Artykuły

Więcej niż moda

Pierwsza w tym sezonie premiera w Teatrze Ateneum - "Opowieści Lasku Wiedeńskiego" Ödöna von Horwatha jest kolejnym przejawem panującej ostatnio w polskich teatrach "mody na Austriaków". Trudno dociec, jakie są przyczyny tego fenomenu. Jedną z nich mogły być zapewne artystyczne sukcesy Krystiana Lupy, który od kilkunastu lat opiera swą sceniczną twórczość na literaturze tego kręgu kulturowego; najwybitniejsze dokonania reżysera wiążą się nierozerwalnie z nazwiskami Musila, Rlikego, Bernharda czy Brocha...

Fabuła "Opowieści Lasku Wiedeńskiego" (tytuł pochodzi od znanego walca Jana Straussa) opiera się na ogranym melodramatycznym schemacie: młoda mieszczka - Marianna - w dniu oficjalnych zaręczyn zrywa ze swym długoletnim narzeczonym i wiąże się z poznanym dzień wcześniej utracjuszem... Dla Horwatha całe to zdarzenie - wraz z łatwymi do przewidzenia konsekwencjami - jest tylko pretekstem do pokazania rozkładu ówczesnego społeczeństwa. Nieczęsto spotkać można utwór, w którym w tak prosty i zarazem głęboki sposób ukazano by banalność zła; w sztuce Horwatha zło wpisane jest na stałe w mentalność jego bohaterów - przenika ich moralność i religijność, jest immanentne, a przez to do pewnego stopnia niezawinione. Ludzka potworność jest w tym ujęciu nieodłączną cechą człowieczeństwa, dlatego Horwath nie potępia wcale swoich bohaterów - patrzy na nich raczej z mieszaniną przerażenia, tkliwości i ironii.

Przedstawienie zrealizowane przez Agnieszkę Glińską zręcznie wydobywa podstawowe walory dramatu, reżyserka nie próbuje tuszować jego nieco staromodnej formy, w której komedia i melodramat tworzą swoistą odmianę mieszczańskiej tragedii. Wierność literze tekstu nie przeszkadza w uchwyceniu zawartej w utworze trzeźwej i okrutnej wizji świata - co w efekcie daje dość ciekawy "efekt obcości". Uwagę zwraca zwłaszcza trafnie dobrana obsada. Nie ma tu może wielkich kreacji, ale prawie każda rola pasuje do emploi danego wykonawcy. Dobrze prezentują się postaci mniej skomplikowane, takie jak nieudacznik Alfred (Andrzej Zieliński), jego mefistofeliczny kompan Herlinger (Tomasz Dedek) lub Erich - aseptyczny młodzian zafascynowany ideologią nazizmu (Łukasz Garlicki). Inni aktorzy popadają czasem w nadmierną jednoznaczność: Marian Opania (Zauberkönig) po raz n-ty odgrywa rolę jowialnego starszego pana, nie próbuje natomiast ukazać ciemnych stron swojego bohatera, z kolei Elżbieta Kępińska (babka Alfreda) jest aż nazbyt sugestywna - od pierwszych chwil eksponuje negatywne cechy postaci, dlatego zbrodnia, której dopuszcza się w finale sztuki, nikogo już nie zaskakuje. Bardziej wielowymiarowy jest Oskar Grzegorza Damięckiego: to porządny, nawet szlachetny człowiek, któremu chora mentalność i opatrznie rozumiana religijność pozwalają akceptować zło ukryte w martwych wartościach mieszczańskiego świata. Najlepsza jest jednak Marianna Dominiki Ostałowskiej - Marianna jest jedyną postacią dramatu, która, mimo popełnionych błędów, zachowuje niewinność i duchową niezależność, płaci też za to wysoką cenę. Ostałowska znakomicie pokazuje rozwój swojej bohaterki - od infantylnego buntu aż po przedwczesną i gorzką dojrzałość. Rola Ostałowskiej przesądza o (umiarkowanym) sukcesie nowego przedstawienia Ateneum.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji