Artykuły

Ganz richtig w Teatrze Jaracza

Jego sztuki zdejmowano za obscenę, niektórzy dostrzegają w nich koprolalia, widać sporo drastyczności (np. w "Kanibalach"), grozy, prowokacji, ale i czarnego humoru.

Motto "Mein Kampf" (z Holderlina): "Ciągle bawicie się i żartujecie: Wy tak musicie! o, przyjaciele! moja dusza nad tym boleje, gdyż tak muszą czynić tylko pogrążeni w rozpaczy". Wybór motta znamienny - ważna informacja o Taborim i jego sztuce. -Czym jest u niego humor? Jest śmiechem przez łzy i konsekwencją rozeznania w niewesołej sytuacji. Krótko mówiąc stanowi reakcję na bezsens, na lęk o przyszłość i na pesymizm, albo lepiej - na własny sceptycyzm. Nie miejsce tu jednak do wyłuszczania całej filozofii Taboriego zwłaszcza dotyczącej przeszłości Niemców. Jest to raczej (ciekawy!) temat na odrębny esej.

Sztuka jest interesująca, zarówno od strony formalnej, jak i od strony wyrażanych w niej spostrzeżeń i obaw. A samo przedstawienie zdaje się dorastać do dramatu węgierskiego Żyda, zaliczanego do specjalistów od literatury dramatycznej bazującej na najnowszej przeszłości

Hitler w tym spektaklu to młodzik, "gołowąs", "mistrz w miotaniu kulek ze smarków" - postać groteskowa, kabotyńska, a zarazem jednak godna politowania, a może i nawet materiał obserwacyjny dla ...wiktymologa. Hitler już jako niedoszły student zgrywa się jak prowincjonalny aktor, co nie znaczy, że zgrywa się również Andrzej Mastalerz - aktor grający Adolfa H. Wręcz przeciwnie, bardzo się w tej roli znalazł.

Czołówka aktorów Teatru Jaracza udowodniła, nie pierwszy raz zresztą, że wzięta w ręce reżysera, który wie o co mu chodzi - potrafi góry przenosić. Np. Agata Piotrowska-Mastalerz (panna Globuschek - ostatnia w Wiedniu dziewica powyżej lat czternastu) pokazała wiele... odsłaniając, w małych dawkach, słabo znane obszary swego talentu.

Ewa Mirowska (Pani Tod) chłodna... Jeśli tak Śmierć (Der Tod) miałaby wyglądać, to to ostatnie co nas czeka staje się coraz bardziej pociągające, choć Pani Tod przyznaje, skądinąd słusznie, że wolność ludzka należy do darów potwornych. Czy Bóg jest miły? (pytanie Szlemy). "To zależy od pana, jak wszystko inne" - mówi Tod." I mnie ten "tragiczny panoptymizm" wystarcza. Ewa Mirowska nawet lekko przechłodzona jest ozdobą spektaklu nad wyraz wiarygodną.

A Szlomo Herzl Bronisława Wrocławskiego? Trudna postać, ale bardzo ładna, ciekawa... Jednak przez wielki monolog (o tym jak to się rzeczy mają z Żydami) aktor trochę za łatwo się prześliznął. Prócz tego - owa świadoma wibracja, to drżenie głosu - jakże charakterystyczne dla Wrocławskiego, działa na mnie rozpraszające, a partnerujących mu aktorów wibrujące słowa nie przenikają, lecz odbijają się od nich i powracają do nadawcy jak bumerang. Owa wibracja utrudnia zatem obie, sprzęgnięte zresztą, relacje (aktor-aktor i aktor-widz). Wiem, że można również bez tej maniery... I skutek jest lepszy... Wiem, bo byłem na przedstawieniu "Tutam", w którym z powodzeniem występuje Bronisław Wrocławski.

Z całego zespołu aktorskiego najbardziej podobał mi się Aleksander Bednarz jako Lobkowitz. Świetny zwłaszcza, ale nie tylko, we wstępnej, zaczepnej rozmowie z Herzlem (facecje, specyficzny humor, cytaty z Biblii, trawestacje...). Zdawało się jakby ten aktor nigdy nie był kim innym, lecz od zawsze poczciwym Lobkowitzem ze schroniska w podziemiach wiedeńskiej masarni.

Wszystko inne (poza reżyserią i aktorstwem) też nie może nie otrzymać wysokiej noty: zadowalająca scenografia, dobrze wpasowana muzyka i światło... Premierowej publiczności się podobało i było to bardzo dobrze słychać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji