Artykuły

Trema rośnie z wiekiem

Gustaw Holoubek, jeden z największych polskich aktorów teatralnych i filmowych postanowił uczcić swój jubileusz występem w słynnej sztuce Ronalda Harwooda "Garderobiany" w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego. Już w sobotę uroczysta premiera w warszawskim Teatrze Ateneum z udziałem samego autora.

Jubilat, który asystował w trzech benefisach Ludwika Solskiego mówi, że nie chciałby, tak jak nestor polskiego teatru, być wnoszonym i wynoszonym ze sceny. - Będę grał, dopóki starczy mi sił - zapewnia aktor. - Ale same jubileusze to strasznie śmieszne wydarzenia. Wydaje mi się, że ludzie przychodzą głównie po to, żeby zobaczyć, czy beneficjant jeszcze żyje.

Kabotyństwo jak pylica

W "Garderobianym" Holoubek gra rolę Sira, aktora. Dla Holoubka, który tyle lat występuje na deskach polskich teatrów, aktorstwo to z jednej strony męka, gdy ma się do czynienia z wielkimi rolami literatury - jak sam mówi - "wymagającej" lecz z drugiej strony także olbrzymia satysfakcja - przebywając na scenie można uwolnić się od rzeczywistości. - Po przedstawieniu natychmiast trzeba wrócić na ziemię - podkreśla beneficjant. - Inaczej popada się w kabotyństwo. Niestety, wielu aktorów nie potrafi się kontrolować. To taka choroba zawodowa.

Niczego nie żałuję

Holoubek ma na koncie wiele wybitnych ról teatralnych. Sam ocenia pozytywnie swój dorobek. Uważa, że żyje w ciekawych czasach i jako aktor miał wielokrotnie możliwość komentowania rzeczywistości. - Jeśli źle wspominam jakieś role, to staram się o nich jak najszybciej zapomnieć. Z nostalgią za to wspominam przedsięwzięcia, którym towarzyszyła miła atmosfera, z udziałem wspaniałych kolegów, a zwłaszcza koleżanek.

Od "Dziadów" do Harwooda

Za najważniejszy spektakl w swoim dorobku Gustaw Holoubek uważa słynne dejmkowskie "Dziady". - Nigdy więcej nie doświadczyłem w teatrze tak uskrzydlającej wymiany energii między widownią a sceną - mówił.

Teraz przed Holoubkiem kolejna premiera. Aktor wyznaje, że trema, jaka towarzyszy mu tym razem, jest ogromna - na widowni będzie przecież autor sztuki.

Wydarzenie to przeżywa w równym stopniu reżyser, Krzysztof Zaleski: - Podczas prób, gdy Gustaw narzekał, że jest zmęczony, że ma już 70 lat, mówiłem mu: "Graj, Harwood nie będzie z nami flirtował".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji