Artykuły

Szkic do portretu - będąc młodą lekarką

"dr-lecter.blog.pl" w reż. Przemysława Wiśniewskiego Teatru Kreatury na Sopockiej Scenie off de Bicz. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej-Trójmiasto.

Monodram "dr-lecter.blog.pl" jest pierwszym przedstawieniem przygotowanym przez Teatr Kreatury w Sopocie. Ich trójmiejski debiut wypadł bardzo dobrze.

Spektakl powstał na podstawie bloga internetowego studentki medycyny. Składa się z kilkunastu - zgrabnie połączonych w całość - scenek; opisów konkretnych sytuacji z jej życia. Młoda dziewczyna zaczyna studia medyczne. Jest pełna entuzjazmu, czuje coś, co można nazwać powołaniem: chce leczyć ludzi. Jednak w trakcie nauki zderza się z brutalną rzeczywistością uczelni: zajęcia w prosektorium wśród poćwiartowanych zwłok; bezradność w trakcie spotkań z umierającym na raka pacjentem... "Sama wybrała sobie ten zawód, musi przez to przejść" - powie ktoś. I będzie miał rację. Jednak studentka styka się ze zjawiskami, które nie powinny mieć miejsca. W trakcie praktyk chirurg S. - jej guru, jak sama o nim mówi - przyjmuje kilkudziesięciu pacjentów tak pijany, że nie może odczytać zdjęć rentgenowskich. "Nie jestem tu, aby państwa czegokolwiek nauczyć" - stwierdza jeden z wykładowców.

"Jak można pozostać idealistą, funkcjonując w tak chorym systemie?" - pytają twórcy widowiska. "dr-lecter.blog.pl" jest nie tylko przejmującym opisem doświadczeń jednej osoby. Staje się metaforą - na szczęście nie naiwną - starcia ideałów i młodzieńczego entuzjazmu z nieprzychylną rzeczywistością. Obraz ten wykreowany jest za pomocą prostych środków i nielicznych rekwizytów: krzesła, fartucha lekarskiego i stetoskopu. Jedyny zarzut, jaki można skierować pod adresem monodramu, to fakt, że widowisko było nieco za krótkie. Oglądając je, czuje się pewien niedosyt; aż prosi się o dodanie kilku scen, które powiedziałyby coś więcej o samej bohaterce, pokazały jej przemyślenia i emocje, pozwoliły ją lepiej poznać. W obecnej formie spektakl jest szkicem do jej osobowości, a nie portretem.

W "dr-lecter.blog.pl" świetnie wypadła debiutująca na scenie dwudziestoletnia Paulina Szynkowska [na zdjęciu]. Była bardzo naturalna i przekonywająca; doskonale wypadły sceny dialogów, kiedy to musiała wcielać się na przemian w dwie czy trzy osoby. To właśnie jej kreacja sprawiła, że widowisko nie jest prostą wyliczanką "medycznych" historii, jakie można usłyszeć od znajomych, na ulicy czy w autobusie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji