Artykuły

Szczypta perwersji

Na wieczór rozpoczynający nowy sezon w Teatrze "Scena Prezentacje" złożyły się: pokaz najnowszego spektaklu "Dyskretny urok faunów" oraz otwarcie "Szopy". To rodzaj kawiarenki, klubu, miejsce, gdzie można spotkać się i porozmawiać o spektaklu, który właśnie obejrzeliśmy. "Dyskretny urok faunów" był już wprawdzie pokazywany w czerwcu, jednakże jego oficjalna premiera odbyła się dopiero teraz. Autor sztuki, Mart Crowley, jest współczesnym amerykańskim dramaturgiem (urodził się w 1935r.). "Dyskretny urok faunów" powstał w 1968r. i do tej pory sztuka ta doczekała się wielu inscenizacji, zarówno w teatrach Ameryki, jak i Europy (w 1970r. zekranizował ją William Friedkin). W sporym dorobku Marta Crowleya, obejmującym, głównie sztuki teatralne i scenariusze filmowe, "Dyskretny urok faunów" zajmuje poczesne miejsce. To jego najgłośniejsza sztuka.

Oto w pewnym mieszkaniu na Manhattanie w Nowym Jorku grono homoseksualistów urządza przyjęcie z okazji urodzin przyjaciela, także homoseksualisty. Specyficzny nastrój przyjęcia utrzymany w tonie rozrywkowo-zabawowym zakłóca nagłe pojawienie się gościa z zewnątrz - Alana, z którym Michael (gospodarz przyjęcia) studiował niegdyś na uniwersytecie. Alan nie jest homoseksualistą. Przynajmniej tak się ma nam wydawać przez jakiś czas, dopóki nie pojawią się wątpliwości. I z tymi wątpliwościami widz pozostanie już do końca przedstawienia.

Nie o to chodzi kim Alan jest naprawdę. Postać ta spełnia tu inne zadanie, jest swoistym punktem odniesienia, stanowi niejako granicę między dwoma różnymi światami. Przypomina o tym, iż biesiadnicy urodzinowego przyjęcia, ze względu na odmienne od "normalnych" upodobania seksualne, stanowią pewną grupę zamkniętą, może nawet nieco wyizolowaną ze społeczeństwa. Ale to przecież nie powód do głębokiej frustracji. A taką właśnie autor sztuki funduje swym bohaterom, pozostawiając ich w finałowej scenie w stanie smutku, wynikającego z bezsensu wszystkiego, także życia. Niczym nie uzasadniona jest tak pesymistyczna wymowa utworu Crowleya.

Tekst sztuki jest dość płytki i nie najlepszy dramaturgicznie, a jego warstwa psychologiczna (niewiele jej tu) mało przekonywająca. Jednak te wszystkie niedomogi tekstu rekompensuje pomysłowość inscenizacji, precyzyjna reżyseria i - poza jednym bodaj wyjątkiem (chodzi o rolę Harolda) - rzetelne wykonanie aktorskie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji