Sen o historii
Rozmowo z reżyserem Jackiem Bunchem.
- Wyreżyserował Pan "Historię" Gombrowicza. Jesteśmy tuż po premierze. Ostatnie Pańskie przedsięwzięcia reżyserskie to dramaty Witkacego. Teraz Gombrowicz, czy jako kontynuator Witkacego?
- Nie. To raczej poszukiwanie nowej estetyki. I sądzę, że całe przedstawienie może być zaskakującym spojrzeniem na Gombrowicza.
- Tego późnego, bo - jak wiemy - "Historia" napisana została w końcowej fazie jego twórczości i nigdy nie została dokończona.
- Dlatego przy opracowywaniu scenariusza teatralnego posłużyłem się fragmentami "Dzienników" i krótką sceną ze "Ślubu". Ale uzupełnienia te nie naruszają struktury dramaturgicznej naszkicowanej przez samego Gombrowicza, są jedynie wypełnieniem miejsc niedokończonych.
- O czym, według Pana jest to przedstawienie?
- Chciałbym, żeby było o miejscu jednostki w historii. Pomysł Gombrowicza jest przewrotny, bowiem cała rzeczywistość stworzona na scenie jest jakby snem, czy też jak napisał sam autor o "Ślubie": "wyładowaniem wyobraźni w określonym kierunku". Z głębi pamięci Witolda (bohatera "Historii") przybywają członkowie rodziny, którzy przetwarzają się w autentyczne postacie historyczne, np. cara Mikołaja, cesarza Wilhelma, Piłsudskiego itd. I właściwie ta gra form układa się w takie na w pół senne studium świadomości człowieka współczesnego, nie pozbawione sytuacji absurdalnych czy groteskowych, a także tragicznych, jak bieg historii XX wieku. Jak zwykle u Gombrowicza mamy do czynienia z bardzo subiektywną perspektywą i główny bohater, Witold G., z obserwatora staje się aktorem własnego snu.
- Do kogo jest adresowane to przedstawienie?
- Np. do młodej publiczności, chociaż trudno przewidzieć. Spektakl ten na pewno nie jest łatwy w odbiorze, może być jednak interesujący dla widzów o dość otwartej wrażliwości, niezależnie od wieku.
- Niezwykła popularność na naszych scenach Gombrowicza skłania do pytania: czy jest on wciąż odpowiedzią na zapotrzebowanie współczesnej widowni?
- Gombrowicz wciąga w bardzo dramatyczne i gorące myślenie partnera, jakim jest w teatrze widz. Bohater "Historii" nie ma czasu na chłodną refleksję, musi być aktualnie aktywny w dziwnym, absurdalnym i zaskakującym śnie o historii.