Artykuły

Król Szalony

Nie bez racji dramat Augusta Strindberga "Eryk XIV" został nazwany szwedzkim "Hamletem". Strindberga, podobnie jak Szekspira interesują nie fakty historyczne, lecz charaktery władców, ich czyny, słabości, siła i uczucia. W "Eryku XIV" Strindberg sugestywnie rysuje właśnie charaktery ludzi XVI wieku, wyrażając to poprzez uczucia i słabości bliskie współczesnym. Sztuka ta pociągała najwybitniejszych reżyserów. Głośna jest inscenizacja Wachtangowa w moskiewskim Mchacie w 1921 r. za caratu "Eryk XIV" był zabroniony jako sztuka ukazująca postać władcy bez należnego respektu, zaś w 1965 r. wystawił ją w Malmö wybitny reżyser filmowy Ingmar Bergman powierzając rolę Karin swojej czołowej aktorce, Bibi Andersson.

"Opis charakteru człowieka bez charakteru - oto czym jest mój Eryk XIV" - pisał August Strindberg. Ale człowiek bez charakteru - to bynajmniej nie wariat. A w ten sposób pojął postać króla reżyser telewizyjnego spektaklu - Jerzy Grzegorzewski oraz posłuszni tej koncepcji wykonawcy, przede wszystkim zaś grający rolę tytułową Krzysztof Chamiec. Tam, gdzie autor i tekst sugerują wybuch gniewu króla - Chamiec gra człowieka szalonego, tam gdzie król ma cierpieć - jest bezwolny. Walka Eryka XIV ze Sturami, dla widza nie znającego historii i pełnego tekstu sztuki, to tylko rozprawa króla z niewadzącymi mu ludźmi. Aspekt walki z możnymi rodami o utrzymanie korony ofiarowanej jego ojcu - Gustawowi Wazie, dobrze znanemu i z naszej historii - przez lud, aspekt walki o niezależną, silną Szwecję został całkowicie w tym spektaklu zagubiony. Wina to już nie wykonawców, ale skrótów. Z ich przyczyny bardzo ucierpiała np. postać Gorana Perssona. Skreślono te wszystkie kwestie Gorana, które ukazują go jako rzecznika ludu. Dobrej grze Bogusława Sochnackiego zawdzięczamy, że Goran Persson nie wypadł ostatecznie jak intrygant i zły duch króla. To skróty sprawiły też, że niczym nie tłumaczą się słowa Gorana, w których nazywa on Eryka XIV chłopskim królem.

Pretensje można mieć również o postać Karin. Ta królowa z ludu, bardzo często pokazywana w inscenizacjach "Eryka XIV" w ludowych strojach, będąca symbolem tego, iż lud jeszcze się od króla nie odwrócił - w łódzkim spektaklu była oschła, surowa, pozbawiona tego ciepła, jakim obdarza ją Strindberg. W dodatku, podobnie jak pozostałym wykonawcom, kazano jej nosić plastykowy, szczególnie źle prezentujący się w telewizji, strój. Inwencja scenografa (Czesław Siekiera) skupiła się na podbudowaniu naturalistycznych scen w łaźni oraz sceny mordu, których nb. nie ma u Strindberga. Czemu miała służyć metaforyczna scena z grabarzami i komediantami, rozpoczynająca i kończąca spektakl - dalekie echo filmów Bergmanowskich, podobnie jak uczta - echo "Viridiany" Bunuela?

Pod względem realizacji telewizyjnej spektakl był bez zarzutu. Wykorzystano wszystkie możliwości odejścia od teatralnej konwencji, dając rzecz pod każdym względem telewizyjną. Szkoda, że nie wykorzystano innych możliwości, jakie dawała reżyserowi i wykonawcom ta wielka sztuka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji