Artykuły

I śmieszne, i smutne

Moda na dramaturgię austriacką, która zapanowała w ostatnich latach w polskich teatrach, ma wiele przyczyn. Jedną z nich jest na pewno fakt, że adaptowane na scenę dzieła Brocha, Rilkego, Kafki czy Krausa, dramaty Schnitzlera - powstałe na przełomie wieków w poczuciu bezsilności wobec życia, rozpadu dawnych wartości - dla nas, żyjących pod koniec XX stulecia, okazują się prorocze. Także kontynuatorzy tamtych pisarzy, tacy jak: Bernhardt, Handke, Schwab, Turrini, Jelinek - formułujący bezkompromisowe, szydercze sądy na temat historii i dzisiejszego społeczeństwa, wypełniają lukę w polskiej dramaturgii współczesnej, która poza nielicznymi wyjątkami nie nadąża z opisywaniem współczesnej rzeczywistości.

Jako pierwsi głosem Austriaków przemawiali mistrzowie teatru: Jerzy Axer, Krystian Lupa. Po austriackie utwory coraz częściej sięga również młode pokolenie reżyserów m.in.: Anna Augustynowicz, która w Szczecinie pokazała szokującą drastycznym językiem "Zagładę ludu, albo moja wątroba jest bez sensu" Wernera Schwaba, czy Zbigniew Brzoza, który wystawił w warszawskim Teatrze Studio "Godzinę, w której nie wiedzieliśmy nic o sobie nawzajem" - niemy dramat Petera Handkego i "Nareszcie koniec" Petera Turriniego. Agnieszka Glińska - mająca na swoim koncie "Korowód" Artura Schnitzlera - przypomniała ostatnio publiczności warszawskiego teatru Ateneum "Opowieści Lasku Wiedeńskiego" Ödöna von Horvatha. Premiera ta jest, w moim odczuciu, jednym z najlepszych przedstawień, jakie wystawione zostały na tej scenie w ciągu kilku minionych sezonów. Na uwagę zasługuje ono nie tylko ze względu na autora i temat, doskonałą obsadę czy scenografię. W ujęciu problemu, sposobie interpretacji myśli stanowi duży krok naprzód, zarówno w porównaniu z wcześniej wystawionym dramatem Schnitzlera, jak i w perspektywie całej twórczości tej utalentowanej reżyserki. Przedstawienie "Korowodu" (sprzed półtora roku) było przede wszystkim pyszną zabawą, brawurowo zagraną w farsowym rytmie, nie pozostawiało jednak miejsca na głębszą refleksję etyczną - obecną wszakże w tekście Schnitzlera. Korowód miłosnego tańca, to przecież nic innego jak przewrotna wersja średniowiecznego tańca śmierci, dającego z jednej strony zapomnienie, z drugiej - napełniającego niepokojem przed zbliżającym się końcem. W takim lęku, w poczuciu nieuniknionej katastrofy wobec schyłku monarchii austro-węgierskiej, w okresie, który Ewa Kuryluk trafnie nazwała "wiedeńską apokalipsą", żyli i tworzyli: Schnitzler, Musil, Broch, Doderer. Wiele z niepewności, nieakceptowanych przewartościowań przeniknęło do twórczości o pokolenie młodszego od Schnitzlera - Ödöna von Horvatha. Podobnie jak tamten, pod pozorami beztroski i żartobliwego tonu, zawarł w swoich utworach gorzką, do bólu ironiczną krytykę, wymierzoną w zakłamane mieszczaństwo, uwikłane bezmyślnie w politykę i brudne interesy. Wnikliwa analiza ludzkich zachowań, trafna ocena zepsutego społeczeństwa, celna diagnoza politycznej sytuacji, rodzącego się nazizmu - wszystko to decyduje o walorach pisarstwa Horvatha. I te walory potrafiła wydobyć Glińska. W "Opowieściach Lasku Wiedeńskiego" przedstawiła w sposób przemyślany i dojrzały problem fałszywych relacji, niemożności porozumienia się, wzajemnej obojętności bohaterów. Potrafiła uzasadnić swoje literackie fascynacje, świadome i konsekwentne teatralne poszukiwania. Dramat pojawił się na scenie w całej swojej pełni i różnorodności: gatunkowej, tematycznej, nastrojowej. Obok scen melodramatycznych i komicznych pojawiają się sceny głęboko wstrząsające. W rodzajowo ukazaną historię Marianny (Dominika Ostałowska), jej nieszczęśliwej miłości, moralnego upadku, wreszcie śmierci dziecka, wpisane zostały pytania o groźbę siły totalitarnej, o postawę ludzi prostych, a raczej prostackich, grzesznych i egoistycznych, bezwiednie dających się wkręcić w polityczne tryby.

Horvathowski świat pełen sprzeczności rodzi się i umiera przy dźwiękach pogodnej muzyki Straussa. Twórcom spektaklu udało się uchwycić jakąś fatalną cykliczność (w tym też widać podobieństwo do "Korowodu": ostatnia scena stanowi powrót do początku. Szczególne słowa uznania należą się aktorom, a zwłaszcza: Dominice Ostałowskiej, Agnieszce Pilaszewskiej, Elżbiecie Kępińskiej i Marii Ciunellis. Typowe zachowania sparodiowane zostały bez użycia tzw. grubej kreski, lekkość i wdzięk - właściwy dramie ludowej - idzie w parze z ostrością satyry. Aktorzy potrafili oddać dwuznaczność związków łączących bohaterów: bez trudu przechodzą od liryzmu do brutalnych zachowań, od śmiechu do łez. Zachowują wobec nich cieniutki dystans, co z kolei pozwala widzowi z większą uwagą śledzić Horvathowskie prowokacje, językowe gry, "pułapki komediowości".

Akcja przedstawienia rozgrywa się na kilku planach, z których najważniejszym wydaje się wiedeńska uliczka, gdzie obok sklepu rzeźniczego i kiosku z gazetami uwagę przykuwa witryna kliniki zabawek z kościotrupem na centralnym miejscu. Ta uliczka to swoiste targowisko najprzeróżniejszych zachowań, uczuć, dążeń wyrażanych przez bohaterów często w pośpiechu i niedbale, ważkich słów rzucanych do siebie jakby od niechcenia, lekceważąco. Porządek kolorowego, "grającego" tła zakłóca tylko od czasu do czasu przesuwanie wielkich parawanów, mających wyznaczać poszczególne plany i zasłaniać to, co chwilowo niepotrzebne. Poza tym szczegółem pełna wdzięku scenografia - zaprojektowana przez Magdalenę Maciejewską - funkcjonalna, zadbana w detalu, miejscami dowcipnie nawiązuje do naszych wyobrażeń o naddunajskim kraju.

W "Opowieściach Lasku Wiedeńskiego" Agnieszka Glińska przybliżyła realia epoki i konkret historyczny, od którego zdecydowanie odeszła przy okazji "Korowodu" Schnitzlera. To paradoksalnie sprawia, że Wiedeń ludzi małych, bezdusznych hipokrytów, gotowych popełnić przestępstwo w imię głoszonych zasad, nabrał cech całkiem uniwersalnego piekła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji