Artykuły

"C Y D" Corneille'a w tłumaczeniu Wyspiańskiego

Powiedział ktoś, że arcydzieła literatury klasycznej to są takie dzieła, które wszyscy uwielbiają, ale których ...nikt już nie czyta. Spostrzeżenie to ma też trochę trafności w zastosowaniu do arcydzieł klasycznej literatury dramatycznej.

To też należało podziwiać odwagę dyrekcji Teatru Ziemi Pomorskiej, że wystawiła obecnie takie arcydzieło jak "Cyd" Corneille'a, "ojca tragedji francuskiej"; można powiedzieć, że p. dyrektor Bracki okazał się tutaj podwójnym bohaterem...

Ale dlaczego akurat teraz Teatr toruński gra "Cyda" ? To już jest tajemnicą kierownictwa. Mówię to dlatego, że linja repertuarowa tego Teatru jest nieco dziwna. Molnar, Shaw, Asnyk (no, rocznica...), ramoty w rodzaju "Japońskiego roweru", "Tekla" (hm, trzeba popierać twórczość rodzimą...) - i "Cyd"...

Inna rzecz, że Teatr toruński wywiązał się doskonale z zadania; wyciągnąwszy z lamusa literatury uznane arcydzieło, zdołał mu nadać na scenie krasę życia, a p. Bracki odniósł podwójny sukces - jako dyrektor i jako wykonawca roli tytułowej.

Akcja "Cyda" - jak wogóle w dramatach Corneille'a - jest skomplikowana. Zasadniczy jej zrąb sprowadza się do tego, że szlachetny rycerz don Rodrygo, przezwany przez podziwiających go wrogich Maurów Cydem (pan, władca) kocha się w córce don Gomeza, Szimenie, która odpłaca mu wzajemnością, ale na drodze do ich całkowitego szczęścia piętrzą się olbrzymie trudności. Trudności te mają charakter wysoce tragiczny, bowiem don Rodrygo ujął się za honorem swego ojca, don Diega, obrażonego przez ojca Szimeny, którego wyzwał na pojedynek i zabił. Zdawałoby się, że między młodymi legła nieprzebyta zapora. Don Rodryga czekałaby kara, ale okupuje swą przewinę zwycięstwem nad Maurami i uratowaniem ojczyzny od ich inwazji. Szimena mimo wszystko kocha don Rodryga, a teraz, po tak wspaniałem zwycięstwie nad wrogami, urasta on jeszcze więcej w jej oczach. Wszyscy zresztą ich swatają: i król don Fernand, który pragnie szczęścia obrońcy tronu, i nawet Inflantka, sama zakochana w don Rodrygu... Szimena wzdraga się jeszcze, ale wiemy, że... go poślubi. Bo kobieta jest zawsze jednaka... Mogłaby Szimena powiedzieć do don Rodryga słowami nowoczesnej piosenki: "Miłość ci wszystko wybaczy, bo miłość, mój miły, to ja...".

Jeślibyśmy więc odjęli "Cydowi" zagadnienie rycerskiego honoru, rozterkę don Rodryga wobec dylematu: szczęście czy obowiązek? - sprowadzałby się on do konfliktu czysto "sercowego". Ale bohaterowie Corneille'a stawiają na pierwszem miejscu obowiązek, a szczęście ...przychodzi do nich samo jako nagroda za spełnienie obowiązku.

Poza tem - bohaterowie Corneille'a nie są ludźmi zwykłymi. To są ludzie na koturnach. Wsłuchajmy się w ich mowę: myśli swe oblekają niemal zawsze w formę sentencji, prawie na każdym kroku wypowiadają w kunsztowny sposób jakieś wzniosłe uogólnienia, możnaby z ich "kwestii" wyłowić sporą porcję "złotych myśli"...

A więc - byli to ludzie lepsi, szlachetniejsi, mądrzejsi, wznioślejsi od nas, ludzi 20-go wieku? Takby wynikało ze sztuk Corneille'a, który, zresztą, nie przedstawia życia codziennego swych bohaterów, lecz ich momenty odświętne, prawie uroczyste...

Jakże daleko odbiegliśmy od tego świata! Kultura zmierza do uproszczenia życia: do uproszczenia zarówno mowy, jak i ubiorów, zwyczajów itp. Człowiek, któryby się dzisiaj wyrażał tak jak bohaterowie Corneillowscy, byłby śmieszny. Tak samo byłaby śmieszna dzisiaj kobieta w stroju Szimeny czy Infantki...

Teatr Ziemi Pomorskiej - w "Słońcu" 28 listopada - pokazał nam, historycznie wiernie, stronę, że tak powiem, muzealną epoki ,,Cyda", zaś artyści toruńscy przedstawili, w tych ramach, żywych ludzi tamtych zamierzchłych czasów.

P. dyrektorowi Brackiemu należy się pierwszeństwo nietylko z racji odtworzenia roli tytułowej. Mimo warunków zewnętrznych niezupełnie odpowiednich do tej roli, p. Bracki oddał ją z wysokim artyzmem, dając postać pełną życia, z jednej bryły. Nic dziwnego: role o wysokiem dramatycznem napięciu lub tragicznym patosie leżą w jego wybitnym talencie. Żałować należy, że p. Bracki tak rzadko pozwala się nam rozkoszować jego sztuką.

Główna partnerka p. Brackiego - p. Dziewońska jako Szimena była mało przekonywująca. Widziałem p. Dziewońską dopiero drugi raz na naszej scenie i mam wrażenie, że rodzaj jej talentu nie pasuje do ról dramatycznych czy tragicznych. Zdaje mi się, że p. Dziewońska byłaby bardzo dobra w roli Infantki, zaś Siimene zagrałaby doskonale p. Gołaszewska, która nawet z Infantki potrafiła stworzyć tętniącą życiem - i żywem sercem kobiecem - postać trapionej miłością kobiety. Pięknie wypowiedziała p. Gołaszewska monolog w akcie piątym.

P. Piekarski stworzył małe arcydzieło z małej roli don Diega. Bardzo dobrze grali pp. Butrym - Król i Strzelecki - don Gomez, zwłaszcza p. Butrym wydobył należyty majestat z nieco konwencjonalnej roli don Fernanda. Dobrze dostrajali się do całości pp. Klejer (don Szanso) i Krzyski (don Arias).

"Prolog" Wyspiańskiego wykonaniu p. Wasilewskiego wypadł trochę matowo; przydałoby się więcej patosu.

Publiczność, która wypełniła szczelnie salę "Słońca", oklaskiwała gorąco artystów toruńskich. Gdybyż to zawsze było tak pełno na przedstawieniach włocławskich Teatru Ziemi Pomorskiej!..

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji