Artykuły

NIEBIESKIE MIGDAŁY

Komedia w 3 aktach Jana Chlumberga.

Autor chce nam pokazać schemat tworzenia komedii, a więc i my spróbujmy naśladować autora i dajmy schemat powstawania recenzji.

A więc: ad a) Autor Jan Chlumberg, wiedeńczyk, napisał swą komedię, mając podobno 22 lata, potem umarł. Niestety - był to niezaprzeczenie rodzący się. błyskotliwy talent, sprytnie żonglujący słowem a znający scenę i jej działanie na widza.

ad b) Należałoby opowiedzieć treść. Należy czy nie należy? - Decyduję się, że nie. Nie chcę czytelnikom psuć zabawy, jaka wynika z zobaczenia. Ale mogę napisać tyle, że teatr chce w tym utworze zakpić z życia, ale życie jest mocniejsze niż teatr i mocno zakpi właśnie z teatru. "Ten trzeci" wniesie na scenę mocny kawał życia i popsuje szyki robocie scenicznej. Aha, mogę jeszcze dorzucić jedno, że paradoksy autora twardo to życie malują i głęboko je dotykają, a nawet mimo woli zmuszają do namysłu i wyprowadzenia wniosków, do czego pomaga nam też "Dramaturg".

ad c) Ogólna ocena. Utwór nadzwyczaj oryginalny, napisany lekko, dowcipnie, zręcznie, może rzeczywiście zabawić, a nawet zainteresować. Zostawia posmak szczerego estetycznego zadowolenia. Można dyskutować i o formie i o treści, a więc są wszystkie te elementy, których wymaga się od lekkiej komedii. A gdybyśmy nawet zechcieli podłożyć pod tę definicję, którą szerzy obecnie najnowsza estetyka, że komedia jest zawsze w bliskości "melodramatu", to i ten element zjawia się na krótki moment.

ad d) Reżyseria. P. A. Piekarski poprowadził sztukę energicznie, nadał jej świetne tempo, akcja toczyła się żywo; sytuacje i słowo opanowane; "pointy" dostatecznie podkreślone. Czego więcej żądać? - Dekoracje wygodne. P. Małkowski odpoczął po "Jachcie", którym napowno się zmęczył.

ad e) Niespodzianki i pewniki. P. H. Ippoldtówna już w ,,Nieboskiej" kazała nam patrzeć na swój talent sceniczny z zaciekawieniem; w roli "Żony" zdradziła nam więcej, przekonaliśmy się, że jest aktorką nowoczesną, umiejącą prowadzić dialog i zainteresować; potrafi ponadto zdobyć się na mocne a delikatne podkreślenie uczuć; dykcja - bez zarzutu. Niektórzy (napiszmy - starsi panowie, bo to naturalnie nie ja) - mówili pochlebne rzeczy o wyglądzie, a panie zazdrościły sukni.

Ładnie reprezentował się p. Dąbrowski, w miarę żywy, ruchliwy, wystarczająco ironiczny.

P. Skwierczyński poważnie zastępował życie jako "Dramaturg", a że go to życie nie bardzo słuchało, to już nie jego wina. P. Dudarew na miejscu.

P. Ilcewicz w doskonałej formie - trzymał mocno w ryzach pewne wrodzone skłonności ku silnemu rysunkowi. P. Surzyński to nasz najmocniejszy pewnik, mógł ładnie się bawić ze swą ofiarą życiową, tylko słyszałem narzekania na widowni, że zbyt pochopnie zgłosił się na "tego trzeciego", byli nimi amatorzy, ale o tem chce napisać już reporterka redakcji.

Publiczność bawiła się doskonale i śmiała się nie tylko szczerze z dowcipnej treści i formy sztuki, ale i z tych, którzy do teatru nie przyszli. Szczerze namawiam: warto zobaczyć. I to jest konkluzja recenzji konstruktywnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji