Artykuły

"Oberlangen" - reportaż muzyczny

Trudno mówić o tym widowisku ("Oberlangen", reportaż sceniczny Ryszarda Kiersnowskiego, wystawiany obecnie w "Ognisku Polskim" w Londynie) tylko od strony teatralnej. Przedstawia on bowiem wycinek historii tak bliski, tak dobrze zapamiętany przez żyjących jeszcze uczestników, a raczej uczestniczki i równie omal bliski tym, którzy brali w nim udział tylko duchowo.

Jest to reportaż z oswobodzonego obozu jenieckiego dla kobiet, uczestniczek powstania warszawskiego, żołnierzy Armii Krajowej. Ryszard Kiersnowski był korespondentem wojennym 1 dywizji pancernej. Był on w Oberlangen wkrótce po pierwszej dwunastce żołnierzy, którzy na "scout-carach" i jednym czołgu odnaleźli i oswobodzili obóz. Był on świadkiem radości i wzruszenia nie do opisania, które opanowało zarówno te oswobodzone jak i oswobodzicieli. Nie sposób w recenzji teatralnej opisać sceny, jakie tam się rozgrywały, ani tego, jakie przeżycia miały za sobą oswobodzone kobiety.

Część tej atmosfery udało się zarówno autorowi reportażu, jak głównie bodaj reżyserowi przedstawienia Leopoldowi Kielanowskiemu oddać na scenie. Akcja dotyczy małej tylko grupki kobiet (a obóz liczył ich 1728 w wieku od lat 14 do 60). Ta grupka jest jednak reprezentatywna dla całego obozu. Taki był chyba jego przekrój.

Zasługą reżysera i to wielką jest to, że nie wystawił tego wzruszającego obrazka jako zwykły dramat czy komedię. Byłoby to przeżycie zbyt ciężkie, lub wzruszenie zbyt tanie. Nic łatwiejszego jak dać się ponieść patriotycznym wzruszeniom i wycisnąć łzy uniesienia. Tych wzruszeń pozostało w obecnym przedstawieniu niemało i wyciskały one łzy z oczu najodporniejszych (ze mną włącznie).

Na szczęście Kielanowski nie poprzestał na patriotycznym i może nawet ckliwym obrazku. Uczynił z tych dramatycznych i przejmujących migawek pełną wdzięku i wesołości "komedię muzyczną", a może raczej należałoby powiedzieć "reportaż muzyczny". Wplótł on w akcję wielką rozmaitość piosenek akowskich, obozowych i innych - a cóż było naturalniejszego jak to, stęsknione, wyczekujące, znudzone beznadziejnością życia obozowego "akaczki" urozmaicały sobie dni piosenką ?

Żadna armia polska tej wojny nie miała ich tylu i tak urzekających jak Armia Krajowa. Dopiero oglądając to przedstawienie uświadomiłam sobie jak obecna wojna mało miała. piosenek. Gdzież "Madeleine" gdzie "Tipperary" z ubiegłej wojny? 2 korpus pochwalić się może tylko "Czerwonymi makami', brygada karpacka - "Brygadą karpacką" Hemara. I korpus-pieśnią "Wrócimy tam". A Armia Krajowa miała ich mnóstwo i aż dziw, że tak była rozśpiewana, śpiewały więc kobiety w obozie Oberlangen.

Piosenka plecie się z akcją, staje się jej nierozerwalną, może najważniejszą jej częścią. Dobrane są niezwykle umiejętnie - oprócz znanych już nam wszystkim "przebojów" Kielanowski powyszukiwał nieznane piosenki zarówno z czasów walki, jak i powstałe w obozie. Mamy więc słynny "Kriegsgefangenenpost" Andrzeja Nowickiego, kujawiaka Krystyny Krahelskiej, piosenki Zofii Kasprzyckiej, Jana Markowskiego i inne. Oprócz piosenek w akcję wplata się poezja: Wyspiański, Krzysztof Baczyński, Andrzej Nowicki...

Mimo wątłości akcji mamy wyraźnie zarysowane postacie dziewięciu kobiet i dziewcząt. Panuje nad nimi i trzyma je w ryzach, jak zresztą całe przedstawienie, zamaszysta i autorytatywna Komendantka - Helena Kitajewicz. Jest przyjacielska a rzeczowa, oficer polski do czubków wypucowanych butów. Nadaje ton swoim podkomendnym i zupełnie można uwierzyć (a nie wszyscy to rozumieją), że takie były te dziewczyny w niewoli - duch i morale podtrzymywała świeżo uprana bluzka, wypolerowane buciki i zawadiacko nałożona furażerka.

Komendantka Helena śpiewa znakomicie interpretując prześliczne piosenki, i te stare z dawnych lat, pełne sentymentu i nostalgii ("Co nam zostało z tych lat", "Gdy w alejach zakwitły bzy") jak i te wojenne - sama i z zespołem. Clou jej, to jednak przepiękne, niezapomniane "Piosenki warszawskie" Mariana Hemara, napisane dla niej w Palestynie, jeszcze w karpackiej brygadzie. Słyszałam je tam i wtedy. Dziś nie mniejsze na mnie zrobiły wrażenie, a nawet wydały mi się, czy to przez wysublimowanie przestrzenią lat, czy dzięki dojrzeniu i pogłębieniu pieśniarki - jeszcze bardziej przejmujące.

Reszta kobiet-jeńców to Magda, Nina, Joanka, Hanka, Lula, Jula, Marzena i Zosia. Magda to Maryna Buchwaldowa. Jest głucha, nie śpiewa, ale za to przynosi koleżankom niesłychanie ważne wiadomości prasowe. Jest prawdziwa, ciepła i bardzo komiczna. Nie mogę sobie wyobrazić tej postaci trafniej i lepiej zagranej.

Danuta Michniewicz (Nina) jest miłą, opiekuńczą pielęgniarką Czerwonego Krzyża. W bólu i trosce przyjemnie byłoby się przytulić do jej miękkiej postaci.

Joanna Rewkowska (Joanka), aktorka z zawodu i na scenie - gra samą siebie. Stworzyła dobry typ młodej aktoreczki z podziemia i prześlicznie wplata najpiękniejsze strofy poezji w swe rozmowy z koleżankami.

Hanka Wąsikówna (Hanka) to typ zupełnie inny. To dziewczyna z Ochoty czy Czerniakowa, z buzią niewyparzoną i szeroką jak wrota. Nie przebiera w słowach i nawet gorszy tym różne panie na widowni, nawet takie, co same przeszły obozy sowieckie i "nigdy brzydkich słów nie słyszały". Hanka to pełna temperamentu i fajna dziewczyna. Wypowiada w sztuce szokujące, ale niestety najprawdziwsze opinie. Ona jedna nie wierzy aliantom i wie, że nas wykiwają. Komendantka i reszta dziewcząt wierzą, że przecież nas "natchnienia narodów" nie zdradzą.

Zupełnie inną, ale także fajną dziewczyną (choć już żoną i matką) jest Marta Smolińska (Lula). Dobry typ - szczerze i prosto zagrany. Ładnie podała Rachelę z Wesela.

Najbardziej przejmującą i najtragiczniejszą postacią jest niewidoma Jula (Lula Kowalska). Jej wyraziste, tonące we łzach oczy, wpatrzone w jeden punkt - rzeczywiście robią wrażenie niewidomych. Ale Jula widzi za to i słyszy rzeczy, których nikt nie widzi i nie słyszy. Jest nawiedzona - widzi przyszłość, w tym przypadku przyszłość szczęśliwą, bo przyjście aliantów i wyzwolenie Oberlangen.

A teraz najmłodsze - które najbardziej podbiły serca widowni. Małgosia Pragłowska (Marzena) to sam urok. śpiewa ("Dorota"), tańczy uroczo kujawiaka i gra swobodnie i z wdziękiem, jakby się na scenie urodziła. Każde jej wysunięcie się na czoło zespołu to radość dla oczu. Nie chcę jej przewrócić w głowie, ale to "trouvaille" przedstawienia.

Zofia Treszkówna (Zosia), pełna wdzięki i przemiła jak zawsze, toż to już dorosła panna i rozkoszna łączniczka-akaczka.

Panowie małe (acz ważne, bo oswobodzicieli i to z polskiej dywizji) mieli role i niewiele mogę o nich powiedzieć. Oficera grał Witold Schejbal, żołnierza Bogusław Kucharek.

Bardzo dobre rozwiązanie sceny i przemawiające wnętrze obozu dali Jadwiga i Feliks Matyjaszkiewiczowie.

Nastrojowe i bogate opracowanie muzyczne Bernarda Czaplickiego, który za kulisami przygrywał śpiewakom na akordeonie. Także (jak się domyślam, bo robił to anonimowo) przygadywał dosadnie po szwabsku głośnej gromadce akaczek.

Światła i efekty - Feliks Stawiński.

O reżyserii pisałam na wstępie, a mogłabym znacznie więcej. Przestawienie to wzruszało wszystkich - podobało się nie wszystkim. Charakterystyczne, że podobało się właśnie bardzo artystycznie wymagającym i "sophisticated" osobom. Najmniej podobało się aktorom.

Ciekawe, że powtarza się historia wystawienia "Gałązki rozmarynu" Zygmunta Nowakowskiego. I tam sztuka o priori była krytykowana jako "patriotyczna chała", a potem zdobyła wielki sukces i była i jest (u nas) powtarzana przy wszystkich odpowiednich okazjach i będzie powtarzana pokoleniami.

Nie zdziwię się jeśli to samo stanie się z "Oberlangen". To "Gałązka Rozmarynu" tej wojny. Też, jak kto chce, możne nazwać ją "patriotyczną chałą", ale oddaje ona w ujęciu i inscenizacji Kielanowskiego romantyzm i legendę najbardziej może bohaterskiego wojska polskiego tej wojny - Armii Krajowej, tak jak "Gałązka rozmarynu" oddawała romantyzm i legendę Legionów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji