Na wesoło
Oglądaniu "Wariacji enigmatycznych" w reż. Piotra Mikuckiego towarzyszy pewna konsternacja. Przekonanie, że dramat Schmitta nie został pomyślany jedynie jako zabawna komedyjka, kłóci się z tym, co widzimy na scenie.
Istotą kameralnej sztuki Schmitta jest mistrzostwo dialogu prowadzącego do niespodziewanych zwrotów sytuacji, nie pozbawionego zresztą siły komicznej. Spotkanie pisarza noblisty z dziennikarzem prowincjonalnej gazety to sytuacja ciągłego balansowania między ludzkim dramatem i ludzką komedią. Niestety, przedstawienie "Wariacji enigmatycznych" wyłącznie śmieszyło i co gorsza - nie było to zamierzone. Krakowskiej inscenizacji brakowało pęknięcia, które przełamałoby powierzchowny komizm, akcentując dramat postawionego w obliczu bezlitosnej prawdy człowieka. Nie zrównoważył go patos wkradający się w dramatyczne sytuacje. Aktorski tandem Huk-Cyrwus prezentował ujęte w komediowy nawias postacie: łatwo wpadającego w teatralną furię i teatralną rozpacz pisarza oraz rozgorączkowanego, dziecinnie nieporadnego dziennikarza.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że odbiór "Wariacji enigmatycznych" był różny od intencji samych twórców. Spektakl pozostawia niedosyt. Uśmiechając się, doskonale wiemy, że nie o to tak naprawdę chodzi.