Artykuły

Cimcirymci?

Spektakl od pierwszego scenicznego obrazu robi wrażenie zorganizowaniem przestrzeni: na tle zachodu słońca - wielkiego, wysoko za kotarą umieszczonego reflektora - kłębią się barwne postacie. Uplasowani w malowniczą grupę, wystylizowani ruchowo panowie i damy, królowa Małgorzata w wysokiej białej peruce paryskiej XVIII-wiecznej wykwintnisi, karłowaty antymonarszej postury król, groteskowi służący w egipskich strojach, niosący foliowy baldachim, dwaj dworzanie w marynareczkach a la Liberace, poruszający się systemem "barani skok". No i do tego monstrualnych rozmiarów aparat fotograficzny, do którego wpełznie w następnej scenie ciekawa techniki Iwona. Styl to człowiek - powiadają - styl w przedstawieniu to sukces. A "Iwona" niewątpliwie ma i styl i charakter. Odbiera się ten spektakl jako komedię w duchu Autora, który nie lubią by do kwestii, które wystarczająco jasno napisał dodawano konteksty z innej parafii - upolitycznienie socjologiczne, aktualizację itp. To bajka o walce tego, co niskie, z tym co wysokie. Przy czym dodać trzeba wielokrotnie następuje nieoczekiwana zmiany miejsc. Najbardziej intrygującą postacią w zaskakująco dobrze granym przez liczny zespół spektaklu jest tytułowa postać, pokazana z diabelną precyzją i konsekwencją przez Marię Peszek. Talent po tatusiu, choć kompleksja cielesna niekoniecznie. Pulchna, odbiegająca od ideału współczesnej amerykańskiej modelki Iwona to wcale nie Cimcirymci. Gdy z rzadka wypowiada swoje monosylabowe kwestie, jest w nich siła i zdecydowanie. Gardząca swym zakochanym Inocentym (uroczy Zbigniew Zamachowski w stroju bikiniarza) Iwona Peszkówny to osoba stawiająca bierny opór, za to z wielką siłą. Budzi w przeżartym konwencją dworze raczej grozę, niż tytko irytację. Budzi też w sposób boleśnie dosłowny, nie tylko enigmatyczny, skojarzenia z felerami osób stanowiących tu ideał szyku i elegancji. Upiorna noc przed słynną kolacją z karaskami, symbolizowanymi w scenografii Małgorzaty Szczęśniak przez jedno gigantyczne rybsko, ma charakter parodii z Szekspira. Królowa (Anna Chodakowska) to krzywe zwierciadło Lady Makbet. Groteskowe pary skrytobójców, czyli król (bardzo dobra, śmiała - bo ze striptizem męskim - rola Stanisława Brudnego) i Szambelan (Andrzej Blumenfeld) oraz Książę (Wojciech Malajkat) i Cyryl (Jacek Poniedziałek) także mają u dramaturga ze Stratfordu swoich antenatów. Cenię w inscenizacji Ewy Bułhak styl, komizm, wyrafinowanie, perfidię w interpretacji tekstu, a także grę zespołu w najbardziej nawet epizodycznych rolach. Lokaj Walenty Waldemara Kownackiego, cudo. Duch teatru Studio z najlepszych czasów powrócił i ironicznie zachichotał. Miło go było słyszeć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji