Artykuły

NA SCENIE: Nad modrym okrytnym Dunajem

Tak naprawdę okrucieństwa współczesnego świata warto szukać nie wśród modnych "nowych brutalistów" zajętych demonstrowaniem seksualnych perwersji na tle pustego horyzontu. Nie w dziełkach pokroju "Shopping and fucking" - lecz w nieco starszej dramaturgii, która umiała widzieć ludzi walczących o sens życia i sromotnie przegrywających, ludzi o niedurnych łbach i ciepłych sercach, pętanych więzami stosunków społecznych tudzież własnymi słabościami i nikczemnościami. Taka jest większość bohaterów "Opowieści Lasku Wiedeńskiego", rzadko wystawianej tragikomedii Ödöna von Horvatha, którą w warszawskim Ateneum wyreżyserowała Agnieszka Glińska. Powstał dojrzały spektakl, pięknie wyważający tragizm i sarkazm, powściągliwy i przez to pewnie przejmujący. Świetnie grany. Radość patrzeć, jak krzepnie talent Dominiki Ostałowskiej. Agnieszka Pilaszewska delikatnie rysuje na dnie sztucznej wesołości niespełnienie Walerii. Panowie: chmurny i babowaty pod pozorami męskości Alfred Andrzeja Zielińskiego i Grzegorz Damięcki ścichapęk, ale bezwzględnie obnażający draństwo swego poczciwego rzeźnika. I jeszcze Marian Opania zdyscyplinowany jak rzadko, jeszcze epizody Elżbiety Kępińskiej, Marii Ciunelis, kolejna dobra rola młodziutkiego Łukasza Garlickiego... Rzetelny, poważny teatr. Premiera była dawno, ale sztuka wciąż gości na afiszu; obejrzałem ją dopiero co w ramach zaległości. I cieszę się: to jeden z najjaśniejszych punktów kończącego się właśnie sezonu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji