Artykuły

Nowy będzie

- Chcę wrócić do tego, co najlepsze, dać sygnał światu, że Teatr Nowy w Łodzi znów jest wspaniały - dyrektor JERZY ZELNIK nie tylko o artystycznych planach.

Michał Lenarciński: ,,- Kiedy ogłoszono, że wygrał pan konkurs na stanowisko dyrektora artystycznego Teatru Nowego, powiedział pan, że został do tego konkursu zwerbowany. Kto pana werbował?

Jerzy Zelnik: - Moją kandydaturę podsunięto, kiedy do konkursu zgłosiło się już bodaj dwunastu kandydatów. Nie wiem kto wymyślił, by zaproponować mi udział w konkursie, wiem, że wyszło to z grona teatralnego. Odczytałem to jako rodzaj signum temporis.

Oto stosowna chwila, warto spróbować?

- Tak. Kiedy w 1963 roku zdawałem do szkoły teatralnej, to wcale nie po to, by zostać aktorem. Chciałem poznać tajniki zawodu, by móc zostać reżyserem. Tymczasem okazało się, że egzaminy zdałem z trzecią lokatą, za Olbrychskim i Brylską. Później porwał mnie żywioł aktorstwa, mówiąc szczerze - ku mojemu zaskoczeniu. W Starym Teatrze w Krakowie, który był moim pierwszym teatrem, wahałem się, czy kontynuować tę drogę. Złożyłem papiery na psychologię, a Jerzy Jarocki zaproponował mi rolę Siostry Inez w "Mniszkach". Jak ja mogłem odmówić tak wielkiemu reżyserowi? I wówczas padła koncepcja, by poprzez psychologię dojść do reżyserii. Mijały lata, a ja pisałem małe formy teatralne i równolegle z filmową działalnością przygotowywałem monodramy, pisałem scenariusze. Aż nadeszła propozycja z Białegostoku, bym zagrał i wyreżyserował "Makbeta". Zgodziłem się zupełnie niesłusznie, bo nie można grać Makbeta i go reżyserować. Premiera była niezbyt udana, grając postać nie umiałem wyzwolić się z postawy kontrolującego przedstawienie reżysera. Odniosłem "porażkosukces", na szczęście później spektakl był coraz lepszy. Aż nadszedł ten moment, w którym dziś się znajdujemy. I jest to moment, do którego przygotowywałem się całe życie. Myślałem tylko, że skończę na łączeniu aktorstwa z reżyserią.

A skończy pan na łączeniu reżyserii z dyrektorowaniem?

- O nie. Obiecałem, że przynajmniej przez rok, półtora nie będę się pchał na afisz ani jako aktor, ani jako reżyser. No, chyba żeby zdarzyło się jakieś nieszczęście.

Jaki będzie Teatr Nowy Jerzego Zelnika?

- Zakładam, że miejscem, w którym będzie się miło i twórczo pracowało wybitnym reżyserom i znakomitym aktorom.

A ja zakładam, że ma pan już kogoś na myśli. Na pewno rozmawiał pan i z reżyserami, i aktorami.

- Rozmawiałem. Z Eugeniuszem Korinem, Maciejem Prusem, Remigiuszem Brzykiem. Mam ich zgodę na współpracę. I ból głowy, jak to wszystko ze sobą pogodzić.

To normalny ból dyrektora.

- Wie pan, nie chciałem wtrącać się do tego sezonu, ale wyszło tak, że po dwóch czekających nas premierach z nadania poprzedniego dyrektora ("Urodzin Stanleya" i "Szalonej Grety"), nie bardzo będziemy mieli co grać. Więc postanowiłem zrealizować dwa wznowienia i jedną korektę spektaklu.

Jedno wznowienie to "Chłopcy" z Emilem Karewiczem i Marią Białobrzeską, a pozostałe? Jakie przedstawienia chce pan przywrócić teatrowi?

- Chcę odnowić spektakle, które stanowiły o świetności tego teatru, a więc "Komedię omyłek" w reżyserii Macieja Prusa, "Kadisz" w reżyserii Remigiusza Brzyka - to już będą razem trzy wznowienia.

A korekta?

- "Mistrza i Małgorzaty" w reżyserii Andrzeja Marii Marczewskiego

Obejrzał pan już wiele przedstawień, poznał zespół aktorski, teraz pewnie nadejdzie czas na rozmowy...

- Rozpoczęły się 23 lutego i potrwają do świąt Wielkiejnocy. Czekają mnie trudne rozmowy, ale takie jest życie. Na pierwszym planie jest interes teatru, bo mam ambicję, by był on jedną ze świetniej szych scen w Polsce. Trzeba po prostu przywrócić teatrowi utraconą rangę i opinię, że "Nowy" charakteryzuje zawsze znakomity zespół aktorski. Może to nie były gwiazdy z pierwszych stron gazet - nie każdy ma szczęście do łaskawej popularności - ale byli to doskonali aktorzy. Umiejący znakomicie grać sztuki współczesne i repertuar klasyczny. I tak będzie.

Wracając do rozmów...

- Niektóre będą bardzo miłe, inne zdecydowanie mniej. Ale to przed nami. A ja już mam za sobą kilka rozmów z aktorami, których chciałbym przekonać, by wrócili do nas.

Nie mogę nie zapytać o nazwiska.

- Rozmawiałem o powrocie z Ireneuszem Czopem, obiecał mi powrót Paweł Pabisiak, również Mariusz Saniternik. Andrzej Wichrowski zdecydował się powrócić jako gość do przedstawień, w których grał. Mam wstępną zgodę na powrót Mileny Lisieckiej, zainteresowała się też Anita Sokołowska, chęć powrotu wyraził również Dymitr Hołówko. Wielu innych jest już mocno związanych z innymi teatrami, ale może wpadną do nas zagrać gościnnie w spektaklach, które wznawiamy.

Myśli pan o zaangażowaniu kogoś zupełnie nowego? Jakichś gwiazd?

- Na razie nie. Być może zagra nam tu Grażyna Barszczewska, ale za wcześnie o tym mówić. Nie wie jeszcze Joasia Szczepkowska, że chciałbym zrobić na nią zamach... Jednak gościnnych występów nie można rozbudowywać: trzeba bazować na siłach naszego zespołu. Nie jest pan w roli dyrektora przejmującego teatr z wymarzonym zespołem i repertuarem. Jakie były pierwsze wrażenia w kontakcie ze sceną?

- Zastałem teatr... no, użyję tego słowa, trochę w rozsypce. Zespół nie jest usatysfakcjonowany od strony zawodowej, finansowej: są ludzie, którzy nie grali od wielu miesięcy, ta - nazwijmy ją - stara część zespołu jest zaniedbana. Tak nie powinno być.

Ale przecież demokracji w teatrze nie ma.

- Zgadzam się. Dlatego może powinniśmy nieco odchudzić zespół. Przede wszystkim ważny jest interes artystyczny teatru, ale nie można też zapominać o tworzących go ludziach.

Po objęciu funkcji powiedział pan, że chciałby, żeby Teatr Nowy w Łodzi nosił imię Kazimierza Dejmka...

- I okazało się, że część zespołu już dawno wyszła z taką propozycją.

Teatr to, poza repertuarem, wzniosłymi zadaniami, również związki zawodowe.

- Które powinny mieć na celu przede wszystkim artystyczne dobro teatru. Jeśli jednak związek za wszelką cenę będzie bronił na przykład osoby nieprzydatnej zawodowo, to będzie ze mną w konflikcie. Taka osoba nie powinna zajmować miejsca innej, teatrowi potrzebnej.

Najbliższe zadania?

- Wrócić do tego, co najlepsze, dać sygnał światu, że Teatr Nowy w Łodzi znów jest wspaniały.

Taka zbieżność w myśleniu dobrze wróży.

- A ja nie chciałbym, żeby zespół pomyślał, że chcę sobie przypisywać prawa do pierwszeństwa. Jestem przekonany, że uda się nam doprowadzić do nadania teatrowi imienia Dejmka.

Na pewno myśli pan już o repertuarze przyszłego sezonu...

- To jest równanie z siedmioma niewiadomymi, bo chcemy zrobić siedem premier. Na razie są przymiarki i rozmowy, ale pewnych deklaracji jeszcze nie ma. Jestem prawie przekonany, że następny sezon otworzy realizacja Eugeniusza Korina. Później najpewniej Jurek Bończak zrealizuje angielską komedię letnio-jesienną. Ale więcej już nie zdradzę. Mam za sobą wstępne rozmowy, ale przed sobą ostateczne decyzje.

Jerzy Zelnik, popularny aktor teatralny i filmowy, 24 stycznia wygrał konkurs na stanowisko szefa artystycznego Teatru Nowego w Łodzi. Komisja dokonała wyboru stosunkiem głosów 6:3. Nowy dyrektor dostał kontrakt na 3 lata. Jerzy Zelnik urodził się 14 września 1945 roku w Krakowie, w 1968 roku ukończył Wydział Aktorski PWST w Warszawie. Wystąpił w kilkudziesięciu filmach fabularnych, zagrał dziesiątki ról dramatycznych na scenach m.in. Starego Teatru w Krakowie, Dramatycznego, Powszechnego i Studio w Warszawie. W filmie zadebiutował jako 20-latek rolą Ramzesa XIII w "Faraonie", ekranizacji powieści Bolesława Prusa w reżyserii Jerzego Kawalerowicza. Do wzrostu popularności aktora przyczynił się serial "Doktor Murek" w reżyserii Witolda Lesiewicza, gdzie grał rolę tytułową. Bardzo ciekawą kreację Zygmunta Augusta aktor stworzył w serialu "Królowa Bona" i filmie fabularnym "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny" (oba w reżyserii Janusza Majewskiego). Zelnik pojawia się takie w telenowelach, m.in. "Miasteczko", "Na dobre i na złe", "Klan". Jest synem reżysera radiowego Jana Zelnika, ojcem 23-letniego Mateusza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji