Artykuły

"Pani Doktór"

Przy dość nikłym powodzeniu grano w Londynie komedio-farsę Napoleona Sądka pt. "Pani doktór".

Sadek jest doskonałym scenarzystą filmowym o dużej wrażliwości na komizm. Zdolności te przeniesione na scenę odsłaniają słabe strony sztuki Sądka. Komizm filmowy i film wogóle, to przede wszystkim gra - plastyka ruszających się ludzi i żywych sytuacji. Cóż z tego można pokazać na lilipuciej scence? Film się raczej gra, niż mówi. Na scenie odwrotnie. Na małej scence to samo do kwadratu.

To też jest niestety pięta Achillesowa Napoleona Sądka. Ma on znakomite pomysły, ale słabiej niż myśli - pisze. Sadek nie pisze szczególnie artystycznie, nie konstruuje nadzwyczajnie literacko. Posiada natomiast przy wielkiej inteligencji mocną wizję. Sadek wie mianowicie, jak powinno wyglądać dobre dzieło - nie potrafi go jednakże zrealizować. Najlepiej też wypowiada się w skrótach - w skeczu, felietonie, satyrze.

Otóż "Pani doktór" to jest prawdziwie inteligentny pomysł, który przy realizacji pogubił wszystkie pióra. Rozlazł się, rozsypał. Pozostał szkielet i piękne piórka świetnych dowcipów.

Redakcja "Gazety Niedzielnej" otrzymała kilka listów z oburzeniem na rzekomą niemoralność "Pani doktór". Cóż za nieporozumienie! Mamy do czynienia z właśnie zupełnie uczciwą próbą farsy moralnej, otwarcie oglądającej się na opinię publiczną. Akcja komedii pełna jest aluzji do opinii, wymagającej od sztuki scenicznej rozwiązań i sytuacji moralnych. Rozwiązanie sztuki jest w pełni przykładne.

"Całują się na scenie" - pisał zakamieniały purytanin. - "Wychodzą do ogrodu". Otóż do ogrodu nie wychodzą, a tylko istnieje taki zamiar. Całują się dwa razy, przyczem drugi raz już po zgodzie na małżeństwo. Naprawdę tak skromnie bywa tylko na scenie. Ciekaw też jestem, jak sobie przysięgli moraliści, wyobrażają narzeczeństwo i wogóle drogę do małżeństwa, miłość. Nie przesadzajmy przecież! Nie ma w "Pani doktór" nic niemoralnego.

Aktorzy pracują w tej sztuce ponad siły. Role nie są łatwe - poza może "asystentką" Wandą (wdzięczną aktorką Weroniką Lechówną). Pani Doktór, Irena Paczoska, powiedziałbym że jest za kulturalna do takiej komedio-farsy, za dostojna. Wojciech Wojtecki jest sercem sztuki, niosąc na sobie jej ciężar w taki sposób, że wydaje się, iż sprawia mu to przyjemność. A to jest wszystko, co można o aktorze powiedzieć. Wreszcie Ruszała. Nie wiem, jaka jest przeszłość tej uroczej sylwetki, ale chyba nie był on nigdy aktorem dramatycznym, a tylko kabaretowym. Ma też Ruszała nieuleczalne nałogi kabaretowe, zbyt przerysowane, jaskrawe, prawie cyrkowe.

"Pani doktór" posiada jedną jeszcze zaletę. Zachęca widów do życia kulturalnego, do czytania polskich pism, do zajmowania się polską twórczości i losem pisarzy. Za to się należy Napoleonowi Sądkowi mocny uścisk dłoni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji