinę obniża kreację Kurnakowicza to lekkie akcenty szarży, dochodzące do głosu na przykład w scenie dyktowania listu Dyndalskiemu. Ale to cieniutkie tylko ryski na zwartym monolicie tej roli, która dobrze ilustruje złożoność stosunku Fredry do Cześnika: obok szpetoty moralnej tego opiekuna Klary, patos szlacheckich pojęć Cześnika o honorze. Apostrofa Cześnika do "Pani Barskiej", jego apel do "wielkiego boga ojców" nie zabrzmiały satyrycznie, bo kłóciłyby się z całym rysunkiem postaci.

Pętający się przy Cześniku drobnoherbowy rezydent i zahukany safanduła. Dyndalski znalazł celne, dosadne wcielenie w Edwardzie Fertnerze.

Nierówna jest Podstolina Ewy Bonackiej. Ubrana stylowo podług mody z Francji Dyrektoriatu - jest Podstolina w zamkowym zaścianku ambasadorką kosmopolitycznych salonów, ponęt i uroków "wielkiego świata". Bonacka wybornie rozgrywa sceny z Wacławem, ale później pozwala się wśliznąć nutkom wulgarności, która może tkwiła w naturze Podstoliny, wszakże skryta pod manierami osoby, obcującej z prawdziwym czy udanymi książętami. Na pewno też przedobrzeniem jest na wpół taneczna, posuwista scenka Podstoliny z Papkinem, usiłującym ją wyprowadzić z domu Rejenta.

Najtrudniejszą rolą, najtrudniejszym problemem teatralnej "Zemsty" jest Papkin. Tradycja krytyczna orzekła, że Papkin to tylko pozór, człowieka, mechaniczny przyrząd do rozśmieszania; tradycja aktorska oblekła te teorie w ciało, stworzyła z Papkina błazna, kukłę. Jacek Woszczerowicz stanął przed skomplikowanym zadaniem nieuronienia z roli Papkina elementów żywiołowej śmieszności, przy równoczesnym przywróceniu Papkinowi jego człowieczeństwa, ba, przy społecznym ustawieniu tej postaci. Zadanie okazało się niezmiernie trudne, ale nie niewykonalne. Woszczerowicz pokazał w biednym pieczeniami żywego człowieka, pokazał zwłaszcza w momentach, gdy z Papkina opada błazeńska maska, gdy bije zeń ślepy strach lub poczucie nicości "nędznego życia". Takim jest Papkin zwłaszcza w odkrywczej, niezmiernie sugestywnie zagranej i przejmujące wywierającej wrażenie scenie śpiewu pod drzwiami pokoju Klary. Obok tych wyżyn ma jednak Woszczerowicz wiele momentów puszczonych, zagranych bądź na półobrotach, bądź na nadużywaniu mimiki twarzy. Toteż w gruncie rzeczy Woszczerowicz wypada z realistycznego stylu przedstawienia.

Przedstawicieli młodych grają Zygmunt Kęstowicz i Jolanta Skowrońska. Bierna, trochę zmysłowa Klara znajduje w posłusznym choć chwackim Wacławie dobrego partnera; w aktorskim duecie Wacław graj pierwsze skrzypce. Skowrońska grała dziewczynę zbyt współczesną, nie umiała utrzymać Klary w stylu epoki.

Parę zdań o murarzach. Niegdyś Boy oczyma murarzy próbował spojrzeć na szlachciców "Zemsty" i wówczas odsłoniła się przed nim cała mizerota, cała brutalność klasowej przemocy butnych panów zamku. Mularze w "Zemście" (grają Z. Szymański i J. Nowak) pojawiają się w łapciach i zgrzebnych) płótniakach, wydani bezkarniej pańskiej samowoli. Nigdzie wyraźniej nie występuje na jaw nieludzkość obu zwaśnionych szlachciców, ich brutalność bezwzględność niż w scenach z murarzami. Wymowa społeczna tych scen jest też ostra, surowa.

Trzeba podkreślić staranność, z jaką obsadzone zostały nawet najmniejsze i nieme role. Grają w nich: M. Krawczykówna, J. Bylczyński, Z. Kryński, R. Gołębiowski, J. Kawka, W. Wichurski, B. Brodelkiewicz.

Troskliwa myśl scenoplastyczna Daszewskiego (który budował już kilka ram scenicznych do "Zemsty") najlepszy sukces osiąga w dekoracji zamkowego dziedzińca z murem granicznym; i w kostiumach Podstoliny i Cześnika. Czy stroje są zbyt strojne? Fortuna Cześnika jest dość wątpliwa, a i fortuna Podstoliny fikcyjna - ale blichtru zewnętrznego nie chcieli i nie mogli się ci ludzie wyrzekać.

Zestawiając: "Zemsta" w Teatrze Narodowym jest poważnym krokiem naprzód w tworzeniu nowego teatru Fredry. Bohdan Korzeniewski, który w tak owocny dla teatru polskiego sposób pokazał ironię i zjadliwość satyryczną "Męża i żony" - również w "Zemście" umiał rozbudować elementy satyry do roli przodującej w przedstawieniu. Korzeniewski w programie zapowiada, że sztukę tę potraktuje jako utwór człowieka posiadającego "pełną świadomość swego udziału w przeobrażeniach rewolucyjnych ludzkości". Oczywiście tezy tej nie udowodnił i udowodnić nie mógł. Również i w jego inscenizacji wyszła "Zemsta" jako dzieło złożone, tak, jak złożoną była twórczość Fredry i jego postawa społeczna. Przedstawienie "Zemsty" wydobywa głęboką satyryczną treść utworu, nie uciekając się do uproszczeń.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji