Artykuły

Zawsze wzwyż!

- Teatr lalek to przede wszystkim teatr formy. Stąd festiwalowe prezentacje, często oparte na znanych i bardzo znanych utworach, potrafią tak bardzo zaskoczyć swoją innością i odkrywczością - mówi Lucyna Kozień, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Lalkarskiej.

Janusz Legoń: Z Międzynarodowym Festiwalem Sztuki Lalkarskiej w Bielsku-Białej wiąże się większość pani zawodowego życia. Jak z perspektywy tych lat wyglądają bielskie spotkania lalkarzy?

Lucyna Kozień: Nasz festiwal to swoisty fenomen. Jest bodaj najstarszym w świecie, odbywa się od 1966 roku regularnie i nieprzerwanie, nie wyłączając nawet stanu wojennego i innych zawirowań. Zmieniają się polityczne opcje, systemy ekonomiczne i sposoby zarządzania kulturą, a bielski festiwal trwa i wciąż jest ważny i atrakcyjny dla lalkarzy i publiczności.

Dla bielszczan, nawet tych mniej zainteresowanych sztuką teatru, zawsze był ważny jako przygoda z egzotyką: na czas festiwalu można się było poczuć obywatelem świata, pijąc kawę obok Hindusów, przechodząc przez ulicę z Meksykanami, przyglądając się Chińczykom... W czasach PRL to była wielka atrakcja. Ale czy znaczenie festiwalu wykraczało w jakiś sposób poza tę egzotyczną barwność?

- Przed laty, przez dziesiątki lat, był to prawdziwy uniwersytet sztuki lalkarskiej. To właśnie w Bielsku-Białej, pokonując "żelazną kurtynę", lalkarze z Wschodu i Zachodu spotykali się nie tylko po to by się nawzajem poznać, ale też by poznawać źródła sztuki lalkarskiej. Długie lata to było jedyne miejsce takich konfrontacji. Wielu znanych dziś lalkarzy - i profesorów szkół teatralnych w świecie - właśnie w Bielsku-Białej miało okazję po raz pierwszy zobaczyć na przykład teatry kultywujące narodowe tradycje, takie jak wietnamski teatr na wodzie, słynne sycylijskie marionety braci Napoli z Katanii, XVIII-wieczny japoński teatr lalek Karakuri czy też lalkarzy obrzędowych teatrów z Czarnej Afryki.

Dzisiaj polityczna izolacja nie istnieje. Czy festiwal przez to stracił na znaczeniu?

- Przez lata festiwal się zmieniał, zachowując dzięki temu świeżość i atrakcyjność. Niezmienna pozostała otwartość na nowe nurty i poszukiwania oraz coraz większa dbałość o formułę programową i wysoki poziom artystyczny prezentacji. Z tego bierze się siła bielskich spotkań lalkarzy. Podobne znaczenie ma prezentowanie takich przedstawień (zarówno dla dzieci jak i dorosłych), w których twórcy szukają nowych sposobów komunikowania się z widzem i nowego języka teatralnej ekspresji. Świetnym tego przykładem jest w tej edycji festiwalu m.in. widowisko praskiego teatru Minor "Z Księgi dżungli".

To przedstawienie adresowane do najmłodszych widzów, jak sądzę komunikatywne, a jednocześnie odkrywcze formalnie. A często uważa się, że twórczość dla najmłodszych powinna być zachowawcza formalnie, że liczy się tylko przekaz.

- Na festiwalu można się przekonać, jak bardzo mylna jest taka opinia. Teatr lalek to przede wszystkim teatr formy. Stąd festiwalowe prezentacje, często oparte na znanych i bardzo znanych utworach, potrafią tak bardzo zaskoczyć swoją innością i odkrywczością. Ale budując program tak dobieraliśmy widowiska, aby w parze z poszukiwaniami formalnymi szła istota przekazu, treść, przesłanie. By prezentowane w Bielsku-Białej przedstawienia mówiły nam coś istotnego o świecie i o nas samych, by nie tylko pokazywały, ale i interpretowały rzeczywistość. To fascynujące, że tę inną - bywa odkrywczą - interpretację świata możemy odnaleźć zarówno w "Iwonie, księżniczce Burgunda", jak i w "Calineczce"

Jednym tchem wymienia pani baśń Andersena i dramat Gombrowicza. Czy rzeczywiście teatr lalek - "kukiełki", jak się kiedyś popularnie mówiło - może być interesujący również dla dorosłych? Czy inscenizowanie Gombrowicza albo Ionesco w teatrze lalek nie jest wyrazem jakiejś "zazdrości" wobec "prawdziwego" - czyli dramatycznego teatru? Dorośli nie bawią się lalkami...

- Te granice są sztuczne. Każdy teatr polega na tym, że człowiek-aktor spotyka się z człowiekiem-widzem. Żeby go zabawić, opowiedzieć coś ciekawego, coś ważnego. Każdy teatr. W teatrze lalek pomiędzy aktora i widza wchodzi przedmiot: czasem tradycyjna lalka, ale nie zawsze. Stąd wielkie znaczenie sztuk plastycznych jako jednego z jego tworzyw. Stąd bierze się nazywanie teatru lalek teatrem formy. Ale to oznacza poszerzenie, a nie redukcję możliwości wyrazu. Otwarcie drzwi dla wyobraźni i... poezji. Zobaczymy przedstawienia zróżnicowane gatunkowo, frapujące, z pewnością działające na emocje i trzymające w napięciu, mistrzowskie w animacji lalki i formy plastycznej. Niektóre dla dzieci, niektóre dla dorosłych. Zawsze nieobojętne. Ważny, żywy teatr.

Czy festiwal będzie widoczny w przestrzeni miasta?

- To jeden z kierunków ewolucji festiwalu, który bardziej niż kiedyś integruje się z miejscową publicznością. Ciągle mamy bardzo dużo stałych gości z Polski i świata, ciągle - co nas bardzo cieszy - licznie obecne jest na festiwalu środowisko teatralne i teatralna krytyka, ale bardzo też dbamy o naszą bielską publiczność. Specjalnie dla mieszkańców miasta przygotowujemy przedstawienia plenerowe, otwarte, tak dobierane, by nie istniała bariera językowa. Ofertę uzupełniają wystawy, koncerty, seminaria, spotkania dyskusyjne i pokazy filmowe.

Zatem bywalcy bielskiego festiwalu poczują się jak w domu?

- Tworząc kolejne edycje festiwalu staramy się zachować specyficzną atmosferę miejsca i charakter wydarzenia. Chcemy, szanując piękną tradycję, otwierać się na nowe przestrzenie i nowych widzów, odświeżać formułę, szukać ciągle nowych form kreacji. Semper in altum - zawsze wzywż!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji