Artykuły

Konkursy, plebiscyty, turnieje

Roi się od nich w programie telewizyjnym. Niektóre zamierzone są jako cykle - i z niewiadomych powodów cykl "zamiera", nie wiadomo kto w rezultacie zostaje zwycięzcą, kto pokonanym. Przykładem może być Telewizyjny Turniej Rozrywkowy. Przez "turniej" rozumiemy długofalowe zmagania, w efekcie których jeden ze współzawodniczących ośrodków winien otrzymać np. proporzec przechodni (?) za najlepsze audycje rozrywkowe. Tymczasem: do kolejnych turniejów ośrodki wchodziły trochę na zasadzie "widzimisię", poprzedni program nie był w ogóle punktowany przez jury, a w ogóle, od dłuższego czasu ani słychu ani widu co z tym turniejem będzie.

Drugie niebezpieczeństwo telewizyjnych, wewnętrznych konkursów "na najlepszą audycję" tkwi w tym, że mimo konkursów, owe audycje wcale nie stają się lepsze. Tu mamy przykład "Giełdy reporterów" - programu bardzo sensownie pomyślanego i z wielką ofiarnością realizowanego przez Ośrodek Poznański.

Jednakże, w myśl przysłowia "tak krawiec kraje, jak materii staje". "Giełda" jest bezpośrednio uzależniona od tego, co nadeślą reporterzy poszczególnych ośrodków. A kierownictwo TV nie potrafiło dostatecznie zainteresować swoich pracowników działalnością reportażową. Na marginesie dodajmy, iż reportaż stanowi w ogóle najbardziej dyskusyjną i nieomal najsłabszą stronę w całokształcie pracy TV, wobec czego powinno nam szczególnie zależeć na tej audycji. Niestety, reportaże nadsyłane do "Giełdy" charakteryzuje brak tematu, opisywactwo, nieumiejętność pokazywania bohatera w działaniu, prymitywizm i ubóstwo środków technicznych. Ta ostatnia sprawa to po prostu rzecz karygodna - jak może funkcjonować reporterka telewizyjna w którymś tam roku istnienia Telewizji, jeżeli żaden z reporterów nie dysponuje kamerą stuprocentową? Jak długo jeszcze kierownictwo TV będzie tolerowało ten stan rzeczy? Jak długo zamiast reportażu będziemy oglądali coś w rodzaju słuchowisk radiowych ilustrowanych zdjęciami z epidiaskopu? A przecież mamy wozy transmisyjne i odpowiednie urządzenia techniczne skoro np. magazyn "Nie tylko dla pań" stać na zrobienie lepszego czy gorszego - ale reportażu z wystawy dla młodych małżeństw. Oczywiście, pokazanie tej wystawy to niewątpliwie ważna sprawa społeczna - jednakże nie mniej ważne jest chyba, aby w krótkim programie "Na zdrowie" ukazać straszliwe skutki picia denaturatu przez ludność niektórych terenów Wielkopolski.

Potrzebne są w programie TV transmisje z wydarzeń sportowych - ale może równie potrzebny byłby reportaż ze wsi w okolicach Nieborowa, gdzie dokonano - pod wpływem alkoholu - straszliwej zbrodni, zabito człowieka. Cóż z tego, skoro dziennikarz telewizyjny, gdy przychodzi mu relacjonować i oceniać istotne problemy stołeczne czy obyczajów - pozbawiony jest podstawowego narzędzia pracy".

Jeszcze jeden konkurs telewizyjny: "Giełda piosenki". Osobiście sądzę, że piosence zbyt wiele poświęcamy uwagi i zbytnio może tym problemem absorbujemy opinię publiczną. Dobrze jest oczywiście, jeżeli kompozytorzy piszą dobrą muzykę rozrywkową, a autorzy dobre teksty - ale w końcu nie róbmy z tego kwestii "Piosenka i sprawa polska". Co do ostatniej "Giełdy" - jurorzy oceniali na ogół "piosenka bardzo mi się podobała" oraz "wykonawczyni bardzo mi się podobała", robiąc przy tym wiele dowcipów mniej czy więcej błyskotliwych. Obawiam się, że sąd publiczności nie będzie aż tak pozytywny.

Bo publiczność ma właśnie dobry gust i potrafi myśleć, jest do odbioru programów małego ekranu już przygotowana. Dowodom niech będzie nie tylko wybór "Laureata Archimedesa", ale fakt, że tak wielu widzów wzięło chętnie udział w tym plebiscycie - pozornie abstrakcyjnym, teoretycznym, nie przynoszącym nikomu ani bezpośrednich korzyści, ani jakichkolwiek efektów na przyszłość.

Tymczasem Ośrodek Łódzki godnie podtrzymał tradycję drugiego - po Warszawie - centrum teatralnego. Oczywiście "Eryk XIV" Strindberga jest pozycją wysoce dyskusyjną, choćby dlatego, że percepcja tego spektaklu wymaga już przygotowania "specjalistycznego". Wymaga może znajomości innych sztuk znakomitego dramaturga, może uprzedniej lektury tej właśnie sztuki. To byłby zresztą poważny zarzut wobec spektaklu - niewątpliwy brak precyzji spowodowany nową koncepcją reżyserską, skrótami, pewnym "udziwnieniem" kształtu estetycznego widowiska. Przedstawienie trudne - lecz jakże ambitne, jak piękne, jak trzymające w napięciu! Wysoko ocenić trzeba kreacje aktorskie Krzysztofa Chamca, Bogusława Sochnackiego i pozostałych aktorów. Krzysztof Chamiec raz jeszcze udowodnił, że role "dziwnych", dwuznacznych bohaterów najbardziej mu odpowiadają (przypomnijmy jego kreacje w Pirandellu czy w "Korupcji"). Spektakl był wspaniale fotografowany i posiadał doskonałą oprawę plastyczną - w sumie, wysoce interesujące widowisko w reżyserii J. Grzegorzewskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji