Artykuły

Diderot i kobiety

Druga sztuka Erica-Emmanuela Schmitta, która trafia do polskiego widza, potwierdza talent tego dramaturga, świetnego konstruktora dialogu, specjalizującego się w prowadzeniu wyrafinowanej gry intelektualnej.

Wcześniej mieliśmy okazję podziwiać na małym ekranie realizację "Wariacji enigmatycznych" (ze znakomitymi rolami Wojciecha Pszoniaka i Jana Frycza). Tą sztuką podbijał na nowo serca Francuzów Alain Delon. Teraz Ateneum wystawił na jubileusz aktorski 40-lecia pracy artystycznej Leonarda Pietraszaka "Libertyna", brawurową opowieść o Diderocie i jego nieposkromionej słabości do płci pięknej.

Diderot w znakomitej kreacji Pietraszaka jest znużonym już nieco donżuanern, zawsze jednak gotowym odpowiedzieć "tak" na prowokację kobiety. Inteligentny pomysł Schmitta polega na stworzeniu potrójnie intrygującej sytuacji: amorów filozofa, przerywanych jego pracą nad hasłem "moralność" do encyklopedii i działaniami pewnej damy, która prowadzi własną grę wobec niego. Damą tą jest niejaka pani Therbouche (Maria Pakulnis), zawodowa złodziejka, piekielnie inteligentna i piękna uwodzicielka. Oto pole walki: kobiety kontra filozof, filozofia kontra namiętność, rozum przeciw sercu. Schmitt komplikuje akcję, wprowadza do walki inne jeszcze damy, rozgoryczoną żonę (Elżbieta Starostecka), dorastającą córkę (Magdalena Wójcik) i wcale sprytną żmijkę, córkę pana posiadłości, gdzie akcja się toczy, pannę Holbach (bardzo zabawna Agata Buzek). Uwikłany przez nie w walkę płci i walkę o majątek, filozof nie traci zimnej krwi, wybierając ostatecznie... No, właśnie, co wybierze: rozum czy uciechy ciała? To już proszę sprawdzić w Atenum, gdzie na małej scenie toczy się ten błyskotliwy dialog z energią prowadzony przez wykonawców pod dyktando Pietraszaka i Pakulnis.

Pełna uroku, zabawna, ale i dająca do myślenia sztuka Schmitta zapewne nieprędko zejdzie z afisza. Wbrew bowiem pesymizmowi współczesnej dramaturgii Schmitt głosi - i wyraża to w swoich dramatach - że świat nie utracił sensu, że można i warto w nim odnajdywać jakiś porządek, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się anarchiczny. Tak też jest i w "Libertynie", w którym bawiąc się konfrontacją między radykalnymi hasłami, a codziennością życia filozofa - ostatecznie i autor, i filozof wybierają silniejsze od ideologii prawo życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji