Artykuły

Jarosława Iwaszkiewicza "Lato w Nohant"

Inauguracja sezonu w Teatrze Ziemi Pomorskiej odbyła się w ub. sobotę

Przywykliśmy do tego, że powieści i sztuki o wielkich artystach oparte są na niedyskrecji. Nie o to w nich chodzi; co i jak tworzy, ale jak żyje, kocha, poniewiera, upada pod ciężarem własnego życia człowiek, śmiertelnie strudzony wyzwalaniem swojej wewnętrznej treści, która innych zmusi do wzlotu. Nie treść ich życia jest tematem tych utworów, ale formy zewnętrzne, które w twórczości nic nie znaczą. Widz lub czytelnik doznaje wtedy połowicznych uczuć złośliwej radości i zawodu. Więc tak wygląda naprawdę "burzliwe" życie artysty? Samo człowieczeństwo ludziom nie wystarcza. Wielki człowiek musi być albo dobrym duchem, albo demonem. Inaczej nie jest wielki...

"Lato w Nohant" Jarosława Iwaszkiewicza jest utworem literackim, którego zlekceważyć nie można choćby ze względu na autora, który należy do wybitniejszych pisarzy współczesnych. Sztuka, poprzedzona wielkim powodzeniem na wielu scenach polsk. zainaugurowała trzeci sezon Teatru Ziemi Pomorskiej pod kierownictwem zasłużonego dyr. Władysława Brackiego.

"Lato", jak twierdzi autor, a za nim afisze i programy teatralne, jest komedią. W rzeczywistości utwór ten nie jest ani komedią, ani dramatem, ani też tragedią. Jest to raczej widowisko sceniczne. Nie zmniejsza to oczywiście wartości utworu, ani też nie rozstrzyga o powodzeniu lub niepowodzeniu, lecz tym się tłumaczą niektóre słabe jego strony.

Postacią główna "Lata", postacią niezmiernie interesującą, jest baronowa Aurora Dudevant, słynna powieściopisarka, znana pod pseudonimem George Sand. Nie będziemy nad tym dyskutowali, czy Iwaszkiewicz narysował jej sylwetkę zgodnie z prawdą - ważniejsze jest, w jaki sposób poznaje widz bohaterkę. Otóż wszystkich szczegółów o życiu jej, myślach i cechach charakteru dowiaduje się od niej samej.

George Sand według Iwaszkiewicza jest gadatliwa. Choć wywody jej są inteligentne i interesujące, to jednak długie tyrady na przeróżne tematy działają nużąco. To znów George Sand składa wyznania nieco zbyt szczere i które należało by pokryć dyskrecją.

To, co narysował Iwaszkiewicz w swym "Lecie" jako tło, a raczej jako istotę widowiska, jest aż nadto mocne, wyraźne, zdecydowane w swych formach, a pomimo to, a raczej właśnie dlatego prawie niezrozumiałe. Po prostu dom pani baronowej w Nohant - to w "Lecie" dom publiczny.

Wiemy o tym dobrze, że Aurora Dudevant była kobietą bez zbytnich przesądów, że ciągle przekraczała granice, zakreślone przez pojęcia moralności, czyż jednak było koniecznym, aby to aż tak jaskrawo podkreślać w widowisku scenicznym?

Czego dowiadujemy się ze sceny o stosunkach w Nohant? George Sand gości u siebie Fryderyka Chopina, który od siedmiu lat nie jest już jej kochankiem. Oprócz genialnego kompozytora mieszka w tym domu Clesinger, również dawniejszy kochanek powieściopisarki, któremu dopiero od kilku miesięcy udzieliła dymisji. Clesingerowi Sand przeznaczyła na żonę własną córkę, Solange, z której to oferty chętnie skorzystał rzeźbiarz i nawet nie czekał na formalności ślubne. Takie postępowanie Clesingera z zupełnie niezrozumiałych powodów oburza kochającą matkę, która przemawia do niego:

- Coś zrobił z Solange? Ledwo zaręczył się z tym dzieckiem i już? Jakeś śmiał? Niedawno jeszcze byłeś moim kochankiem...

- A dzisiaj już jestem zięciem pani. Dziwny jest ten świat, prawda?

Ten brutalny dialog najlepiej odtwarza atmosferę domu baronowej Dudevant.

Lecz mało tego. Syn George Sand, Maurycy, uwodzi i porzuca Augustynę, którą podsunęła mu matka, a gdy wyjeżdża, bardzo prędko dochodzi do porozumienia ze służącą Madeleine. Dalej mamy tam jeszcze kochankę hr. Wodzińskiego, pannę de Rosieres. Rousseau, zakochany w Solange i Fernand, wzdychający do Augustyny, którzy zanudzają swe ofiary wyznaniami miłosnymi, potęgują napięcie erotyczne w domu w Nohant.

Może ciemne te barwy, jakimi nakreślone są stosunki, były potrzebne, aby siła kontrastu wywyższyć postać artysty, tworzącego arcydzieła w atmosferze, dalekiej od ideału cnoty?

Tymczasem co się okazuje? Chopin przede wszystkim nie jest wyjątkiem. W całej pełni stosuje się do swego otoczenia. I on ma kochankę, uroczą Madeleine, sprowadzoną ze wisi do pełnienia obowiązków dosłownie "do wszystkiego".

Czego dowiadujemy się o Chopinie z własnych jego słów? Że lubi białe mięso i nie znosi nóżek kury, że denerwuje się, gdy służący Jan składa kamizelki jedwabne razem z sukiennymi, że dba o dobrze odprasowane spodnie.

Te słabostki nie świadczą o Chopinie ani źle, ani też dobrze. Kompozytor zrywa ze swą dawną kochanką. Dlaczego? Ponieważ podczas obiadu George Sand dała mu przez roztargnienie nie ten kawałek pulardy, jaki mu się podobał. Chopin wyjeżdża.

Na scenie zjawia się stary fortepian. Chopin już na odjezdnym, ciągle półprzytomny z zasłuchania w głosy wewnątrz, wraca w płaszczu podróżnymi, siada i gra. Zwyciężył zmorę, która dusiła go przez szereg dni i nocy, pochwycił melodię larga sonaty h-moll. George Sand zapala świecę i wolno niesie ją przez pokój. Słucha głosu geniusza, który dla niej jest głosem pożegnania. Wszyscy na scenie nieruchomieją, tworząc żywy obraz.

Ten epilog ma coś ze staroświeckich pantomim, lecz jest bardzo sugestywny i przynosi ulgę. Wyzwolił się w nim ostatecznie wielki i wzruszający kult poety dla muzyka, który w ciągu całej sztuki miota Iwaszkiewiczem i każe mu pastwić się nad George Sand.

Z kolei kilka choć uwag o wykonaniu "Lata" na scenie toruńskiej. Teatr pokazał rzetelną robotę. Sztukę wyreżyserowała bardzo starannie Hanna Małkowska, tak że sobotni spektakl zupełnie nie wywierał wrażenia premiery. Rolę bohaterki widowiska, George Sand, odtworzyła Hanna Małkowska, odtworzyła w sposób niezrównany. To był rozum, wola, sława i instynkt opiekuńczy... Trudno po prostu o lepszą George Sand. - Alfred Radwan-Łodziński stworzył Chopina z legendy, postać pełną liryzmu. - Dużo bezpośredniej żywiołowości wniosła Kazimiera Szyszko-Bohuszówna w rolę Solange. Młoda ta i bardzo zdolna artystka ma przyszłość przed sobą i jest bezsprzecznie cenną siłą w zespole Teatru Ziemi Pomorskiej. - Irena Ładosiówna dała kapitalną kreację panny de Rosieres, a Eleonora Ściborowa świetną sylwetkę Augustyny. - Wacław Ścibor (Maurycy), Maksymilian Cybulski (hr. Wodziński), Andrzej Kuryłło (Rousseau), Władysław Surzyński (Clesinger), St. Zwoliński (Fernand) i Stefania Cybulska (Madeleine) byli bez zarzutu. W końcu jeszcze należy wspomnieć o Adamie Rokossowskim, który dał bardzo sympatyczną kreację starego służącego Jana. Z uznaniem należy podnieść, że poszczególne role były pamięciowo wzorowo opanowane, a artyści grali bez tremy. - Oprawa dekoracyjna i kostiumowa inż. Witolda Małkowskiego. Reasumując trzeba z uznaniem; stwierdzić, że premiera "Lata w Nohant" stanowi dalszą ważną i trwałą pozycję w sukcesach artystycznych teatru naszego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji