Artykuły

Pierwiastek z minus jeden

Leopold Kielanowski o nowej sztuce Hemara

- Zacznijmy od tytułu. Co on znaczy? Czy to abstrakcja, czy absurd? Może umyślny czysty nonsens?

- Gdy Hemar przyniósł mi tę komedię - mówi dr Kielanowski - naturalnie zapytałem, co to jest pierwiastek z minus jeden, Uśmiechnął się z wyższością wyższego matematyka: "Odpowiedź znajdzie pan w mojej sztuce".

Zdrobiłem zaraz małą ankietę telefoniczną. Oto kilka odpowiedzi, przeważnie ludzi pióra: "Z minus jeden? Kiedyś wiedziałem; ale to już kilkadziesiąt lat, odkąd zdawałem maturę..." "Jeśli panu tego potrzeba do rozwiązania krzyżówki, radzę zwrócić się do Kazimierza Schleyena"... Krystyna Cywińska: "Pojęcia nie mam; wszystkie rachunki, nawet za elektryczność, załatwia mój mąż". (Onże mąż, inż. chemik, zapytany znienacka, powiedział, że czegoś takiego w matematyce nie ma - przyp. M. C)...

Ale nie ma się co martwić; tekst Hemara wszystko tłumaczy. Pierwiastek z minus jeden de jest w ogóle możliwy. To liczba urojona. Z minus jeden nie nożna wyciągnąć pierwiastka. Ile bez tej liczby nie ma teorii względności; przemiany materii w energię; nie ma bomby atomowej...

- Czy sztuka jest inscenizacją problemu matematycznego?

- Nie. Komedia Hemara (powtarzam słowo komedia) nie ma nic wspólnego z traktatem naukowym w formie scenicznej. Wyjaśnienie tytułu odbywa się raczej na płaszczyźnie moralno-filozoficznej. Jest to jakby współczesny moralitet. A zarazem "dreszczowiec" trzymający uwagę widza w napięciu. Autor wprowadza bohaterów w sytuacje, zdawałoby się, bez wyjścia. I znajduje logiczne, matematyczne rozwiązania.

- To chyba coś jak we francuskim filmie Jean-Luc Godarda "Alphaville", wyświetlanym teraz w Londynie. Mamy tam przerażającą wizję przyszłego świata, rządzonego tylko logiką, za pomocą komputerów?

- Chyba nie. Bo to jest błyskotliwa, zabawna komedia. Hemar jest majstrem dowcipnego dialogu i śmiesznych sytuacji. Zresztą sztuka ma drugi tytuł: "Najpiękniejszy dzień w życiu". W pełni usprawiedliwiony. Jesteśmy świadkami najpiękniejszego dnia młodego małżeństwa, mieszkającego w Londynie. Trudno coś więcej powiedzieć nie wyjawiając sekretów fascynującego watka. Myślę, że dla dobra widzów, lepiej tego nie robić.

- Reżyser jest dziś w teatrze współtwórcą sztuki. Jak pan się czuje w roli adoptowanego ojca "Pierwiastka"?

- Hemar sam zaczął reżyserować swoją komedię. Potem musiał wyjechać do Ameryki. Ja przejąłem robotę w połowie.

Nie często zresztą Hemar jest autorem komedii będącej pełnym spektaklem. Przeważnie adaptował dawne i współczesne sztuki innych autorów. Przypomnijmy kilka najlepszych jego adaptacji: "Piękna Helena", "Trójka hultajska", "Artyści" (przeróbka "Zamachu" Zorina, którą z ogromnym powodzeniem grali Jadwiga Domańska i Artur Butscher). Przygotował także adaptację "Natrętów" Bielawskiego, komedii, która zainaugurowała Scenę Narodową przed 200-tu laty. Od czasu gdy w roku 1933 pojawiła się w Warszawie jego komedio-farsa "Dwaj panowie B." Hemar napisał tylko 5 oryginalnych sztuk "cało-wieczorowych" M. in. "Firmę", znowu w obsadzie: Modzelewska-Jaracz; a po wojnie, w Londynie "Cud biednych ludzi", wystawiony w Abbey Theatre w Dublinie i w teatrze repertuarowym w Nottingham. No i naturalnie "Dzwony z Czeremszy", które widzieliśmy w naszym emigracyjnym teatrze w Londynie. "Pierwiastek minus jeden" jest więc piątą sztuką Mariana Hemara.

- Jaka jest tym razem obsada? Znani aktorzy, czy "odkrycia"?

- Pierwszy raz w tym sezonie pojawi się świetna Krystyna Dygat. Obok niej Irena Brzezińska w roli absolutnie innej niż romantyczna aktorka w "Kochanym kłamcy". Dalej Roman Ratschka, Witold Schejbal i Wiesław Skoczylas, śpiewak ale tym razem aktor. Dekoracje będą Tadeusza Orłowicza.

- Bardzo sugestywny jest afisz, który wisi tu nad pana biurkiem. Wiem że rysowała go Barbara Świderska, tworząc kompozycję w formie karty do gry. Dlaczego?

- Gra w karty gra w tej sztuce poważną rolę. Można nawet znaleźć receptę, jak wygrać w bridge'a w "Ognisku".

- Jakie mogą być reakcje polskiej publiczności?

- Nie można tego przewidzieć przed premierą. To tak, jak przed pierwszym wypuszczeniem latawca: nigdy nie wiadomo, czy wzbije się w górę. Zwłaszcza, gdy konstrukcja jest nowa, odkrywcza. Ale to, moim zdaniem, komedia będąca najdojrzalszym dziełem scenicznym Hemara.

- Przeczuwam po tej rozmowie, że to sztuka, która, choć umiejscowiona w Londynie i naszym czasie teraźniejszym, może się rozgrywać zawsze i nigdy, nigdzie i wszędzie...

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji