Artykuły

Edypa ironia tragiczna

Kiedy ogląda się "Króla Edypa" na małym ekranie, trudno uwierzyć, że dzieło to powstało ponad 420 lat p.n.e. I wcale nie chodzi tu o szkolny wykład o wprowadzeniu przez Sofoklesa pewnych "nowinek technicznych", jak np. pojawienie się na scenie trzeciego aktora. Oczywiście pozwoliły one na bardziej wartki przebieg akcji. Nieśmiertelność dzieła greckiego dramaturga polega na wyjątkowo przejrzystej, czytelnej konstrukcji dramatu, a przede wszystkim na głęboko humanistycznym, choć przecież w konsekwencji tragicznym, przesłaniu sztuki. Wiara w ludzką dumę i głęboko zakorzenioną w człowieku moralność brzmi w tej tragedii z wyjątkową siłą. Przecież Edyp dociekając prawdy faktycznie wydaje na siebie wyrok. Nawet przeczuwając tragiczny dla siebie finał, woła "Mówcie, bo światła nadarza się pora". A kiedy już wszystko jest jasne ojcobójca i kazirodca potrafi powiedzieć: "Takiej ohydy już po mnie nikt nie dźwignie".

Sofokles z niedoskonałości i wieloznaczności ludzkiej mowy uczynił siłę swojego dramatu. Krytyka określa to jako "ironię tragiczną". Najkrócej mówiąc polega ona na tym, że szlachetne słowa wypowiadane przez bohaterów w jak najlepszych intencjach obracają się przeciwko nim, są, jak dla Edypa, autowyrokami hańby i potępienia. Ale przecież prawda jest ważniejsza...

Edypa interpretowano w różny sposób, również jako słabeusza i dewianta. Laco Adamik i odtwórca roli tytułowej Jan Frycz kreują go na człowieka o wyjątkowej sile charakteru, konsekwentnego tropiciela prawdy. Mówi krótko, zdecydowanie. To bardzo trafny wybór - moralność tylko wtedy ma sens, gdy stoi za nią siła charakteru i konsekwencja, a nie piękne deklaracje. Również Jokasta Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej jest osobą prawą, choć tak tragicznie uwikłaną. Aktorka nadaje postaci przymioty kobiecego ciepła i delikatności, co czyni finał jeszcze bardziej porażającym. Wszystkim krakowskim aktorom należą się słowa uznania za wyjątkowo precyzyjne podanie niełatwego tekstu.

Z czytelnym zamysłem inscenizacyjnym dobrze współgra scenografia Barbary Kędzierskiej - wielki mur królewskiego pałacu, jakby rozsunięty. I to z tej jasnej olbrzymiej szczeliny napływają posłańcy, i w niej zniknie Edyp samoskazany na ślepą tułaczkę. (Poniedziałek, 19 października, Program I godz. 20.30)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji