Artykuły

Duże wrażenie

"Nabucco", pierwsza premiera nowego kierownictwa Teatru Wielkiego, to, moim zdaniem, sukces. Twórcom spektaklu - reżyserowi, scenografowi, kierownikowi muzycznemu, operatorowi świateł - udało się stworzyć spójne, jednorodne widowisko. Toteż aplauz widowni był olbrzymi i długotrwały - po premierze oklaski trwały nieprzerwanie ok. 10 minut.

"Nabucco" należy do żelaznego repertuaru scen operowych na świecie, jest utworem bardzo kasowym. Jednocześnie to organizacyjne i artystyczne wyzwanie dla realizatorów: wymaga monumentalnych dekoracji, pełnych przepychu kostiumów, tłumu statystów i świetnego chóru, sprawnej orkiestry oraz solistów, którzy nie tylko potrafią pięknie śpiewać, lecz jeszcze są dobrymi aktorami. Opera opowiada historię niewoli Hebrajczyków i ich wyzwolenia spod jarzma Babilończyków.

O sukcesie poznańskiego "Nabucca" zdecydowała organiczna wręcz jedność wszystkich elementów przedstawienia. Koncepcje reżysera Marka Weissa-Grzesińskiego, scenografa Marka Dobrzyckiego oraz operatora świateł Jerzego Bojara - zostały sobie wzajemnie podporządkowane. Udało się im ukazać patetyczne losy bohaterów biblijnych i ich dylematy moralne w bardzo ludzkim, niemal współczesnym wymiarze.

Mocno na wyobraźnię widzów działało skontrastowanie szarych strojów zniewolonych Hebrajczyków z kapiącymi od złota szatami pełnych pychy Babilończyków (autorem kostiumów jest Maksymilian Kreutz). Sceny z niebotycznymi schodami, żywymi końmi w I akcie, groźnymi więziennymi kratami czy krwawą ceremonią ofiarną ku czci Baala - otrzymały brawa przy otwartej kurtynie. Poznańskiej publiczności podobały się także wiszące ogrody w akcie II - w porównaniu z pozostałymi dekoracjami, moim zdaniem, jednak zbyt naturalistyczne guście. Za to muszę pochwalić ważne dla rozwoju akcji, sceny zbiorowe - kilkudziesięcioosobowy chór i grupy statystów tworzyły bardzo plastyczne obrazy, dobrze harmonizujące z muzyką.

Jose Maria Florencio Junior, kierownik muzyczny "Nabucca" a zarazem dyrygent, zinterpretował muzykę Verdiego bardzo powściągliwie, tonując emocje, pozostając - za co go cenię -wierny zapisowi nutowemu. Nadawał muzyce zdecydowane tempo bez zbędnej czułostkowości. Toteż orkiestra brzmiała soczyście, grała precyzyjnie i muzykalnie, z pełnym zaufaniem do dyrygenta.

Baryton Zbigniew Macias w roli Nabucca i bas Romuald Tesarowicz w roli Zachariasza stworzyli podczas sobotniego przedstawienia świetne kreacje. Obaj dysponują znakomitymi głosami o pięknej barwie, wyróżniają się ogromną swobodą wokalną. Równocześnie, jako aktorzy, potrafią stworzyć charyzmatyczne, wyraziste postacie sceniczne. Podobała mi się także Jolanta Podlewska jako Fenena, mająca giętki i ciepły mezzosopran. Wokalnie nie udźwignęła swej roli tylko Joanna Cortes jako demoniczna Abigail - mimo że była dobra aktorsko, Niestety, nie zawsze śpiewała czysto, jej sopranowy głos nie miał jednolitej emisji, forsowała go i przesadnie zaciemniała niskie dźwięki.

Największym atutem poznańskiego "Nabucca" jest jednak chór Teatru Wielkiego - liczne fragmenty chóralne wykonał w sposób po prostu mistrzowski. Jednorodność głosów, które tworzyły jakby brzmieniowy monolit, żarliwa interpretacja i swoboda na scenie - jeszcze raz udowodniły klasę tego zespołu, w tej chwili najlepszego chóru operowego w Polsce. Nad jego rozwojem od wielu lat pracują Jolanta Dota-Komorowska i Maciej Wieloch.

Moim zdaniem nowe kierownictwo poznańskiej Opery zrobiło spektakl, który sprawia duże wrażenie. Muszę jednak przejść się nań jeszcze raz, by porównać, jak głównych bohaterów śpiewają inni soliści, m.in. Krystyna Kujawińska w roli Abigail, Jerzy Mechliński w roli Nabucca i Piotr Nowacki w roli Zachariasza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji