Peszek zje jabłko
Chyba należy podziękować losowi za to, że egzaminy do szkoły teatralnej były wcześniej niż na medycynę. W przeciwnym razie, kto wie może dzisiaj Jan Peszek byłby wziętym krakowskim dentystą (jak jego ojciec) zamiast jednym z najwybitniejszych aktorów scen polskich.
Stało się jak się stało i dzięki temu już dziś na deskach Teatru Gościnnego gdyńskiego klubu "Ucho" będzie można popatrzeć i posłuchać co Peszek ma nam do pokazania i powiedzenia. A zamierza m.in. konsumować jabłko, rzucać mokrą szmatą o podłogę i dmuchać w plastikową rurę. Monodram "Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego" powstał lata temu, bo w 1963 roku. Autor Bogusław Schaeffer, który notabene debiutował tym tekstem, wykonawcy szukał lat zgoła 11. Ale jak już znalazł to trafił w dziesiątkę. Co tu zresztą dużo gadać. Peszka trzeba po prostu zobaczyć.
Teatr Jan Peszek zawsze będzie kochał najbardziej. Telewizja - jak twierdzi - jest medium posługującym się obrazem. W teatrze tym medium jest żywy człowiek, aktor i to stanowi o ich zasadniczej różnicy. Peszek obronił dyplom Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie w 1966 roku. Od tamtej pory zagrał blisko 100 ról teatralnych, około 80 w Teatrze Telewizji i 30 filmowych. "Scenariusz dla nieistniejącego" we własnej reżyserii zagrał już ponad 1000 razy, gościł z nim w Paryżu, Tokio i większości krajów Europy.
Poniedziałek (6 czerwca), godz. 19, klub "Ucho" ul. św. Piotra 2 w Gdyni.