"Rose-Marie"
Operetka w 3 aktach (10 obrazach) O. Harbacha -- Muzyka: R. Frimla i H. Stotharta - Przekład polski: L. Brodzińskiego
Po rocznej ni e obecności zawitał do nas - jak zwykle w latach ubiegłych. - zespół operetkowy Teatru Wielkiego z Pognania.
Wczorajsza premjera "Rose-Marie" była inauguracją sezonu operetkowego w Toruniu, gdyż nie wierzymy, by zespół już po dwóch przedstawieniach udał się na dalszy objazd.
Wystawiono popularną rewję - operetkę Frimila i Stotharta p. t. "Rose-Marie", która od tylu już lat stale cieszy się wielkiem powodzeniem na scenach europejskich.
"Rose - Marie" jest operetką typowo amerykańską. Pytałby się może ktoś o treść lub głębszy sens - to tak samo jak gdyby szukał go ktoś w większości filmów amerykańskich. Autor główny nacisk położył na wystawę, na szybko następujące po sobie obrazy, nie troszcząc się zbytnio o głębię treści.
Możnaby nawet jeszcze więcej powiedzieć: "Rose-Marie" jest napisana przedewszystkiem dla publiczności amerykańskiej, której gust i zapatrywania na sztukę tak diametralnie różnią się od naszych poglądów.
A mimo to "Rose-Marie" zdobyła sobie powodzenie w Europie!
Akcja toczy się bardzo żywo; w gospodzie na Dzikim Zachodzie, wśród "niebotycznych" gór, w obozie Indjanina, wreszcie w salonie mód i w sali weselnej.
Poszczególne obrazy są przeplatane baletem, który wczoraj odniósł zasłużone triumfy. Widać w kierownictwie doświadczoną rękę prof. Statkiewicza.
Zkolei wypada powiedzieć kilka uwag o wykonawcach poszcz. ról. Ujrzeliśmy na scenie naszych dawnych, dobrych znajomych, jak Peterę, Sendeckiego, Gruszczyńskiego i Kwaśniewskiego; ujrzeliśmy jednak i nowe twarze.
Na pierwszem, miejscu należy wymienić p. Jadwigę Musielewską, młodziutką i czarującą śpiewaczkę, która rolę tytułową wykonała głosowo i aktorsko bez zarzutu.
Partnerem jej był p. Radzisław Peter (Jim), którego wysoką wartość głosową poznaliśmy już w roku ub. w szeregu popisowych ról.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje duet pod koniec I aktu.
P. Zofję Grabowską dotychczas widzieliśmy na scenie jedynie jako primabalerinę. Tym razem powierzono jej rolę Indjanki Dixiany, z której wywiązała się bez zarzutu, Łącząc doskonale stronę aktorską z choreograficzną.
P. Sendecki, jatko Herman Groźny, podobnie jak p. Horski (Malone, sierżant policji) bawili publiczność całym szeregiem scen dowcipnych. Partnerką p. Sendeckiego była - jak zwykle - p. Helena Kwaśniewska.
P. Zwolińskiemu, którego znamy z poprzedniego występu gościnnego jako partnera p. Grabowskiej i dobrego tancerza, powierzono jedną z głównych ról. Jego Hawley był bez zarzutu. P. Zwoliński jest nietylko doskonałym tancerzem, lecz również dobrym materjałem na aktora.
W dalszych rolach p. Jan Gruszczyński (Emil, brat Rose-Marie) i p. Jan Kwaśniewski (Czarny Orzeł, mąż Dixiany) wystąpili bez zarzutu. - W rolach epizodycznych: p. Płonka - Fiszerowa, p. Edmund Zalewiki, p. Henryk Szukalski i in.
Jak już zaznaczyliśmy, balet stanął na wysokości swego zadania. - Reżyserja p. Sendeckiego sprężysta. - Orkiestrą 63 pułku piechoty dyrygował kapelmistrz Teatru Wielkiego, p. Dzięgielewski. - Dekoracje własne - mimo objazdu - bardzo estetyczne i oryginalne. - Paniom zwracamy uwagę na piękne toalety odtwórczyń poszcz. ról i baletu.
A publiczność?
Przybyła tłumnie na wczorajszą premjerę.
Niech będzie to wskazówką dla dyrekcji Teatru Ziemi Pomorskiej, jak bardzo pożądanym jest w Toruniu dobry teatr muzyczny.