Artykuły

"Halka" i balety

Udane spektakle Teatru Wielkiego

Zapowiadając w rozmowie z dyrektorem artystycznym Teatru Wielkiego w Warszawie, Antonim Wicherkiem, cykl premier roku bieżącego, z premierą opery Mozarta "Don Giovanni" pominęliśmy milczeniem dwie ostatnie pozycje tej sceny, wystawione z okazji 10-lecia pracy w nowym świetnie wyposażonym, gmachu przy pl. Teatralnym.

PIERWSZA - to "Halka" Moniuszki w nowej inscenizacji Marii Fołtyn - jednocześnie reżysera spektaklu i Andrzeja Majewskiego - autora pięknej scenografii. Kierownictwo muzyczne spoczywało w rękach wytrawnego dyrygenta, Antoniego Wicherka, a choreografię przygotował - wywodząc ją z trafnych układów swego mistrza, najlepszego w Polsce znawcy folkloru i tańca narodowego, Eugeniusza Pawlickiego - utalentowany artysta, Witold Gruca. Jeśliby można mieć jakieś zastrzeżenia w stosunku do realizatorów, to zbyt monumentalne wydaje się zamczysko stolnika (powinien to być raczej dwór zamożnego szlachcica) a także pewne "przerosty" w zabudowaniu sceny w akcie I i IV. Reżyserkę ponosi zbytnio inwencja twórcza i wśród wielu pomysłów udanych, jak śpiewanie słynnej arii Jontka "Szumią jodły" do Halki i innych, kilka jest niepotrzebnych. Przede wszystkim raziła kapela żydowska, "przeszczepiona" z soplicowskiego dworku (bogata szlachta i magnaci miewali kapele dworskie opisane dokładnie na kilkudziesięciu stronach "Słownika muzyków dworskich"), niepotrzebny wydal się ksiądz witający przed kościółkiem parę młodą, zbytnio "ogrywano" chustkę Halki i in.

Jest to jednak widowisko dużej klasy, przemawiające może silniej do cudzoziemca niż do Polaka, który wolałby "Halkę" bardziej kameralną. Widowisko to sukces swój - obok realizatorów - zawdzięcza znakomitym wykonawcom, m.in. wspaniałym kreacjom głosowo-aktorskim pięknego sopranu dramatycznego Hanny Rumowskiej-Machnikowskiej (w roli tytułowej) i znajdującego się znowu u szczytu formy Bogdana Paprockiego (w roli Jontka).

PREMIERA BALETOWA odbyła się na scenie kameralnej im. Emila Młynarskiego i złożyły się na nią aż trzy pozycje: "Sylfidy" do muzyki Fryderyka Chopina i "Le spectre de la rose" a właściwie "Zaproszenie do tańca" ojca niemieckiej muzyki romantycznej Carla Marii Webera, obie według słynnej choreografii Michaiła Fokina, zrealizowała, od wielu lat pracująca w tym teatrze, Raissa Kuzniecowa, a suitę baletową "Karnawał" Roberta Schumanna ujrzeliśmy w inscenizacji i choreografii Witolda Grucy. W "Syłfidach" wystąpiło wielu znanych tancerzy tego zespołu, w "Zaproszeniu do tańca" błysnęła wielkim talentem młoda, stojąca u progu światowej kariery Ewa Głowacka (partnerem jej był Ireneusz Wiśniewski). Spośród licznej obsady "Karnawału" wymieńmy choćby kapitalną w roli Kolumbiny Barbarę Olkusznik i pogratulujmy Grucy pomysłowości w układach. Bardzo dobrze towarzyszył tancerzom wrażliwy pianista Jerzy Romaniuk.

Obydwa te przygotowane starannie spektakle pokazać można bez zawstydzenia na każdej europejskiej scenie operowej i zbliżają one nas do tej, może niedługiej, chwili, gdy Teatry Wielki będzie wielkim nie tylko z nazwy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji