Siła błędnego rycerza
Teatr Polski rozpoczął jubileuszowy sezon 120-lecia swej sceny bez fanfar, cicho i skromnie. W myśl zasady, że najpierw musi być jakiś sukces, potem dopiero - jubileusz. A tych sukcesów w tym najstarszym gmachu teatralnym od dłuższego już czasu jakoś nie było. Ale wreszcie jest.
Najnowsza premiera "Don Kichote" Cervantesa raz jeszcze potwierdziła, że pod dobrym dyrygentem nawet i przeciętna orkiestra potrafi zagrać wybornie. Nie w słabości zespołu aktorskiego należy więc szukać przyczyn dotychczasowych niepowodzeń tej sceny, lecz w reżyserach. A właśnie Jacek Bunsch zdaje się mieć jakiś szczególny dar wyzwalania aktorów z niemocy.
"Don Kichote" przede wszystkim jest świetnie zorganizowanym i usytuowanym w przestrzeni widowiskiem. Przygody książkowego rycerza i jego giermka ubrane zostały przez Jacka Bunscha oraz Jadwigę Mydlarską-Kowal w teatr. Bliższy Cervantesowi i naszym wyobrażeniom o tej postaci jest Sanczo Pansa w pełnej plastyki i wyrazu interpretacji Waldemara Obłozy. Janusz Stolarski w roli Don Kichota wydaje się i zbyt młody i zagubiony w tym świecie przygód. A przez to nie przystaje on jakby do naszych wyobrażeń tej postaci. Zaskakująco sprawny aktorsko jest natomiast drugi plan. Więcej wizualnie mający w sobie z Don Kichota Samson Carrasco- Edwarda Warzechy, dobrze czujący się w komedii Grzegorz Mostowicz- Gersz, Wojciech Siedlecki, Józef Jachowicz.