Artykuły

Sztuka wygrała z historią

X Festiwal Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej Dwa Teatry w Sopocie. Pisze Krzysztof Feusette w Rzeczpospolitej.

Festiwal Dwa Teatry: Jurorzy docenili spektakle artystyczne i odważne, pomijając nową literaturę faktu

Grand Prix X Festiwalu Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej zdobyły spektakl telewizyjny "W roli Boga" oraz słuchowisko "Jeszcze się spotkamy młodsi". Ten pierwszy to świetnie wyreżyserowana przez Tomasza Wiszniewskiego sztuka amerykańskiego pisarza Marka St. Germain.

Rzecz się dzieje w Dniu św. Patryka. Na ulicach Nowego Jorku zabawa, ale w szpitalu pod wezwaniem św. Patryka atmosfera zgoła inna. Komisja do spraw przeszczepów złożona z lekarzy, księdza-prawnika i przedstawiciela opieki społecznej musi dokonać wyboru: komu spośród pacjentów czekających na przeszczep dać nowe serce. Starszej pani, grafomanowi z wirusem HIV czy bogatemu playboyowi?

- Każdy uczestnik dyskusji ma inne zdanie, a w grę wchodzi nawet przekupstwo - opowiadał na planie Janusz Gajos, odtwórca jednej z głównych ról. Jurorzy docenili cały zespół, dzieląc Grand Prix na Tomasza Wiszniewskiego i siedmioro aktorów.

Piękne spektakle bez premiery

- Propozycję wyreżyserowania tego tekstu dostałem z telewizji - mówi "Rz" Wiszniewski, który oprócz Grand Prix zdobył także (ewenement w historii festiwalu) nagrodę za najlepszą reżyserię. - Dla mnie to przede wszystkim próba odpowiedzi na pytanie o wartości - chrześcijańskie i wszystkie pozostałe. Tematyka medyczna od dawna jest mi bliska. Co ważne, udało się zebrać obsadę w wersji optymalnej. Wszyscy aktorzy odpowiedzieli pozytywnie na propozycję, a to daje wielki komfort na planie.

Najpoważniejszym konkurentem do telewizyjnego Grand Prix był zdaniem jurorów spektakl "Powidoki" według scenariusza Adama i Macieja Wojtyszków, wyreżyserowany przez tego ostatniego. Opowiada o pogmatwanych wojennych i powojennych losach wybitnych twórców polskiej awangardy: malarza Władysława Strzemińskiego i jego żony, rzeźbiarki Katarzyny Kobro. Odtwórcy obu ról: Mariusz Wojciechowski i Nina Czerkies, otrzymali w Sopocie nagrody za najciekawsze kreacje w Teatrze Telewizji. "Powidoki" zostały także uznane za najlepszy polski tekst dramatyczny. Co ciekawe, podobnie jak "W roli Boga" one także nie były jeszcze pokazywane na małym ekranie. Premiery powinny być wydarzeniami.

Nowatorskie słuchowisko

O ile w konkursie telewizyjnym można mówić o zaciętej walce, to w konkursie radiowym doszło do nokautu. Co zaskakujące, jego autorem jest młody twórca Krzysztof Czeczot, dla którego "Jeszcze się spotkamy młodsi" z piękną muzyką Stanisława Soyki jest dopiero drugim zrealizowanym słuchowiskiem. Za debiutanckie dostał przed dwoma laty w Sopocie nagrodę za reżyserię. Teraz oprócz Grand Prix otrzymał także nagrodę za scenariusz oryginalny. Jego poetycki spektakl opowiada o rozpadzie szczęśliwej rodziny po śmierci matki. Syn (rewelacyjny i także nagrodzony Robert Więckiewicz) próbuje uciszyć poczucie winy, Ojciec (Marian Dziędziel) ucieka w alkohol. - Wiadomo, że dobry scenariusz to taki, który można streścić jednym zdaniem - mówi "Rz" Krzysztof Czeczot.

- Gdybym miał to zrobić, powiedziałbym tak: ojciec i syn dopiero w niebie spotykają się naprawdę.

Wielu radiowców podkreślało nowatorski w formie charakter słuchowiska. - Nie mam takich ambicji - twierdzi Czeczot. - Staram się jedynie tak opowiedzieć ciekawą historię, by nie znużyć słuchaczy. Żeby każda pauza, utwór muzyczny, słowo były zaskakujące. Praca nad radiowym spektaklem zajmuje mi siedem miesięcy, ale nie potrafiłbym tego zrobić szybciej. Nawet bym nie chciał.

Trudno nie zauważyć, że w obu konkursach jurorzy postawili na artyzm i docenili reżyserów odważnych nie w sensie odkrywania białych plam czy pokazywania śmiałych scen obyczajowych, ale poszukujących nowych form dla sceny radiowej i telewizyjnej.

Zwycięskie spektakle łączy także aktorskie mistrzostwo. Dzięki niemu Teatr Telewizji i Teatr Polskiego Radia wciąż utrzymują się na powierzchni. To niełatwe, gdy wiodącym kierunkiem w polskiej sztuce stał się celebrytyzm.

W kuluarach festiwalu często się mówiło, że wobec finansowej zapaści TVP, a więc i Teatru Telewizji, to może być ostatni festiwal. Miejmy nadzieję, że wszelkie decyzje poprzedzi jednak, tak jak w spektaklu Wiszniewskiego, spór o to, komu dać szansę na nowe życie. I że teatr nie przegra wtedy z cyrkiem na lodzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji