Artykuły

Ateneum - Piccolo Teatro di Varsovia

Słomkowy kapelusz - Eugene Libache. Reżyseria - Krzysztof Jasiński Dekoracje - Janusz Wiśniewski Malarstwo ~ Antoni Poroś. Kostiumy - Irena Biegańska. Muzyka - Janusz Bogacki Teksty piosenek - Marcin Sosnowski Występują: Maria Pakulnis, Anna Gronostaj, Magdalena Komornicka, Krzysztof Tyniec, Jerzy Ka-mas, Marian Opania, Wiktor Zborowski i inni Teatr Ateneum w Warszawie. Premiera 11 lipca.

To, co zobaczyłem na scenie nawiązywało do największych osiągnięć europejskiego teatru komediowego. Porównanie ze słynnym teatrem Giorgia Strehlera - Piccolo Teatro di Milano narzuca się najszybciej.

Zachowując wszelkie proporcje wynikające z różnic pomiećmy rodzajem temperamentu Włochów i Polaków, z różnic pomiędzy Gozzim a Labiche'em, brawurowe przedstawienie w Ateneum można śmiało uznać za kolejną perłę w koronie polskiego teatru.

Okazuje się, że wiarę w cudowną magię teatru można odzyskać niekoniecznie za pośrednictwem wielkiego repertuaru czy wielkich ideologów sceny. Czasami wystarcza do tego bezinteresowna farsa, w której, poza chęcią rozbawienia widzów, trudno się doszukać jakiejkolwiek głębszej intencji. Cieszę się, że wydarzyło się to akurat w Ateneum, w teatrze, który w mijającym sezonie nie dorobił się hitu, mimo iż średni poziom spektakli był bardzo wysoki Słomkowy kapelusz, farsa wystawiona po raz pierwszy w Paryżu, w 1851 roku, nie zestarzała się ani odrobinę. Zwłaszcza w pięknym przekładzie Juliana Tuwima. Poza głównym bohaterem, który, mimo niespodziewanych kłopotów, do wieczora musi wstąpić w związek małżeński, żadna z występujących postaci nie ma pojęcia, co jest grane i kto jest kim. Zresztą i sam młody narzeczony z największym trudem się w tym orientuje.

Spektakl ma świetne tempo i konsekwentna, dyskretnie poetycką stylistykę. Nie tylko za sprawą wspaniale absurdalnego tekstu. Zgodność wszystkich elementów, jakie składają się na każdy spektakl, jest godna podziwu.

Zespół aktorski utrafił w złoty środek pomiędzy graniem farsy na serio a jej parodiowaniem. A wiadomo, że parodiowanie komediowego gatunku, albo minionej stylistyki teatralnej czy, wreszcie, dopisywanie do czystej zabawy ambitnych dygresji (najczęściej chodzi o uwspółcześnianie), bywa męczące. Chwaląc któregokolwiek z aktorów, skrzywdziłbym wszystkich pozostałych. Wymienię więc tylko tych, którzy na scenie Ateneum pojawili się bodajże po raz pierwszy. Przezabawny w roli pana młodego Krzysztof Tyniec i grająca gamoniowatą pannę młodą Magdalena Komornicka (skąd się wzięła?) - komediowe skrzyżowanie postaci jak z Chagalla z Mariką ze Ślubu Gombrowicza. Tej sympatyczne urodziwej i sprawnej warsztatowo młodej aktorce wróżę dużą przyszłość.

Wspaniała, stylizowana na lata trzydzieste muzyka Janusza Boguckiego. Inteligentne i dowcipne teksty piosenek nie znanego mi dotychczas Marcina Sosnowskiego. No i scenografia Janusza Wiśniewskiego, który z wyczuciem' wykorzystał z lekka surrealistyczne i jakby nieco chagallowskie malarstwo Antoniego Porosia. Okno sceny obramowane jest złotą kreską, a rampa - zaopatrzona w archaiczne (dawniej na serio teatralne, dzisiaj już tylko kabaretowe) lampki. Słowem, jak zwykle u Wiśniewskiego, cudzysłów. Niezależnie od intencji myślowej, scenografia do tego spektaklu jest piękna kolorystycznie. Błękit, biel i trochę czerwieni.

Po dwóch spektaklach premierowych w Ateneum nastąpi wakacyjna, przerwa. Na obejrzenie tego uroczego spektaklu będziecie musieli Państwo zaczekać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji