Artykuły

W 75 lat później

Bądźmy ściśli: prapremiera "Warszawianki" będącej zarazem debiutem scenicznym Wyspiańskiego, odbyła się 26 listopada 1898 roku w Krakowie z Wandą Siemaszkową w roli Marii i Ludwikiem Solskim w opromienionej o strategiczne narosłą później legendą niemej roli Starego Wiarusa. Wbrew wcześniejszym zamysłom Tadeusz Pawlikowski nie zdecydował się na połączenie "Warszawianki" z "Wnętrzem" Maeterlincka, co zrealizował dopiero w roku 1901, już podczas swojej lwowskiej dyrekcji. Jako Maria wystąpiła gościnnie Helena Modrzejewska, zaś Solski objął ponownie rolę Starego Wiarusa, której - jeżeli wierzyć Grzymale-Siedleckiemu - nikt po nim z równą siłą zagrać już nie potrafił.

W 75 lat później Teatr im. Jaracza sięga znów po "Wnętrze" i "Warszawiankę", poświadczając subtelny gust Pawlikowskiego, który zdołał dosłuchać się wspólnego tonu w tych dwóch tak różnych z pozoru sztukach. We "Wnętrzu" starzec przynoszący tragiczną wieść do cichego, bezpiecznego domu, długo nie może zdecydować się, aby zapukać do drzwi. Zwleka, zagląda przez szyby i choć niczego nie może zmienić, ani niczego odwrócić, darowuje ludziom siedzącym we wnętrzu ostatnie chwile spokoju.

Tekst Maeterlincka brzmi dziś wprawdzie pusto, mnoży słowa, którym nie jesteśmy już skłonni przypisywać głębszych znaczeń, nie przeszkadza to jednak Jerzemu Grzegorzewskiemu - reżyserowi i scenografowi spektaklu - w stworzeniu niezwykle sugestywnej, głęboko poetyckiej wizji.

Kurtyna wolno, bardzo wolno idzie do góry, gdzieś w głębi, za mnożącymi się prostokącikami szybek, siedzi rodzina przy wieczornym odpoczynku, na pierwszym planie stoi starzec - zwiastun nieszczęścia (bardzo zresztą pięknie grany przez Włodzimierza Skoczylasa), nie opodal zaś połyskuje lśniącą karoserią nowiutki model samochodu. Ów anachronizm - jedyny zresztą - podsuwa jakieś nieokreślone skojarzenia, wnosi niepokój, agresywnie kontrastu je ze spowolnionym, półsennym rytmem padających na scenie słów i na poły lunatycznymi poruszeniami się osób z drugiego planu.

W "Warszawiance" odwrotnie - do generałów skupionych w saloniku jakiegoś dworku na przedmieściu, dotrze dopiero wieść o zagładzie dywizji Żymirskiego w bitwie pod Grochowem. Chłopicki czeka na nią, jak czeka się na nieunikniony wyrok, inni - jedynie przeczuwają klęskę.

Dwie dorodne panny, córki pani domu, grają na klawikordzie. Chłopicki monologuje, grupa oficerów - stłoczonych jakby na przeszklonej werandzie, za znajomymi nam prostokątnymi szybkami - intonuje "Warszawiankę", Stary Wiarus bez słowa podaje generałowi tragiczny raport i okrwawioną wstążkę.

Reżyser wie jednak, iż spory o strategiczne błędy popełnione w czasie listopadowego powstania brzmią dziś martwo i głucho, zaś przyczyn porażki upatrujemy o wiele głębiej niż w nieudolności dowodzących generałów. Dba więc przede wszystkim o nastrój, o malarskość wspartego muzyką obrazu, raz jeszcze stara się wzbudzić nieokreślony niepokój w widzu, wkomponowując w plan drugi dwie odrealnione, półnagie sylwetki dziewcząt siedzących przy klawikordzie, będących jak gdyby zwielokrotnieniem postaci Marii i Anny z saloniku.

Są w przedstawieniu sceny prawdziwie piękne i głęboko wzruszające, jak choćby sam finał - zbudowany kosztem skreśleń, których, aż lęk to powiedzieć, mogło być jeszcze więcej - gdy milcząca, porażona bólem - Maria, Ewa Mirowska, przemierza nie kończącą się drogę po okrwawioną wstążkę, ostatnie przesłanie od ukochanego. Są jednak również sceny, których - boję się - nic już dzisiaj nie zdoła uratować, podobnie jak nikt - i szczerze tu współczułem Ryszardowi Sobolewskiemu - nie wleje ognia w tyrady Chłopickiego.

Mimo to z szacunkiem myślę o trudzie Jerzego Grzegorzewskiego, jak również wszystkich bez wyjątku wykonawców, długo też będę pamiętał niezwykle piękną muzykę Piotra Hertla, mówiącą niekiedy więcej niż mogłyby powiedzieć słowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji