Artykuły

"Najszczęśliwszy z ludzi"

komedja w 3 aktach St. Kiedrzyńskiego

Ostatnie farsowe przekomarzania p. Waltera ze sztukę, (całe szczęście że nie T. Z. P.) dały, w rezultacie artystycznych usiłowań - wieczory doskonałych dysonansów. Tak, sercu ludzkiemu (i scenie!) za ciasno w kaftaniku farsy. Komedja to jednak dobrze urodzona córa Melpomeny. A komedja Stefana Kiedrzyńskiego p. t. "Najszczęśliwszy z ludzi" ma swój polski wdzięk i sentyment.

Ta "symfonja domowa" na temat trójkąta małżeńskiego jest dziełem niewątpliwie scenicznem. Przeprowadzenie akcji świadczy o dużem znawstwie techniki dramatycznej Kiedrzyńskiego. Autor nie lęka się szerokiego umotywowania sytuacyj komediowych, posiada swoją własną skalę inwencji, komedję buduje z logiczne, i przejrzyste, architektonika. W rysowaniu charakterów chętnie posługuje się szkłami powiększajacemi, czyni rzeczy małe wielkiemi, ale czyni to niekiedy po mistrzowsku.

W głębi monotonnej prowincji, w aptece Pawła Rajkiewicza kwitnie kwiat paproci - szczęście p. Pawła, urodziwa, sentymentalna, jak prowincja, p. Ewa, pełna uczucia cnotliwego wstydu, a jednocześnie wzmożonej potrzeby kochania tem silniej tego drugiego... który przecie kiedyś zabłąka się na drodze życia p. aptekarzowej.

To nietylko autorzy francuscy, jak chce Romain Rolland, nie utrzymują, bliższych stosunków z cnota. I autorzy polscy znają upadki... Ewy, tej wypędzonej i niewypędzonej z raju. Jakiś Paweł ukryty w odwiecznym ciemku zawsze się znajdzie. Aptekarze nie lubią, zbytkownego opakowania, swych mikstur. I Paweł Rajkiewicz należał do nich. Dobry kupiec ("najszczęśliwszy z ludzi"), okazał się lichym znawcą - kobiety! Miał swoje kupieckie dziwactwa i dlatego zapomniał, że i jego żona cierpiała na Freudowski kompleks przemian psychicznych. Łatwiej administrować apteka, niż sercem kobiety. Nie wierzył, aż uwierzył. Sytuację uratował komedjowy koncept p. Kiedrzyńskiego.

Artyści naszego Teatru mieli dobry wieczór. Uwagę widzów utrzymywał w niesłabnącem napięciu "najszczęśliwszy z ludzi", aptekarz Rajkiewicz (p. Piekarski), gromadząc w swojej roli wszystkie efekty komizmu. Autor pozwala aktorowi w roli tej "wygrać się" w pełni. Potrzeba do tego jednak przyborów kunsztu aktorskiego. P. Piekarski (reżyser) grał z temperamentem, tworząc niekiedy szeroki łuk mimicznej kadencji. Z roli swej wydobył możliwie największe quantum śmiachu. W komizmie zarówno słownym, jak i sytuacyjnym p. Piekarski nie przekroczył dopuszczalnych nieprawdopodobieństw osnowy swej roli.

P. Wanda Zbierzowska dała kreację powiewną, swoją, sentymentalnością. Gra szlachetna. Portretu p. Ewy nie przerysowała.

P. Władysław Surzyński w roli Lucyna eksperymentował obronna ręka. Dowcipny i przebiegły, pomysłowy w koncepcie był niezawodnym agentem cnoty małżeńskiej p. Ewy, póki Ewa nie zatęskniła zpowrotem do Konińskiego raju. Gra bez, konwencjonalnych form.

P. Bolesław Mierzejewski stworzył kreację doskonała. Dużo indywidualnej pracy. Zmaganie się z rolą, cechował sumienny wysiłek artystyczny.

Rolę Beli, aktorki teatrzyku, kreowała p. Lunia Nestor. Interesował mnie aljaż groteski z tematem psychologicznym. Ekscentryczny realizm w farsowej oprawie, nad nim rozchichotany duch kabaretu.

W roli aptekarza Goździkiewicza wystąpił z dużem powodzeniem p. Kazimierz Sroczyński. - Służący Jan (p. Niewiakowski) i Józefa pokojówka (p. Owczarska) zasługują na wyróżnienie.

Dekoracje p. Małkowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji