Artykuły

Chodźmy do Mahagonny!

W UWAGACH BO ROZKWITU i upadku miasta Mahagonny (1929) Brecht przedstawił krótki traktat na temat opery w ogóle i Mahagonny w szczególności, jako że Mahagonny jest operą, oo jednak nie powinno zrażać tych, którzy opery nie lubią. Brecht uważa, że opera jest kulinarna - gdyż jest używką, służy rozrywce. Ale jednocześnie wymaga wykształcenia, równocześnie udzielając lekcji smaku widz musi równocześnie mieć pewne wykształcenie, aby operę "odebrać", zaś sama opera udziela lekcji takiego wykształcenia. Kolejną antytezą, która charakteryzuje operą, jest jej korupcyjność - "przeżywa" i służy przeżyciu. Mahagonny jest więc operą, gdyż jej zasadnicze ustawienie jest kulinarne. Służy przeżywaniu, jest więc konsumpcyjne, będąc żartem i zabawą.

Opera Mahagonny oddaje sprawiedliwość niedorzeczności gatunku zwanego operą. Niedorzeczność ta tkwi w tym, że używa się tu elementów racjonalnych, dąży do realizmu, lecz równocześnie wszystko zostaje uniesione przez muzykę. Umierający mężczyzna jest kimś rzeczywistym, kiedy umierając śpiewa - wkraczamy w sferę niedorzeczności. Im bardziej niejasna, irrealna staje się rzeczywistość - tym więcej rozkoszy użycza całość fabuły. Co zaś do treści opery - jest nią konsumpcja, więc żart występuje również jako temat. Jest więc Mahagonny operą - ale z innowacjami Jest operą epicką; opowiadając widzowi czyni go obserwatorem, budzi jego aktywność intelektualną, wymusza na nim decyzje, przedstawia świat, wobec którego widz ma zachować postawę badawczą; zamiast tradycyjnej ewolucyjności w rozwoju wydarzeń, akcja posuwa się skokami. Istnienie człowieka zostaje ujęte jako proces, a jego społeczny byt określa myśl. Nad wszystkim górować ma intelekt, a nie uczucie.

W Brechtowskiej operze epickiej dochodzi jeszcze walka między składnikami - słowem, muzyką i grą dramatyczną, które zanim stopią w całość, muszą ulegać "indywidualnej" degradacji, jednocześnie uzyskując więcej samodzielności. Muzyka ma więc za zadanie przekazywanie i wyjaśnianie tekstu, jednocześnie go warunkując i rzucając pewną postawę. Tekst z kolei ma nie być sentymentalny, lecz ukazywać sentymentalność i morał (w tekście Mahagonny w tłumaczeniu Ewy Życieńskiej i Edmunda Misiołka każda z 20 scen ma tytuł wypisany na transparencie, co według Brechta pozwala widzowi na szybkie zajęcie postawy wobec danej sceny). W owej epickiej operze konieczne jest przedstawianie samodzielnych obrazów wyraźnie punktowanych przerwami - każda scena ma jak gdyby odtwarzać w ruchu to, co zostało uprzednio narysowane i jest obecnie statyczne.

Czy uwagi Brechta na temat opery epickiej zostały uwzględnione w warszawskiej inscenizacji Mahagonny w Teatrze Współczesnym? I tak, i nie.

Po pierwsze - Mahagonny, choć utrzymana w koncepcji operowej, w dużym stopnipu odbiega od pierwotnego tekstu Brechta. Jacek St. Buras (również i tłumacz) i Krzysztof Zaleski przy adaptacji utworu zrezygnowali z wielu elementów oryginału, wprowadzając wiek skrótów, opuszczając napisy sugerujące temat kolejnej sceny, np. "Żarcie", "Miłość" itd.

Po drugie - w warszawskim przedstawieniu wyraźnie zmienione jest zakończenie spektakl. W oryginale upadek miasta Mahagonny jest wyraźnie podkrreślony. W ostatniej scenie w mieście wzrasta chaos, nienawiść, pojawiają się pochody domagających się sprawiedliwego podziału dóbr, lub manifestujących na cześć ich niesprawiedliwego podziału, dążących do wywłaszczenia i broniących własności prywatnej. Warszawscy adaptatorzy stworzyli spektakl o strukturze kolistej - otwiera go i zamyka song "Zbudujemy nowe miasto Mahagonny -- miasto sieć", co przesuwa akcent ze społeczno-politycznej ostrej wymowy utworu u Brechta na pewne uniwersalne, niezmienne konieczności dziejowe, na powtarzalność pewnych zjawisk i... historii. W 55 lat po napisaniu Mahagonny zabieg ten był konieczny, a w warszawskim przedstawieniu wpłynął zdecydowanie na spójność i składność- przedstawienia.

Inne uwagi Brechta o operze epickiej pozostały nie zmienione. Songi oparte są raczej na Brechcie niż tłumaczone z oryginału, co zresztą jest również zabiegiem niezbędnym. Świetne dwa songi "Jenny i Jim" i "Jutro", napisane zostały na motywach Brechta przez Jacka Burasa do muzyki Jerzego Satanowskiego, który trzyma się ściśle konwencji Weilla. Wprowadzono również bardzo znany, często transkrybowany song "Surabaya Johnny", który w przedstawieniu też znalazł się na właściwym miejscu - we wspomnieniach obecnej "madame" z hotelu. Skoro już o songach mowa, to duże oklaski należą się nie tylko Jerzemu Satanowskiemu za przygotowanie muzyczne i instrumentację całości, ale również zespołowi pod dyrekcją Tomasza Bajerskiego, z uwagą śledzącego aktorów i błyskawicznie dostosowującego się do możliwości głosowych aktorów, z których przecież żaden nie jest śpiewakiem operowym.

Krzysztof Zaleski - inscenizator i reżyser spektaklu - stworzył przedstawienie, które długo będziemy pamiętać. Wychodząc ze słusznego założenia, że w nowo utworzonym mieście Mahagonny mogą znaleźć się ludzie reprezentujący określone

postawy wobec życia - stypizował postaci - przestawił stereotypy, które zapisane są w umyśle każdego, kto choć trochę zna realia amerykańskie. Mamy więc grupę "dziewcząt", którym do szczęścia potrzebny, jest łyk whisky i dobrze płacący mężczyzna (Antonina Girycz, Agnieszka Kotulanka, Maria Pakulnis, Pola Raksa i Barbara Sołtysik), zachowujących się w zależności od temperamentu i wiary we własne umiejętności, w sposób mniej lub bardziej wyzywający. Zaleski wprowadził również krótką scenkę pantomimiczną, odbywającą się w tle, przedstawiającą miłość lesbijską - być może jedyną prawdziwą miłość dostępną tym dziewczętom. Mamy dalej grupę drwali z Alaski (Adam Ferency, Piotr Wyszomirski, Wojciech Kosiński), "nadzianych', choć na krótko, facetów, dla których Mahagonny jest miastem wypoczynku, rozrywki i miłego wydania ciężko zarobionego grosza. Jest również grupa "twórców" miasta-sieci - Leokadia Begbick (Krystyna Tkacz o świetnych warunkach głosowych), zarządzająca hotelem i opiekująca się dziewczętami, Willy (Grzegorz Wons) - właściciel (znakomity pomysł z parasolem, z którym Willy jako "gentleman" się nie rozstaje), grupa mężczyzn brutalnych i ślepo słuchających właścicieli miasta, oraz przezabawny Mojżesz od św. Trójcy - Murzyn-wykidajło (Marcin Troński), wzięte wraz z gestykulacją i sposobem poruszania się, czy raczej swingowania po scenie z amerykańskiej rewii z Murzynem w roli głównej. Wśród tego balu manekinów tylko dwie postaci, Jim Mahoney (Wojciech Wysocki) i Jenny Hill (Stanisława Celińska), są niestereotypowe - zresztą tylko oni czują i przeżywają. Są okrutni i liryczni, wyuzdani i niewinni. Notabene niewielu chyba widzów spodziewało się po tej parze aktorów takich umiejętności wokalnych.

Na małej scenie Teatru Współczesnego panuje ciągły zrytmizowany ruch, pełne ekspresji są ujęcia zbiorowe, zwłaszcza w czasie nadciągającego huraganu, który ma zniszczyć, ale nie niszczy miasta w czasie egzekucji Jima (nie zapłacił rachunku za whisky). Dekoracje to z lekka pozłacany - jak cała świetność Mahagonny - hall hotelu, w którym dominują schody (po nich dziewczęta wchodzą, aby pracować) i bar, pełniący również funkcję wyjścia. Dekoracje są dziełem Wiesława Olko i Krzysztofa Baumillera. Osobnym rekwizytem zasługującym na uwagę jest kasa, przy której inkasujecie pieniądze za wejście z dziewczyną na górę. Po zainkasowaniu - przekręca się rączkę i rozlega się dzwonek - "następny proszę". Każdy więc element dekoracji gra przez cały czas.

Przedstawienie epickie i kameralne, brutalne i liryczne - w tej reżyserii, z tą obsadą i w tych dekoracjach paradoksy te wydają się nie istnieć. Jest to niewątpliwie jedna z najlepszych prób przedstawienia polskiemu widzowi mniej znanych utworów Brechta - z Brechtowskim dystansem i intelektualnym wyobcowaniem. Realizatorzy udowodnili, że Brechtowska "lekcja smaku", jaką jest opera, nie jest im obca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji