Artykuły

Festiwal "Sąsiedzi": Dwa spektakle i ale...

"Król umiera" w reż. Françoisa Lazaro z Teatru Banialuka z Bielska-Białej i "Otello" Teatru Lalkowego ze słowackiej Žiliny na Festiwalu Teatrów Europy Środkowej "Sąsiedzi" w Lublinie. Pisze Andrzej Z. Kowalczyk w Polsce Kurierze Lubelskim.

Festiwal "Sąsiedzi" nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Przed nami ostatni już dzień prezentacji i ostatnie trzy spektakle, wszystkie inspirowane dziełami Szekspira. A jak przebiegał festiwalowy czwartek? W zasadzie dobrze, ale... Ale nie ukrywam, że oczekiwałem czegoś więcej.

Dotyczy to głównie pierwszego z czwartkowych spektakli, propozycji Teatru Lalek Banialuka z Bielska-Białej. "Król umiera" [na zdjęciu] według dramatu Eugene'a Ionesco, w reżyserii głośnego francuskiego twórcy Françoisa Lazaro, przyjechał do Lublina poprzedzony nader pochlebnymi recenzjami oraz listą zdobytych nagród. Nagród się nie czepiam, przyznane bowiem zostały za sztukę aktorką i animację, a te są w tym przedstawieniu bez zarzutu; Małgorzacie Bulskiej (Królowa Maria) sam chętnie przyznałbym wyróżnienie. Gorzej z ideą i przesłaniem spektaklu. Doceniam szlachetność intencji; chęć zrealizowania przedstawienia o złudnej wielkości człowieka i jego upadku. Taki zamiar budzi szacunek, a realizacja powinna zaangażować widza bez reszty. Rzecz w tym jednak, że "Król umiera" właśnie nie angażuje; dusza nie boli ani w trakcie spektaklu, ani po nim. Może to wina samego dramatu Ionesco, który po pół wieku stracił chyba sporo na ostrości i wyrazistości, a może powodem była nadmierna deklaratywność, by nie powiedzieć: łopatologia. A końcowa konstatacja, że wobec ludzkiej śmiertelności wszelkie doczesne atrybuty to marność, nie brzmi szczególnie odkrywczo.

Nie chcę jednak definitywnie deprecjonować tej realizacji. Ma ów spektakl dwa walory, które sprawiły, iż poświęcone nań 90 minut to nie był czas stracony. O jednym z nich już wspomniałem - to sztuka animacji. Pod tym względem było to bodaj najlepsze przedstawienie z tych, które mogliśmy dotychczas oglądać. Drugi to cała warstwa plastyczna, która jest dziełem Joanny Braun. Wykorzystane w spektaklu lalki, od ogromnej, przedstawiającej króla, po najmniejszą, są proste, ale rewelacyjnie pomyślane i świetnie dostosowane do charakteru postaci. Tego nie sposób nie docenić. Jednak ta przewaga formy nad treścią sprawia, że mamy do czynienia ze spektaklem bardziej do oglądania niźli do przeżycia.

Druga czwartkowa propozycja to "Otello" Teatru Lalkowego ze słowackiej Žiliny. Spektakl stylistycznie bardzo podobny do środowego "Hamleta" Teatru Tulave z Trnavy, co nasuwa podejrzenie, iż na Słowacji zapanowała moda na pastiszowanie Szekspira. Osobiście uwielbiam dobrze zrobione pastisze, a ten zrobiony był świetnie. Bawiłem się zatem znakomicie każdym elementem przedstawienia, od konwencji teatru ulicznego poczynając, poprzez paradę inscenizacyjnych i scenograficznych pomysłów, a na scenicznej sprawności aktorów kończąc. Zabawa była więc świetna, jednak i tu pojawiło się pewne ale. Mam na myśli to, że pokazanie w dwa kolejne wieczory dwóch tak podobnych spektakli pozbawiło - przynajmniej częściowo - widzów w ów drugi wieczór poczucia nowości. Przyjemności oglądania to nie odebrało, ale zaskoczeń było zapewne mniej, niż można by oczekiwać. Mimo to zaliczam "Otella" do spektakli, które będę wspominał najcieplej. I zapewne nie będę w tym odosobniony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji