Krzysztofa Zaleskiego powrót po latach
Taki podtytuł można byłoby dodać do najnowszej telewizyjnej inscenizacji Krzysztofa Zaleskiego. Aż siedem lat trwała nieobecność reżyserskich prac tego wybitnego twórcy w największym z polskich teatrów. Telewidzowie znają go więc zapewne lepiej jako aktora, którym bardzo lubi bywać, a gra przeważnie ciemne charakterystyczne postaci niemalże w każdym polskim filmie. Na stałe związany z warszawskim Teatrem Ateneum reżyserował ostatnio "Męża i żonę" Fredry w Teatrze Powszechnym w Warszawie i "Operetkę" Gombrowicza w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Teraz przygotowuje "Operę za trzy grosze" Brechta na macierzystej scenie. Już przed premierą krytycy uważają, że będzie to sukces równy powodzeniu "Mahagonny" na scenie Teatru Współczesnego, przed dziesięcioma laty. W telewizji Krzysztof Zaleski zadebiutował w 1978 r. "Paradami" Jana Potockiego. Zarówno to przedstawienie ze znakomitymi kreacjami Ewy Dałkowskiej, Piotra Fronczewskiego, Marka Kondrata i Grzegorza Wonsa, jak i trzy następne - "Cyrano de Bergerac" Rostanda, "Rezerwat" Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i "Choroba młodości" Brucknera - uznano za widowisko niezwykle udane "od strony treści i formy" i wiele sobie obiecywano po obecności tego "młodego, zdolnego" reżysera w studiu. Dobrze więc, że Krzysztof Zaleski do telewizji powraca.