Artykuły

Wszystko zostało napisane

Grupa Teatralna "Dziewięćsił" przygotowała swobodną adaptację "Mistrza i Małgorzaty" Michaiła Bułhakowa

Każdemu będzie dane to, w co wierzy" - to główne przesłanie inscenizacji "Mistrza i Małgorzaty", którą ze swoją Grupą Teatralną "Dziewięćsił" przygotował Andrzej Czerny. Spektakl jest grany na scenie Śródmiejskiego Forum Kultury.

Andrzej Drawicz napisał kiedyś, że Bułhakow jest sam w sobie skończonym Universum, do którego nie trzeba nic dodawać. Wszystko zostało napisane, a niedopowiedziane powinno takim pozostać. Zdaniem nieżyjącego rusycysty, jedynymi udanymi próbami przeniesienia "Mistrza i Małgorzaty" w wymiar pozaliteracki były obrazy "Piłat i inni" Andrzeja Wajdy oraz zrealizowany techniką wideo czteroodcinkowy cykl Macieja Wojtyszki z niezapomnianymi kreacjami Mariusza Benoit i Gustawa Holoubka.

Na scenie ŚFK konfrontacji z Bułhakowem podjął się Andrzej Czerny. Reżyser dokonał bardzo swobodnej adaptacji, do której wybrał jedynie sceny z kliniki psychiatrycznej prof. Strawińskiego, kuszenie Małgorzaty i bal u Wolanda. Powieściowe wątki uzupełniono fragmentami przepięknej poezji Aleksandra Błoka.

Przedstawienie Czernego to historia o szczęściu, sile uczucia, prawdzie i wierze. Mocną stroną jest jej konsekwentna kolorystyka, znakomita muzyka Barbary Grieve, która własne kompozycje wspaniale wpisała w klimat "Maskarady" Chaczaturiana, świetne interpretacje przerobionych na piosenki wierszy Błoka i niekonwencjonalnie wykorzystywane rekwizyty.

Na uznanie zasługuje praca młodych aktorów amatorów. Bardzo dojrzale wypadają Sebastian Kotliński w roli wrażliwego Mistrza i Adam Wrzesiński w podwójnej roli demonicznego Wolanda i psychiatry prof. Strawińskiego oraz pełna temperamentu i wdzięku Dorota Radziwicz (Asasello/Behemot), która swą obecnością niemal rozsadza scenę. Marcin Wartalski grający Iwana Bezdomnego na komediową nutę idzie na całość, ale potrafi zatrzymać się przed niebezpieczną granicą przerysowania. W liryczną Małgorzatę wciela się Kinga Zajdel.

Jest mi trochę żal, że w inscenizacji "Dziewięćsiła" nie znalazłam magicznej atmosfery, która stanowi o sile książki Bułhakowa. W spektaklu są momenty nostalgiczne, "duszoszczipatielnyje", ale zabrakło metafizyki. Trudno porównywać środki, jakie miał do dyspozycji Andrzej Czerny, robiąc kameralny spektakl na scenie w domu kultury, z bogactwem możliwości, które w pełni wykorzystał w telewizji Maciej Wojtyszko. Jednak trochę szkoda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji