Kraków. Wspomnienie o Annie Smolickiej
Odchodzenie w teatrze ma inny wymiar. Jest procesem. Przypomina chodzenie po kole. Stwarza szansę wiecznych powrotów. Trafia się w te same miejsca, spotyka tych samych ludzi, dotyka tych samych spraw. Daje poczucie trwania.
Przez dwa ostatnie sezony Ania wracała do Teatru im. Solskiego w Tarnowie. Kostiumy do "Pinokia", kostiumy do "Krzeseł" Ionesco, kostiumy do "Fraszek" Kochanowskiego, retrospektywna wystawa kostiumów i scenografii z 30-letniej pracy wykonywanej wraz z mężem Tadeuszem. Widzę ją na próbach generalnych "Krzeseł" w marcu ubiegłego roku. Zapytałem wtedy, retorycznie, jak zakończyć ten dramat dwojga ludzi żegnających się ze światem, w którym dominują głębokie czerwienie, stare przyprószone kurzem ślepe okna i od zawsze pozamykane stare drzwi, ze światem, z którego nie mogą odejść, ponieważ nadal łączy ich wielkie romantyczne uczucie.
Ponieważ jesteśmy w teatrze, proponuję jako epilog do "Krzeseł" scenę balkonową z "Romea i Julii".
STAREJ w czerwonej sukni, z wielką ilością koronek głos łamie się, zanika. "Nie będziemy zapomniani, Wieczny Cesarz będzie o nas pamiętał" - kończy STARY. .Zawsze".
"STARA: Żegnajcie wszyscy. Raz jeszcze dobrej nocy.
STARY: Noc nie jest dobra, gdy brak twego światła.
STARA: Pst! Pst! Romeo!
W niewoli głos słabnie
STARY: To moja własna dusza mnie przyzywa.
Kiedy ktoś kocha, jego głos przez noc
Płynie jak srebrna i słodka melodia.
STARA: O której godzinie mam przysłać posłańca?
STARY: O dziewiątej rano.
STARA: Przyślę. Do rana jeszcze ze dwadzieścia lat.
Już nie pamiętam po co Cię wołałam.
STARY: Poczekam tutaj, aż sobie przypomnisz.
STARA: Wtedy zapomnę, na co czekasz - zdolna
Tylko do myśli, że mi z tobą dobrze.
STARY: Śpij, niech spokojny sen legnie na bieli
Twej piersi..."
"Trzeba delikatnie przyprószyć kostium STAREGO, jakby śniegiem" - mówi mi do ucha Ania... Przyprószymy.
Wojciech Markiewicz
Dyrektor Tarnowskiego Teatru Im. Ludwika Solskiego