Artykuły

Doskonała i wzruszająca "Arkadia"

Niedzielna prapremiera w Teatrze Wybrzeże stała się wydarzeniem artystycznym. Sztuka Toma {#au#905}Stopparda{/#} "Arkadia", która przed rokiem uznana została przez krytyków brytyjskich za najlepszy dramat, na scenę gdańską trafiła dzięki pomysłowi dyrektor Ewy Bonk-Woźniakiewicz, artystycznej wizji Krzysztofa Babickiego i tłumaczeniu Jerzego Limona.

"Arkadia" jest niezwykłym dramatem. Akcja rozgrywa się symultanicznie w dwóch epokach - w roku 1809 i współcześnie. Elementem scalającym jest miejsce - rodzinna posiadłość Lady Croom ze wspaniałym ogrodem, który ulega modernizacji. W tej posiadłości gościł przez kilka dni wielki poeta Lord Byron, który z niezrozumiałych przyczyn, nie tylko dla historyków literatury, niespodziewanie wyjechał z Anglii na dwa lata. Biografowie - badacze, próbują dojść prawdziwych przyczyn nieoczekiwanej decyzji angielskiego poety. Doszukują się praźródeł. Prowadzą poszlakowe literackie śledztwo - i to jest współczesność sztuki, a przeszłość to odtwarzanie atmosfery arystokratycznego domu, opowieść o losach i namiętnościach. Te dwa światy niespodziewanie przenikają się, są obok siebie, razem tworzą pełną napiąć i nieoczekiwanych zwrotów fabułę.

Stoppard jest dramaturgiem o paradoksalnym sposobie opowiadania, potrafi bulwersować i mobilizować. Pokazuje prawdziwą obyczajowość i fałszerzy, którzy badając - niszczą. Dochodzenie do prawdy, rozstrzyganie dylematów historycznych, to także próba rozwikłania zagadek ludzkich. Ten spektakl pulsuje napięciami i wielką dyskusją. Dotyczy ona zarówno sfery obyczajowej, angielskiego przesilenia między oświeceniem a romantyzmem, jak również współczesnego szalbierstwa, w którym każda metoda jest dobra, by udowodnić swoją prawdę. Jest tu także dyskusja o znaczeniu humanistyki i nauk ścisłych, jest też próba określenia miejsca człowieka we współczesnym świecie. Rozstrzygane są sprawy uniwersalnych wartości, które obowiązują niezależnie od historycznego dystansu.

"Arkadia" to sztuka humanisty, który chce rozmawiać ze współczesną publicznością o prawdzie, miłości, tajemnicach prawdziwych i sfingowanych, ale także o marzeniach. Gdański spektakl jest popisem niezwykłej intuicji i inteligencji reżysera, który znalazł sposób, aby połączyć różne epoki, scalić - wydawałoby się niemożliwe do jednoczesnego ukazania - plany. Babicki minimalnie interweniował w tekst. Zachował go w całej warstwie intelektualnych niepokojów, ale potrafił jednocześnie wydobyć wszystkie niuanse, tworząc dyskursywne, dowcipne, ironiczne i wzruszające widowisko. Scena końcowa wielkiego walca miłości, zamykająca przeszłość i wchodząca we współczesność, jest niezapomnianym efektem teatralnym.

Babicki pracował bardzo konsekwentnie z aktorami. Wybrał rzeczywiście znakomitą obsadę, chciałoby się rzec - nieomal idealną do tej sztuki. Thomasinę, młodą Milady, gra studentka łódzkiej szkoły teatralnej Jolanta Jackowska. Jest to znakomity debiut. Ta początkowo niespełna 14-latka przeistacza się w dojrzewającą damę, jest pełna uroku, naturalności. Mówi tekst, wydawałaby się, bez wysiłku. Jest świeża i delikatna. Obok Jacek Mikołajczak, jako jej tutor Septimsu (równocześnie przyjaciel Byrona), doskonale dojrzały, ironiczny i mądry obserwator arystokratycznego życia. Jerzy Łapiński jako Ezra Chater - poeta nie najwyższych lotów, ciągle uwikłany w romanse swej niespokojnej żony, wspaniale nieporadny, i cudownie próżny. Joanna Bogacka jako Lady Croom, stworzyła po prostu olśniewającą rolę - jest władcza i naiwna, przewrotna i niespokojna, potrafi rozbawić i wzruszyć. To kreacja, która przyciąga uwagę widzów. Podobnie znakomita - Dorota w roli współczesnej nieco zmanierowanej pisarki, która chroni swą prywatność, dochodząc równocześnie prawd o innych. Jest znerwicowana, ale i uległa, inteligentna i przebiegła, trochę feministka, której jednak nieobce są głębokie uczucia.

W dochodzeniu do prawdy o Byronie towarzyszy jej Jerzy {#os#973}Kiszkis, jako Bernard Nightingale - badacz kabotyn. To on chce zrobić przewrót w angielskiej literaturze, to on chce wywlec na światło dzienne skandalizującą prawdę o autorze "Giaura". Udaje mu się zełgać i oszukać, jest w tym żałosny i śmieszny, napuszony i nieznośnie zarozumiały. Także współczesnym bohaterem w sztuce jest Mirosław Baka - potomek rodu, mieszkający teraz w arkadii Lady Croom. Baka potrafi każdym nerwem oddać niepokoje swego bohatera; inteligentnego i znerwicowanego badacza-fizyka. We współczesność wpisana jest także jego sceniczna siostra Chloe - Joanna Kreft-Baka - urokliwa, młodzieńcza i impulsywna. Rolę niemego Augustusa sugestywnie zbudował Andrzej Łachański.

Nastrój spektaklu doskonale podnosi scenografia Marka Brauna. Jeden wielki salon, z ogromnym stołem, w tle przeszklone wyjście do ogrodu, precyzyjnie ustawione światło. Muzyka Andrzeja Głowińskiego jest także istotnym elementem widowiska - punktuje i komentuje. To idealna dźwiękowa warstwa spektaklu.

"Arkadia" jest przedstawieniem wielowarstwowym. Ten spektakl należy koniecznie obejrzeć. Zespół Teatru Wybrzeże znowu udowodnił, że potrafi uraczyć widzów prawdziwą teatralną sztuką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji