Artykuły

Bydgoszcz. Spór o promocję spektaklu "Kill the Kac"

"Lekarze, rykszarze, managerowie i inni złodzieje" - taka zapowiedź kolejnej premiery w Teatrze Polskim oburza bydgoskich medyków. - To nas krzywdzi - mówi Wojciech Szczęsny z Bydgoskiej Izby Lekarskiej.

Szczęsny o spektaklu dowiedział się od kolegi po fachu, bo jak przyznaje, sam w teatrze bywa rzadko. - Ulotkę przyniósł mi dr Andrzej Szymański i razem ze zdumieniem czytaliśmy treść zapowiedzi spektaklu - wspomina. "Środowiska pracy. Mannheim, Londyn i Bydgoszcz. Lekarze, rykszarze, managerowie i inni złodzieje. Mistrzowie sztuki przeżycia i ich nowoczesne strategie na kapitalizm 2.0. Gdzie właściwie jest ta ojczyzna? A może w głowie? Stop. Nie trać siły. Kill the kac. Tylko bez sentymentalnych hangoverów" - tak Teatr Polski promuje premierowe przedstawienie.

- Właściwie mnie to nie zaskoczyło, bo wielokrotnie spotykałem się z podobnymi opiniami na temat lekarzy choćby na przeróżnych forach internetowych - dodaje Szczęsny. - Wielu nie jest bez winy, popełnia błędy, których należy się wstydzić, jednak generalizowanie, wrzucanie nas wszystkich do jednego worka ze złodziejami jest niesmaczne i krzywdzące. Przykre jest to, że robią to ludzie, którym chyba nikt nie zaszkodził. To czynią artyści - ludzie, wydawałoby się, z wyższej półki intelektualnej.

Sztuka "Kill the Kac" jest polsko-niemiecką koprodukcją. Teatry z partnerskich miast: Mannheim i Bydgoszczy przygotowały spektakl opowiadający o tożsamości Polaków i Niemców w jednoczącej się Europie. Ale twórcy nie bazowali na naukowych danych czy przemyśleniach socjologów i historyków. Podstawą scenariusza były opowieści zwyczajnych ludzi. - Podczas wielomiesięcznych badań i podróży reżyserka i autorka scenariusza, Gesine Danckwart odwiedzała poszczególne miejsca w Polsce, przeprowadzała wywiady z mieszkańcami naszego kraju, m.in. rykszarzami, managerami, lekarzami, opiekunkami do dzieci - tłumaczy Paweł Łysak, dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy. - "Kill the kac" opowiada o stereotypach. Nasza zapowiedź jest częścią tekstu sztuki. Miała być zaczepna i najwyraźniej to się udało. Rozumiem obiekcje pana doktora, nie mieliśmy jednak na celu nikogo obrazić. Musimy pamiętać, że choć spektakl oparty jest na prawdziwych historiach, fabuła nie jest dokumentem, a impresją.

Sztuka pokazana została już w Mannheim, gdzie cieszyła się dużym powodzeniem. Bydgoszczanie obejrzą ją w październiku podczas Międzynarodowego Aneksu do Festiwalu Prapremier. - Rozumiem, że to sztuka, licencia poetica, ale nim widzowie dojdą do przemyśleń inscenizacyjnych, interpretacji reżysera, utrwalać się będzie ten niesprawiedliwy osąd - mówi Szczęsny. - Maturę zdawałem równo 30 lat temu. Pamiętam jednak, że zdanie "Iksiński, Igrekowski i inni pedofile" należy rozumieć, że ci dwaj panowie oraz pewna, nie wiedzieć jak liczna i nie wymieniona z nazwiska, grupa osób ma pociąg seksualny do dzieci - dodaje Szczęsny. - Dziękujemy kolegom artystom, a zwłaszcza dyrekcji teatru. Kiedy po udanej operacji lub leczeniu opuścicie bydgoskie szpitale, sprawdźcie zawartość portfeli!

Problemu nie zauważa socjolog Grzegorz Kaczmarek. - Dlaczego nie reagują rykszarze czy managerzy? - dziwi się. - Uderz w stół! Reakcja lekarzy jest zupełnie nieadekwatna do sytuacji... Wiadomo przecież nie od dziś, że sztuka i jej język rządzą się innymi regułami.

Czy Teatr Polski promując spektakl przekroczył granicę dobrego smaku. Prosimy o opinie: miejski@bydgoszcz.agora.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji