Artykuły

Idźcie na derby

"Ty w operze? Co tu robisz? - zagadnął mnie podczas pierwszego antraktu "Nabucca" zaprzyjaźniony żurnalista. Patrzył na mnie na poły z niedowierzaniem, na poły z przyganą, bo ostatni raz widział mnie na "Masce" Pendereckiego. "Przyszedłem na derby do Pietrasa" - odpowiedziałem z pewną nonszalancją, wszelako czując potrzebę usprawiedliwiania swoich nagłych zainteresowań hippicznych, wyjaśniłem "Wiesz, chciałem po raz pierwszy w życiu zobaczyć prawdziwe konie na scenie".

No bo tak: w teatrze dramatycznym wystarczy kura na scenie, żeby ożywić widownię, w operze jednak niezbędny jest co najmniej koń, albo lepiej słoń. Dyrektor Pietras ma więc jeszcze w zanadrzu (czytaj w Poznańskim ZOO) niewykorzystaną pokerową kartę.

Faktem jest, że konie i inne zwierzęta zdobyły sobie niewzruszone prawo obywatelstwa na scenie operowej już w XIX wieku. A zasłynęła z takiej demokracji Opera Paryska (jednak taki Saint-Saens przelicytował wszystko, wprowadzając do jednej ze swoich szczęśliwie zapomnianych oper - barany i woły.) Warto wspomnieć, że za dyrekcji pana Duponchela publiczność paryska bywała świadkiem prawdziwej inwazji kawalerii na scenie, ściąganej przez tego "Aleksandra Wielkiego inscenizacji" ze starego cyrku Franconiego.

Dyrektor Pietras ściąga konie na swoje poznańskie przedstawienie bodaj z Tarnowa Podgórnego, wykorzystując zbudowaną ongiś przez niemieckiego budowniczego tzw. pferderampe", czyli kamienną pochyłość od ul. Wieniawskiego, którą można wprowadzać owe rumaki od razu na I piętro gmachu, a więc na poziom sceny. Warto dodać jednak, że choć zwykle aktor przegrywa konfrontację z żywym stworzeniem, to jednak w Operze Poznańskiej konie nie są bynajmniej górą, choć ukazują się na szczycie dekoracji. Po prostu są dobrze ułożone! Dostojnie żują więc gumę albo kostki cukru. A zdarzyło się w ubiegłym stuleciu bodaj, ze koń pani Litwinne, która grała Brunhildę, zaczął walić łbem w pejzaż tworzący tło sceny. Tak doskonale namalowany, przynajmniej zdaniem konia.

Najstarsi kibice poznańskiej Opery pamiętają, że po raz ostatni konie pojawiły się na scenie "pod Pegazem" 41 lat temu (w "Kniaziu Igorze"). Idźcie więc Państwo koniecznie na derby u Pietrasa, bo następnej parady końskiej możecie nie dożyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji