Artykuły

...odbiera nam się godność

Status artysty obowiązuje w większości krajów europejskich. Powinien zostać wprowadzony też w Polsce. Znalazłby się w nim zapis, że artysta nie musiałby mieć stałego zatrudnienia, aby mieć prawo do świadczeń ZUS i uprawnienia do emerytury, bo to jest wolny zawód - mówi Lidia Bogaczówna, prezes krakowskiego oddziału ZASP, o projekcie zmiany Ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej.

Od kilku miesięcy w mediach pojawiają się informacje o finansowaniu kultury i pozycji aktora w miejscu, w którym świadczy pracę. Na łamach pism czytaliśmy: aktor wybierze: teatr czy serial. Artysta dopiero po 15 sezonach ma uzyskać prawo do stałego zatrudnienia, a za wypowiedzenie umowy zapłaci. Stacje telewizyjne będą teatrom wypłacać rekompensaty itp. Wszystkie ww. tezy mają wspólny mianownik. Jest nim Projekt założeń do projektu ustawy o zmianie ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej oraz zmianie niektórych innych ustaw. We wstępie do ww. dokumentu czytamy: "Niniejszy projekt założeń powstał w wyniku prowadzonych w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego prac dotyczących skatalogowania tych obecnie obowiązujących przepisów, które - z punktu widzenia osób i instytucji działających w obszarze kultury - stwarzają trudności w ich bieżącym funkcjonowaniu, bądź to poprzez tworzenie nieuzasadnionych barier, ograniczeń, obowiązków itp., bądź poprzez wywoływanie wątpliwości interpretacyjnych".

Jeśli nie brać pod rozwagę przytoczonych powyżej cytatów z prasy, wstęp do omawianego dokumentu nie budzi zastrzeżeń, wszak i dyrektorzy teatrów, i aktorzy zgodnie twierdzą, iż zmiany są potrzebne.

W czym więc problem? W propozycjach zmian. Oto kilka z nich:

- o regulaminie pracy: "Obowiązek (...) konsultowania regulaminu organizacyjnego z organizacjami związkowymi i stowarzyszeniami twórców nie wydaje się konieczny, a raczej ogranicza dyrektora w elastycznym zarządzaniu instytucją". Zatem dyrektor sam wymyśli regulamin i sam zatwierdzi,

- o racjonalizowaniu zasad zatrudniania artystów, stałej weryfikacji ich umiejętności i warsztatu: "proponuje się stworzenie nowego modelu artystycznych umów o pracę - artystycznej umowy sezonowej. (...) Artystyczna umowa sezonowa będzie umową zawieraną na czas określony, przy czym zawarcie trzeciej kolejnej artystycznej umowy sezonowej, będącej umową na czas określony, nie skutkowałoby tym, że ta trzecia umowa stawałaby się z mocy prawa umową zawieraną na czas nieokreślony". Dopiero po 15 sezonach (czyli po 15 latach) proponuje się aktorowi zawarcie umowy na czas nieokreślony (i ten zapis budzi najwięcej kontrowersji),

- o możliwości wprowadzenia przez dyrektorów teatrów dwunastogodzinne-go dnia pracy,

- o odszkodowaniu za zerwanie umowy: odszkodowanie (w wysokości sześciomiesięcznego wynagrodzenia) zapłaci aktor na rzecz pracodawcy w przypadku wypowiedzenia przez aktora umowy zawartej na więcej niż na jeden sezon artystyczny,

- o zakazie prowadzenia działalności konkurencyjnej "Proponowane regulacje mają na celu zapobieganie sytuacji, powszechnej dziś na rynku, kiedy inne podmioty (np. producenci telewizyjni lub filmowi albo teatry prywatne) niejako wykorzystują teatry czy inne instytucje artystyczne, w ten sposób, że to te ostatnie instytucje obowiązane są do płacenia świadczeń ZUS i innych na rzecz artystów. Z drugiej strony kontrakty czasowe artystów w innych miejscach zakłócają rytm pracy teatrów i orkiestr, powodując konkretne problemy z obsadą spektakli i występów, przygotowaniem premier i prowadzeniem prób. Pracownik artystyczny będzie mógł prowadzić działalność konkurencyjną w zakresie określonym w artystycznej umowie sezonowej wyłącznie za zgodą pracodawcy. (...) Instytucja artystyczna będzie mogła żądać od podmiotu, na rzecz którego pracownik artystyczny świadczyć będzie działalność konkurencyjną, odpowiedniej rekompensaty.

To niektóre ze zmian proponowanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które zaznaczyło, że omawiany projekt powstał w oparciu o postulaty i uwagi zgłoszone przez środowisko i instytucje działające w sferze kultury. Czy to prawda? O tym rozmawiam z p. Lidią Bogaczówną, aktorką, prezesem krakowskiego oddziału ZASP.

Lidia Bogaczówna: - Inicjatorami tego projektu, jak nietrudno wywnioskować, byli dyrektorzy teatrów. Wiadomo, że zmiany muszą nastąpić, bo zmieniły się czasy, ale te, które zaproponowano, są absurdalne. Wszystko jest ustalone pod absolutną władzę dyrektora.

I wielu dyrektorów popiera te zmiany, ale jak im tłumaczę, że najpierw trzeba określić prawny status artysty, a dopiero potem wdrażać ustawę, to w końcu przyznają mi rację.

Status artysty obowiązuje w większości krajów europejskich. Powinien zostać wprowadzony też w Polsce. Znalazłby się w nim zapis, że artysta nie musiałby mieć stałego zatrudnienia, aby mieć prawo do świadczeń ZUS i uprawnienia do emerytury, bo to jest wolny zawód. Odciążyłoby to dyrektorów teatrów, ponieważ część aktorów odeszłaby z teatrów i działała na wolnym rynku (np. przedsięwzięcia telewizyjne). Teraz ta grupa, o której mówimy, nie odejdzie z teatrów, ponieważ teatry płacą im ubezpieczenie. I dyrektorzy mają problem ze zwalnianiem aktorów na filmowe plany zdjęciowe. Po przyjęciu przez rząd statusu aktora, problem by się rozwiązał. Wówczas taka ustawa zupełnie inaczej by wyglądała Nie rozumiem, dlaczego nie słucha się środowiska?

Anna Grabowska: - Słucha się. W projekcie jest zapis, że zmiany były konsultowane. Zatem był dialog społeczny w tej materii.

L.B.: - Nie ma żadnego dialogu. Pod przykrywką dialogu społecznego odbył się Kongres Kultury Polskiej w Krakowie. Niestety, nie wszyscy przedstawiciele stowarzyszeń otrzymali zaproszenia i materiały dot. zagadnień omawianych na kongresie. Jacyś ludzie dostali zlecenie z ministerstwa na zrobienie raportów i przygotowali je. Wśród dokumentów znalazł się i raport nt. stanu polskiego teatru. Dodam, że tylko 14 raportów z przygotowanych ponad 30 znalazło się w Internecie i to tuż przed kongresem, więc nie było szans, aby się z nimi zapoznać. Pozostałe były niedostępne. Prezes ZASP pan Kumor nawet nie dostał prawa głosu na tym kongresie. W związku z tym pytam, gdzie ten dialog społeczny?

A.G.: - Co Panią najbardziej bulwersuje w przygotowanym przez ministerstwo dokumencie?

L.B. - Wiele propozycji zmian jest bulwersujących. Jak można było wymyślić, że aktorzy dopiero po 15 sezonach będą mogli otrzymać umowę na czas nieokreślony? Dlaczego aktorzy po państwowych studiach nie mają mieć prawa do państwowej pracy? Pozamykajmy szkoły teatralne. Dlaczego państwo, które chce wprowadzić takie restrykcje, utrzymuje cztery szkoły teatralne: w Warszawie, Łodzi, Wrocławiu i Krakowie.

Młodym aktorom po szkołach wydaje się, że państwo ich potrzebuje, skoro kształci. A tu okazuje się, że nie potrzebuje. Dlaczego aktor, który jest spirytus movens tej instytucji, ma być pozbawiony przywilejów, które gwarantuje kodeks pracy i które ma szatniarz czy sprzątaczka w teatrze.

Młodzi aktorzy zarabiają 1000 zł netto. Przy takiej pensji, wiadomo, że każdy marzy o tym, aby zagrać jak najwięcej spektakli. Kwoty za spektakl wahają się od 86 zł netto za np. drugoplanową rolę w "Kordianie" do 250 zł za mniej obsadową sztukę na dużej scenie. Czasem jest ich kilka w miesiącu, ale są miesiące bez spektakli: od czerwca do września.

A.G.: - Nowa ustawa zabroni aktorom współpracy ze stacjami telewizyjnymi. Należy to rozumieć jako ustawowy przymus wyboru: teatr czy telewizja. A wiemy, że nie ma wyboru, ponieważ tylko teatry zabezpieczają świadczenia ZUS.

L.B.: - Pytałam producentów telewizyjnych, czy rzeczywiście będą płacić dyrektorom teatrów rekompensaty za udział aktora z danego teatru w konkretnej produkcji telewizyjnej. Powiedzieli, że absolutnie nie będą płacić. Zatrudnią amatorów albo odbije się to na naszych gażach, ponieważ koszty, które będą musieli ponieść producenci filmowi, zostaną odliczone od wynagrodzenia aktorów za dzień zdjęciowy.

Pytam, czy znalazła pani w projekcie przygotowanym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego choć wzmiankę o ochronie zawodu aktora przed amatorami? Nie znalazła pani, bo nie ma o tym ani słowa.

A.G.: - Pomysłem dyrektorów teatrów jest też dwunastogodzinny dzień pracy.

LB.: - Nie wiem, czemu ma służyć ten zapis? Przecież to oczywiste, że gdy trzeba, to aktorzy harują w teatrze od rana do nocy. Tak jest przed każdą premierą. I aktorzy godzą się na to, bez nakazów ustawowych, bo kochają ten zawód. ZASP powstał 92 lata temu. Wywalczył wówczas, aby aktorstwo było zawodem. Teraz proponuje się, aby wrócić do stanu sprzed 92 lat. Jak tak dalej pójdzie, to dojdziemy do tego, że aktorzy - jak dawniej - będą chowani poza murami miasta. Odbiera nam się przywileje, odbiera nam się godność.

A.G.: - Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji