Artykuły

Mozart w Słupsku

Dosyć powszechnie popełniany w szkolnictwie muzycznym błąd pedagogiczny wynika z przeświadczenia, że utwory Mozarta są łatwe do wykonania i dostępne nawet dla początkujących.

Ćwiczą więc sonaty i ronda fortepianowe dzieci ze starszych klas szkół I stopnia, grają koncerty skrzypcowe uczniowie szkół średnich. Grają albo też raczej odczytują tylko tekst nutowy na ogół rzeczywiście niezbyt skomplikowany. Nie potrafią jednak dostrzec estetycznych wartości, ani zrozumieć odrębności stylistycznej muzyki twórcy Don Giovanniego.

Błąd tego rodzaju popełniło również kierownictwo artystyczne słupskiego Teatru Muzycznego, postanawiając zainaugurować działalność wystawieniem dwóch małych oper Mozarta. Niewielka, niedoświadczona orkiestra, młodzi, debiutujący soliści - a zatem najbardziej odpowiednie wydały się dwie miniatury operowe Dyrektor teatru i Bastien i Bastienne. Singspiele - nie wymagające dużej obsady i z pozoru bardzo proste pod względem wykonawczym. Sądzono zapewne, że łatwo uczynić z nich perełki błyszczące dowcipem, wdziękiem, lekkością... tak, ale to udaje się tylko najznakomitszym wykonawcom. W rezultacie raz jeszcze można było sprawdzić, jak zwodnicza jest prostota Mozartowskich kompozycji.

Zmianie uległy libretta do obu utworów. Napisała je na nowo Joanna Kulmowa, przekształcając zarówno treść jak i charakter postaci. Urocza i żartobliwa rokokowa sielanka Bastien i Bastienne Friedricha Weiskeraa, oparta na motywach Wiejskiego czarodzieja Jana Jakuba Rousseau, zastąpiona została historyjką erotyczną o dwuznacznej wymowie. Trochę baśniowy, stary wróżbita Colas - zmienił się w krzepkiego uwodziciela. Jest to zupełne nieporozumienie. Muzyka, którą 12-letni kompozytor starał się scharakteryzować swoich bohaterów, zupełnie nie odpowiada rolom w nowym libretcie.

Podobnie ma się sprawa z Dyrektorem teatru. Pomysł z lalkamii, które - zgodnie z nową fabułą - udają żywi aktorzy, stwarzał sytuacje nierealne i niezrozumiałe. Postacią z innej epoki i innej konwencji scenicznej był, wprowadzony do akcji jako jeden z głównych wykonawców, Tajny Radca - kontroler. Oryginalne libretto tego singspielu nie jest udane, ale czy naprawdę gorsze od nowego, rozwlekłego i

- nawet jak na absurdalny żart - nazbyt umownego?

Na domiar złego reżyser ulegając panującej od niedawna modzie (przypomnijmy warszawskie przedstawienie Rycerskości wieśniaczej i Pajaców) połączył dwa utwory w jedną całość. Akcja Bastien i Bastienne rozgrywa się w teatrze marionetek z Dyrektora teatru. Pomysł polega przede wszystkim na tym, że postaci z pierwszego singspielu kilkakrotnie pojawiają się w drugim. Najpierw przebiegają przez scenę, później się przez nią grupowo przetaczają. Nie tylko nie ma to najmniejszego powiązania z akcją sceniczną, ale wręcz ją zakłóca.

Publiczność, rozbawiona swawolnymi gestami i sytuacjami na drugim planie, nie zwraca uwagi na to, co jest przecież najważniejsze i bije głośno brawo w trakcie arii wykonywanych przez bohaterów Bastien i Bastienne. Zaprzepaszczony został w ten sposób całkowicie sens spektaklu muzycznego i wypada tylko mieć nadzieję, że reżyser w dalszych przedstawieniach sam zrezygnuje z niefortunnych innowacji.

Wszystkie opisane tu poczynania niejako z góry skazywały słupską premierę na niepowodzenie. Niemniej, mimo nienajlepszych efektów końcowych, łatwo dostrzec duży "wkład pracy w przestawienie. Nieźle - w miarę możliwości - radzili sobie wykonawcy: Błażej Filipkowski w podwójnej roli Dyrektora i Bastiena z dużą swobodą poruszający się po scenie, Czesława Urban, która rozpoczęła wprawdzie rolę Bastienne prawie niedosłyszalnie, ze ściśniętym tremą gardłem, ale później rozśpiewała się i bodaj ona jedna była prawdziwą postacią z opery Mozarta. Poprawnie, chociaż nie olśniewająco, wykonane zostały dwie popisowe arie sopranowe w Dyrektorze teatru.

Na plus orkiestry, przygotowanej przez Grzegorza Nowaka, zapisać można tylko tyle, że akompaniowała dosyć cicho, nie grała jednak precyzyjnie ani stylowo, zwłaszcza w uwerturach bardzo wiele brakowało do doskonałości.

Słupskie przedstawienie niewiele dostarcza wrażeń natury artystycznej, skłania raczej do ogólniejszych refleksji na temat ambicji regionalnych przerastających czasem możliwości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji